Koronawirus. Wirusolog: Strajk w całej Polsce w czasie pandemii nie prowadzi do niczego dobrego
- Tempo wzrostu zakażeń jest olbrzymim problemem. Nam się podwaja liczba zakażonych co około 10 dni. Szanse kontaktu z osobą zakażoną są bardzo duże i ciągle wzrastają. Nie sposób nie brać pod uwagę odbywających się w całej Polsce protestów - mówi Wirtualnej Polsce wirusolog prof. Włodzimierz Gut.
25.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:19
Sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest dramatyczna. Tylko w październiku zakaziło się w Polsce koronawirusem ponad 160 tys. osób. Od soboty cała Polska jest czerwoną strefą. Resort zdrowia przedstawił w niedzielę najnowsze dane dotyczące liczby zakażonych i ofiar COVID-19.
Koronawirus w Polsce. Najnowsze dane z resortu zdrowia
Mamy 11 742 nowe, potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem - poinformował w niedzielę na swoim profilu na Twitterze resort zdrowia. Łącznie od początku epidemii zakaziło się w Polsce koronawirusem 253 688 osób. Zmarło 4 438 osób chorych na COVID-19.
- Cóż po najlepszych restrykcjach, jeśli nie będą wdrażane. Problem w tym, że dotąd były stosowane uniki. Ludzie kombinowali. Jeśli Polacy nadal będą poszukiwać wytrychów, żeby zrobić coś przeciwko zaleceniom, to ta fatalna sytuacja się nie zmieni - mówi Wirtualnej Polsce prof. Włodzimierz Gut.
Czy trwające od kilku dni, wielotysięczne protesty w całej Polsce przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji wpłyną negatywnie na sytuację epidemiczną? - Każdy protest musi być przede wszystkim przemyślany. Protestujący nie mogą doprowadzać do sytuacji, że będą działać na szkodę w swojej sprawie. Wszelkie protesty uliczne w obliczu pandemii nie prowadzą do niczego dobrego. Protesty stwarzają zagrożenie. Jak każde zbiegowisko, które jest przyczyną rozszerzania zakażeń - mówi WP wirusolog.
Jak tłumaczy prof. Gut: - Wirus jest poza naszym organizmem istotą martwą. To my działamy na jego korzyść, w zależności od tego, co robimy. Jeśli lekceważymy wirusa, uważamy, że go nie ma, nie stosujemy podstawowych zasad, to on się szerzy. Jeśli postawimy mu bariery, to albo go powstrzymamy, albo przynajmniej liczba zakażeń zacznie spadać.
Do jakiego poziomu liczby zakażeń dojdziemy w ciągu tygodnia - dwóch? - Gdyby utrzymane było to tempo, to dzienna "porcja" zakażeń nam się podwoi. Jeśli działania będą w miarę skuteczne, to będziemy mogli wyhamować, może na poziomie 16-18 tysięcy zakażeń. Oczywiście czwartki i piątki dalej pozostaną rekordowe - podkreśla wirusolog.
Jak wskazuje: - Powodem wzrostu zakażeń jest między innymi lekceważenie zaleceń służb sanitarno-epidemiologicznych przez młode osoby. To widać. W szkole wydaje się, wszystko jest jak trzeba, ale poza szkołą nie ma zachowanego ani dystansu, nie nosi się maseczek tam, gdzie jest to wskazane.
Koronawirus w Polsce. Ćwierć miliona zakażeń przekroczone
Nowe przypadki zakażenia zarejestrowano w niedzielę 25 października w województwach: mazowieckim (1 850), kujawsko-pomorskim (1 150), śląskim (1 134), małopolskim (1 119), podkarpackim (912), wielkopolskim (851), łódzkim (818), lubelskim (700), dolnośląskim (585), pomorskim (499), zachodniopomorskim (474), świętokrzyskim (405), opolskim (381), warmińsko-mazurskim (340), lubuskim (312), podlaskim (212).
Zmarło 87 osób. Jak uściślił resort "z powodu COVID-19 zmarły 4 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 83 osoby".
Łącznie od początku epidemii zakaziło się w Polsce koronawirusem 253 688 osób. Zmarło 4 438 osób chorych na COVID-19.
Z najnowszego raportu resortu zdrowia wynika, że obecnie szpitale dysponują 19 453 miejscami dla osób chorych na COVID-19. W ciągu ostatniej doby zajętych było już 11 887 łóżek.
Do dyspozycji najciężej chorych jest obecnie w szpitalach 1 457 respiratorów. 947 z nich jest obecnie w użytku.
Kwarantannie poddane są obecnie 446 154 osoby, nadzorowi epidemiologicznemu - 49 174. Od początku epidemii wyzdrowiało 112 669 osób zakażonych koronawirusem.
Koronawirus w Polsce. Nowe obostrzenia
Liczba zakażonych koronawirusem gwałtownie rośnie. Nie pomogło wprowadzenie na początku sierpnia tzw. żółtych i czerwonych stref, czyli podziału Polski na powiaty, w których w związku z większym wzrostem zakażeń obowiązywały dodatkowe obostrzenia.
W ciągu zaledwie 20 pierwszych dni października podwoiła się liczba zakażonych od początku epidemii. 1 października było ich 93 481, 20 października już 192 539. I liczba ta wciąż gwałtownie rośnie. Codziennie przybywa już nie kilkuset, jak miało to miejsce jeszcze w sierpniu czy wrześniu, ale kilka, a od tygodnia nawet kilkanaście tysięcy chorych.
W piątek premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że cała Polska trafia do czerwonej strefy. - Niestety sytuacja nadal jest niedobra i dynamiczna. Dziś nastąpił kolejny przyrost osób zakażonych - oświadczył w piątek premier Mateusz Morawiecki, zapowiadając wprowadzenie kolejnych obostrzeń mających powstrzymać epidemię. - Również liczba zgonów jest wysoka i nasze działania muszą być bardzo zdecydowane - dodał premier.