Korupcja w szkołach nauki jazdy

Środowisko instruktorów i egzaminatorów już nawet nie kryje, że jest skorumpowane. Przeważnie sprawa rozgrywa się między szkołą nauki jazdy a ośrodkiem egzaminacyjnym - pisze "Gazeta Wyborcza".

14.04.2003 | aktual.: 17.04.2003 10:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dziennik twierdzi, że dotarła do instruktorów nie kryjących, że brali łapówki, a także rozmawiała z kursantami, którzy kupowali egzaminy.

Trzy tysiące kosztuje załatwienie prawa jazdy w stolicy. Pośrednikami są instruktorzy i egzaminatorzy. Ilu jest uczciwych? Rozmówcy gazety uważają, że nie więcej niż 10%. Twierdzą też, że chętnych do dawania jest znacznie więcej niż do brania.

Co sprawia, że interes kwitnie? Chodzi o zwykły rachunek ekonomiczny - powiedział gazecie były instruktor z 20-letnim stażem. Kursant po niezaliczonym egzaminie po pierwsze, weźmie dodatkowe jazdy, po drugie, zapisze się na kolejny termin. Zarobi na nim i szkoła, i ośrodek egzaminacyjny. Wszystko zgodnie z zasadą "ręka rękę myje" - wyjaśnia rozmówca dziennika. (mk)

Źródło artykułu:PAP
mediaprzeglądgazeta wyborcza
Komentarze (0)