Koronawirus we Włoszech. Polacy o dramacie. "Nie ma wody ani chleba", "Ludzie biją się o jedzenie". Panika w Mediolanie
Koronawirus. Lawinowy wzrost zachorowań we Włoszech. Zmarła już piąta osoba. Polski ksiądz, mieszkający w Mediolanie, mówi wręcz o panice. - Nie ma wody, chleba, szkoły, kościoły są pozamykane - relacjonuje.
Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo. Dramatyczne wiadomości płyną z Włoch, gdzie w wyniku zarażenia koronawirusem zmarła już piąta osoba. To 88-letni mężczyzna z Caselle Landi.
Włochy stały się trzecim krajem na świecie pod względem liczby zarażonych - po Chinach i Korei Południowej. W tej chwili zarażonych jest już 219 osób. Najwięcej chorych jest w Lombardii. W internecie dostępna jest mapa, która pokazuje, jaka jest skala problemu i dokąd już dotarł śmiertelny wirus. Interaktywna mapa dostępna jest TUTAJ.
Koronawirus we Włoszech. Relacja Polaków
- Ludzie w tym momencie są bardzo posłuszni. Wczoraj zrobiłem sam zakupy. Nie było jeszcze takiej paniki, ale w dużych sklepach są puste półki, nie ma wody, chleba, owoców – mówi w rozmowie z RMF FM ksiądz Zbigniew Wądołowski z parafii Santa Maria alla Fontana w Mediolanie.
Z jego informacji wynika, że do niektórych dzielnic miasta nie można już wjechać. Sytuację porównuje do atmosfery tonącego Titanica.
Ksiądz opowiada, że w mieście, które normalnie tętni życiem, pozamykano szkoły, kościoły, niektóre zakłady przemysłowe. Otwarte są praktycznie jedynie apteki i sklepy spożywcze. Ludzie siedzą w domach.
Anna Golędzinowska, mieszkająca w Mediolanie, pisze na Twitterze, że ludzie zaczynają się kłócić a nawet bić przy kasie o jedzenie. "Wszyscy zwariowali" - pisze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zobacz też: Najnowszy sondaż. Triumf Andrzeja Dudy
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl