Koronawirus w Polsce. Zbigniew Ziobro tłumaczy, dlaczego obstaje przy wyborach 10 maja
- Lepiej korespondencyjnie 10 maja niż w apogeum pandemii - mówi Zbigniew Ziobro. To jego odpowiedz na pytanie, po czyjej jest stronie w sprawie wybór prezydenckich. Obóz rządzący jest podzielony. PiS nie chce przekładać terminu wyborów. Z kolei Porozumienie na to nalega, ma być nawet gotowe na wyjście z rządu.
Koronawirus w Polsce. Poza dyskusją o tym, jak walczyć z pandemią, trwa ta dotycząca wyborów prezydenckich 10 maja. PiS chce zmiany Kodeksu wyborczego, byleby nie przekładać terminu, z kolei Porozumienie nalega, byśmy głosowali w późniejszym terminie. Po czyjej stronie jest Solidarna Polska?
Pytany o to szef tego ugrupowania Zbigniew Ziobro, podkreślił, że najpierw trzeba odpowiedzieć na inne pytania. - W jakim punkcie rozwoju epidemii jesteśmy? Co mówią specjaliści z najbardziej renomowanych ośrodków na świecie, zajmujących się epidemiologią: przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia, epidemiolodzy z Uniwersytetu Harvarda w USA i niemieckiego Instytutu Kocha oraz brytyjscy uniwersyteccy specjaliści? - mówił w rozmowie z portalem se.pl.
I od razu na te pytania odpowiedział. - Specjaliści mówią, że epidemia potrwa co najmniej rok, a może nawet dwa lata, a swoje apogeum osiągnie najpewniej za kilka miesięcy. I w tym sensie lepiej jest wybory przeprowadzić korespondencyjnie 10 maja niż w apogeum pandemii - podkreślił.
Zobacz też: Wybory prezydenckie w obliczu koronawirusa. Wygrałby Andrzej Duda
Koronawirus w Polsce. Zbigniew Ziobro odpowiada opozycji i broni prezydenta
Ziobro odniósł się też do zarzutów przeciwników władzy wobec rządzących. - Jakie diagnozy stawia polska opozycja z Tuskiem i Budką na czele? Opowiadają, że tylko wariat albo zbrodniarz mógłby proponować ludziom pójście w maju do lokali wyborczych. A sami chcą posłać ich wtedy, kiedy - zdaniem wspomnianych ekspertów - liczba zarażonych koronawirusem, a więc i niebezpieczeństwo rozszerzenia epidemii, ma drastycznie wzrosnąć? Każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, kogo słuchać - światowej sławy ekspertów czy politycznych cyników - tłumaczył minister sprawiedliwości i prokurator generalny.
I dodał: - Czy chcielibyśmy, aby osoby, które kochamy, nasze mamy czy babcie, musiały - tak jak tego chce opozycja - głosować wtedy, kiedy liczba zakażonych w Polsce może być trzydziestokrotnie większa niż dziś? Bo przecież epidemia - jeśli wierzyć ekspertom - jesienią czy wiosną przyszłego roku może sięgać zenitu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Ziobro mówił też o innym rozwiązaniu - przeniesieniu wyborów na czas po epidemii. Zauważa jednak, że "słuchając opinii ekspertów nie byłby to rok, ale trzy lata". Wybory korespondencyjne 10 maja nazwał "mniejszym złem". Zwrócił uwagę na to, że "warunkiem skutecznego poradzenia sobie z tym wielkim wyzwaniem jest stabilna władza, która nie zajmuje się konfliktami na górze i rozciągniętą na długie miesiące kampanią wyborczą".
Głos w sprawie zabrał też Patryk Jaki z Solidarnej Polski. "My, jako drugi koalicjant, tak samo jak w większości najważniejszych spraw tj. sądownictwo, dekomunizacja, fundamentalne reformy państwa, twardo stoimy po stronie PiS. Dziś nie ma żadnych powodów, aby grać jak opozycja zagra. Oddanie teraz władzy III RP wbrew woli ludzi to szaleństwo" - napisał na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Bronił też prezydenta Andrzeja Dudy. - Ubiegając się o reelekcję, chce się poddać demokratycznemu osądowi Polaków. Widziałby go pan w ciemnych okularach, jak ogłasza stan wyjątkowy? Za rok czy za parę miesięcy ta sama opozycja rozpęta histerię, że mamy w Polsce dyktaturę - mówił Ziobro do dziennikarza portalu se.pl.
Zobacz też: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Koronawirus z Polsce i na świecie. Zobacz mapę. Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Źródło: se.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl