Koronawirus został zdiagnozowany u Magdy. Miała kontakt z dziesiątkami osób. "Proszę, siedźcie w domu"
Ze szpitala zakaźnego w Warszawie po wykonaniu testu odesłali ją do domu. Powiedzieli: jeśli przyjdzie sms, wynik jest negatywny, a jeśli będziemy dzwonić - pozytywny. Magda po 26 godzinach odebrała telefon. Jest zarażona koronawirusem.
Magda Glińska nie ma pojęcia, jak i kiedy dokładnie została zarażona koronawirusem. Jest instruktorką tańca i didżejką na imprezach latino. Dziennie ma kontakt z dziesiątkami osób. Jak sama mówi, pracuje bez przerwy, codziennie.
- Pierwsze objawy miałam w czwartek. Wietrzyłam mieszkanie, więc pomyślałam - może mnie przewiało. Następnego dnia dopadł mnie okropny ból stawów, nie dałam rady się ruszać, do tego doszedł stan podgorączkowy. Wtedy pomyślałam, że złapałam grypę - no zdarza się, taki sezon - wspomina Magda Glińska w rozmowie z Wirtualną Polską.
Koronawirus w Polsce. Kilka telefonów, apel i testy
Zadzwoniła na infolinię. - Poinformowano mnie, że to pasuje do objawów koronawirusa. Kazali dzwonić do sanepidu. Tam powiedzieli mi to samo i objęli kwarantanną. Kazali skontaktować się z lekarzem nocnej pomocy, bo to była noc. I ewentualnie on miałby zdecydować, czy mam jechać do szpitala. Nie mogłam się tam dodzwonić, więc dzwoniłam bezpośrednio do szpitala, który został ostatnio przekształcony w zakaźny. Skierowali mnie na SOR - później zdążyłam się dowiedzieć, że to fatalny pomysł, by tam jechać, bo zaraziłabym innych pacjentów i lekarzy - opowiada Magda.
W międzyczasie zdążyła opublikować post skierowany do znajomych. Napisała, że jest w trakcie kwarantanny i żeby ci, którzy mieli z nią kontakt, już w tym momencie pozostawali w domach.
- Jeszcze raz zadzwoniłam do szpitala zakaźnego. Poinstruowali mnie, że mogę przyjechać, ale tylko własnym samochodem. Tak zrobiłam i na miejscu przeszłam pierwsze kwalifikacje i badania. To była sobota. Mówili mi, że nie mam ostrych objawów, miałam kaszel i stan podgorączkowy 37,7 stopni, ale ze względu na kontakt z tak wieloma osobami, w tym z zagranicy, zrobili mi dwa testy - na grypę i koronawirusa - mówi.
Wynik testu na grypę otrzymała od razu, był ujemny. Na wynik tego na koronawirusa musiała czekać. - Odesłali mnie do domu. Powiedzieli, że jak przyjdzie sms, to znaczy, że wynik jest negatywny. Jak będą dzwonić - pozytywny. Po 26 godzinach otrzymałam telefon. Wynik był pozytywny. Byłam kompletnie zaskoczona, naprawdę nie czułam się najgorzej. Później zadzwonili ponownie i powiedzieli, że przyjedzie karetka i zabiorą mnie do szpitala. W szpitalu lekarz zbadał mnie jeszcze raz i powiedział, że mogę leczyć się w domu - dodaje Magda.
Koronawirus i leczenie w domu. Bez leków
Teraz przebywa w kwarantannie domowej. - Jak to wygląda? Po prostu jestem w domu i nigdzie nie wychodzę. Nie dostałam żadnych leków, poza syropem na kaszel i paracetamolem na zbicie gorączki. Mam odpoczywać, pić dużo wody, prowadzić oszczędny tryb życia. Bardzo dużo siedzę i leżę - opowiada Magda.
Teraz, jak mówi, czuje się coraz lepiej. - Mam 37,1 stopni, bolą mnie nadal stawy. Psychicznie czuję się dobrze od początku, bo wiem, że zwykle z chorób się szybko leczę. Martwię się tylko tym, że mogłam zarazić masę osób. Zrobiłam listę tych, z którymi miałam kontakt, przekazałam ją sanepidowi. Moja szkoła tańca też przekazała odrębną listę - moich kursantów - dodaje.
A co będzie dalej? - Mam obserwować objawy. Mam się zgłosić, jak się zaostrzą, albo jak kompletnie znikną - mówi Magda. Codziennie na Facebooku publikuje wpisy i nagrania, na których relacjonuje stan swojego zdrowia.
Na koniec w rozmowie z nami apeluje: - Ludzie, siedźcie w domach. Nawet jeśli nie macie objawów, bo to nie oznacza, że nie zarażacie. To może się stać w zwykłym sklepie. Dbajcie o siebie i uważajcie.
Wirtualna Polska ruszyła z akcją wspierającą medyków. Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl