Korzystał z roweru przez 7 minut. Cena: 346 zł
Wiele osób chętnie korzysta z rowerów miejskich. Jeden z wrocławskich dziennikarzy ostrzega jednak przed ryzykownymi sytuacjami związanymi z ich wypożyczaniem. Mogą one słono kosztować.
Michał Perzanowski opisał na łamach "Gazety Wrocławskiej", jak skorzystał z roweru miejskiego w stolicy Dolnego Śląska, obsługiwanego przez firmę Nextbike. Mimo że mężczyzna wypożyczył rower tylko na siedem minut, musiał zapłacić aż... 346 zł. Co więcej, z urządzenia nawet nie skorzystał.
Jak działają rowery miejskie?
Większość systemów rowerów miejskich jest dziś ujednolicona. Firma NextBike zarządza rowerami w wielu miastach w całej Europie, w tym we Wrocławiu, Pradze, czy Bukareszcie. W przypadku Wrocławia pierwsze 20 minut przejazdu jest darmowe. Płaci się tylko małą opłatę za wypożyczenie.
Na darmowy przejazd liczył także wrocławski dziennikarz. Mężczyzna wypożyczył rower tylko na siedem minut, by dojechać na spotkanie ze znajomymi w centrum miasta. Relacjonował, że po zakończeniu przejazdu zamknął blokadę O-Lock. Wykonanie tej czynności jest niezbędne przy zwrocie roweru.
"Blokada O-Lock jest to mechanizm zabezpieczający rower w postaci zintegrowanej z ramą klamry w kształcie litery "O". Bez jej zamknięcia nie zakończysz wypożyczenia. Blokada służy także do zabezpieczania roweru na czas korzystania z funkcji 'Postój'. Blokada zamontowana na tylnym kole w czasie jazdy pozostaje otwarta. Jest to jedyny sposób na prawidłowe zakończenie wypożyczenia. Rower zwróci się automatycznie w systemie po jej zamknięciu" - informuje firma Nextbike.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjant wybił szybę w aucie. Uratował roczne dziecko
Mężczyzna został obciążony za inny rower
"Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jednocześnie z rowerem o numerze 602443 wypożyczony był również pojazd o numerze 603461. Było to o tyle dziwne, że oba zostały wynajęte ze stacji Pułaskiego/Kościuszki, choć w tym miejscu znajdował się tylko jeden jednoślad" - opisuje dziennikarz z Wrocławia.
Mężczyzna chciał zwrócić rower, który przypadkowo znalazł się na jego rachunku, ale pojawiły się problemy. Zadzwonił na infolinię NextBike, która działa całodobowo. Został poinformowany, że jeśli wynajmujący nie może zamknąć blokady O-Lock, zrobi to za niego serwisant.
Dziennikarz widział, że jego rachunek jest ciągle obciążany. Gdy sprawdził aplikację kolejnego dnia, serwisant zamknął blokadę dopiero po 31 godzinach... Okazało się, że został obciążony kwotą 346 zł.
Sytuacja zakończyła się pomyślnie
Perzanowski ponownie zadzwonił na infolinię, by złożyć reklamację i ubiegać się o zwrot środków.
"Po krótkiej rozmowie doradca klienta uznał reklamację z kilku powodów: rower przez cały okres wypożyczenia nie ruszył się ani na moment z miejsca; odpowiednio wcześniej wykonano telefon z informacją, że rower nie został wypożyczony; w tym samym czasie korzystałem z innego pojazdu" - poinformował dziennikarz.
Ostatni problem pojawił się, gdy mężczyźnie zwrócono środki. Otrzymał je nie na swoje konto bankowe, ale do portfela Wrocławskiego Roweru Miejskiego.
"Środki klienta zgromadzone na rachunku są nadal środkami klienta. Ma on prawo je odzyskać wyłącznie na pisemne wezwanie, wskazując numer rachunku, na jaki mają zostać zwrócone" - poinformowała w odpowiedzi firma NextBike.
Dziennikarz, opisując całą sytuację, zaapelował, by uważnie korzystać z systemów rowerowych, a ewentualne problemy i awarie zgłaszać natychmiast.
Źródło: "Gazeta Wrocławska"
Czytaj także: