Korwin-Mikke: "Jeśli to prawda, Gronkiewicz-Waltz powinna iść pod sąd"
Lider partii Wolność i kandydat na prezydenta Warszawy zabrał głos ws. debaty o smogu. – Żadnego smogu tu nie ma. Bo gdyby faktycznie był, Hanna Gronkiewicz-Waltz musiałaby zapłacić maratończykom milionowe odszkodowania - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Korwin-Mikke.
Z kandydatem na prezydenta Warszawy spotkaliśmy się w nieprzypadkowym miejscu... przy ul. Marszałkowskiej 68. Właśnie tutaj mieści się jedna ze stacji pomiarowych Wojewódzkiego Inspektoratu Środowiska w Warszawie, która alarmuje o katastrofalnym poziomie smogu w stolicy.
My przynieśliśmy własne urządzenie. Wykazało ono, że chociaż dopuszczalny limit pyłów zawieszonych PM10 to 50 µg/m3, było ono ponad trzykrotnie wyższe.
Patryk Osowski, Wirtualna Polska: Jeździ pan dieslem czy benzyną?
*Janusz Korwin-Mikke, kandydat na prezydenta Warszawy: *To zależy, ale teraz jechałem z żoną, więc dieslem.
A może warto przerzucić się na proekologiczne auto elektryczne?
Jeżeli będą tańsze, to bardzo chętnie takie kupię. Tak samo, gdy będę prezydentem Warszawy, a okaże się, że utrzymanie autobusów elektrycznych jest tańsze, to chętnie kupię takich dla stolicy więcej.
Problem smogu jest wymyślony?
Najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, po co jest ta cała walka ze smogiem. Moim zdaniem chodzi o to, żeby biedni ludzie, którzy palą węglem, chrustem i szyszkami z lasu, musieli grzać gazem i elektrycznością oraz płacić akcyzę na państwo.
Jako europoseł dużo czasu spędził pan m.in. w Brukseli. Smog jest tam taki sam jak w Warszawie czy większy?
Ale jaki smog? Nie ma żadnej różnicy. I tam i tu po prostu oddycham powietrzem. I jakoś żyję.
Każdy człowiek ma prawo wyboru. Może mieszkać zdrowo na wsi i zarabiać mniej, albo w mieście i zarabiać więcej, ale być narażonym na wdychanie spalin. Czemu biedna babcia w Pcimiu Dolnym ma płacić w podatkach na ochronę zdrowia mieszkańca Warszawy, który tutaj zarabia dużo więcej od niej?
Czyli zgadza się pan, że mamy tu duże zanieczyszczenie?
Częściowo tak, ale prawdziwy smog to był w latach 70. w Londynie. A teraz proszę spojrzeć... piękne niebieskie niebo i nawet mgły prawie nigdy tu nie ma. Jasne, że zanieczyszczenie w stolicy jest większe niż w Pcimiu Dolnym, ale każdy, kto tu przyjeżdża, ma tego pełną świadomość.
Widziałem takie alarmy "zielonych", że stężenie czegoś tam jest 10 tysięcy razy większe niż dopuszczalna norma. Brzmi strasznie, ale jednak ludzie jakoś żyją. Te normy są ustalane przez wariatów, którzy chcą zarobić.
Pana hasło wyborcze to: "Warszawa przyjazna kierowcom". Co to znaczy?
Hanna Gronkiewicz-Waltz od lat walczy o zawężanie ulic i likwidowanie ruchu w centrum miasta. To jest absurdalne. Jak można było pozbyć się wielkiego parkingu w centrum miasta na Emilii Plater? Teraz biedni kierowcy jeżdżą wkoło, szukając jakiegoś miejsca, mają wrzucony drugi bieg, więc dużo dymią i trują.
Parkingi powinny być prywatne i skomputeryzowane. Cena postoju powinna być taka, żeby zawsze około 4 proc. miejsc było wolne. Jeżeli parking jest pełny, cena powinna iść w górę. Gdy wolnych miejsc jest za dużo, cena powinna spadać. Proste.
Rafał Trzaskowski z PO obiecuje "100 procent dopłat za podłączenie się do sieci gazowej i zlikwidowanie kopciucha".
Każda firma, szczególnie farmaceutyczna wie, że pieniądze można zrobić na straszeniu ludzi. Widać, że wie to też pan Trzaskowski i straszy ludzi smogiem.
Patryk Jaki obiecuje z kolei bon antysmogowy. Ma to polegać na tym, że rachunki za ogrzewanie najbiedniejszych mieszkańców miasta będą dofinansowywane przez państwo.
Mam lepszy pomysł. Wszyscy wiemy, że największe wyziewy spalin są przy ziemi na wysokości rur wydechowych. Dofinansujmy więc szczególnie niskich ludzi, którzy są najbardziej narażeni. Wysokim nie dajmy nic.
A Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna zapłacić odszkodowania maratończykom, a potem pójść pod sąd. Jak można narażać sportowców, żeby oddychali takim złym powietrzem. Skoro to takie trujące, te wszystkie biegi powinny być 100 km za miastem, a nie w samym centrum.
Na walkę ze smogiem przeznaczane są już nie miliony, ale miliardy złotych. Pana zdaniem to bez sensu. Co pan jako prezydent zrobiłby z tymi pieniędzmi?
Wrzuciłbym do budżetu po to, żeby zmniejszyć podatki.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl