Koronawirus w Polsce. Strach kontra spokój. Mieszkańcy przedstawiają obrazy śląskiej epidemii
Koronawirus na Śląsku. Liczba zakażonych w tym regionie wciąż rośnie. Jakie nastroje panują na miejscu? Rozmawiamy z mieszkańcami Katowic i Rybnika. - Boję się o siebie i swoich bliskich. Mam wrażenie, że wiele osób bagatelizuje zagrożenie - mówi nam Dominika. Jacek zaś stwierdza: - Nie widzę nikogo przerażonego na ulicy. Nic się nie zmieniło.
Łącznie w województwie śląskim potwierdzono zakażenie już u ponad 3,7 tys. osób. Z niedzielnych danych śląskiego urzędu wojewódzkiego wynika, że 5,5 tys. osób przebywa w kwarantannie domowej, blisko 6,5 pozostaje pod nadzorem sanitarnym. 150 osób zmarło.
W ostatnich dniach ogniskami koronawirusa stały się śląskie kopalnie. Wydobycie wstrzymały cztery z nich - KWK Jankowice, KWK Murcki-Staszic, KWK Pniówek i KWK Bobrek - informują służby prasowe wojewody śląskiego. U ponad stu górników z tych zakładów potwierdzono zakażenie koronawirusem.
Koronawirus na Śląsku. Strach w Murckach? Mieszkańcy zaprzeczają
Rozmawiamy z Jackiem, mieszkańcem katowickich Murcek. - Nagle czytam nagłówki w prasie, że w Murckach jest strach i dramat. Bo kościół zamknięty, bo w kopalni zakażeni, bo w szpitalu personel i pacjenci chorzy. Patrzę przez okno. Widzę, że do sklepu spożywczego właśnie przyjechała dostawa towaru, obok panowie kopią dół pod instalację wodną. Wszyscy pracują. Ja naprawdę nie widzę nikogo przerażonego na ulicy. Nie zauważyłem też, żeby mniej ludzi wychodziło z domu. Nic się nie zmieniło - mówi nam Jacek, mieszkaniec tej dzielnicy.
- Podkreślmy też to, że kopalnia Murcki-Staszic nie leży w katowickich Murckach. Górnicy ogółem zjeżdżają się do pracy z różnych dzielnic, a nawet z innych miast. Nie przypisujmy więc chorych górników do dzielnic, w których dana kopalnia się znajduje - podkreśla nasz rozmówca. - Osobiście nie czuję się bardziej zagrożony przez informacje o rosnącej liczbie zakażonych osób na Śląsku. Bardziej przeszkadzało mi to, że nie mogę iść do lasu. Mam wrażenie, że wokół tych doniesień ze Śląska zapanowała pewna niepotrzebna histeria - podsumowuje.
"Żyjemy normalnie"
Monika, inna mieszkanka tej dzielnicy, opisuje: - Żyjemy normalnie. Widać policję, która sprawdza osoby na kwarantannie. W sklepie i piekarni ruch jest ten sam. Wiele osób wychodzi też na spacery do lasu. Niewiele w ciągu ostatnich dni się zmieniło.
- Wydaje mi się, że ludzie są trochę zmęczeni, znieczuleni na informacje o nowych przypadkach zachorowań. Mam też wrażenie, że media wyolbrzymiają trochę problem i później wychodzi takie sprzężenie zwrotne, że cała Polska boi się Śląska - dodaje.
- Śląsk jest przecież najbardziej zaludnionym województwem, więc statystycznie zawsze u nas będą wychodziły najwyższe wyniki - podsumowuje Monika.
Blokada województwa śląskiego? "Propozycja leży na stole"
Wojewoda śląski Jarosław Wieczorek zaapelował do mieszkańców województwa, by pozostawali w domach, a jeżeli nie jest to możliwe, aby stosowali się do rygorów sanitarnych. Pojawiły się doniesienia o możliwej blokadzie województwa, która miałaby zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Jak informuje dziennikzachodni.pl - decyzja o blokadzie nie zapadła. Ale, jak mówi portalowi jego informator, wariant ten nie został odrzucony. W poniedziałek rzecznik rządu Piotr Mueller nie potwierdził tych doniesień.
Za blokadą jest jednak Dominika, mieszkanka Rybnika. - Ponadto powinny restrykcje zostać u nas zaostrzone. Są osoby, które potrafią i chcą dbać o higienę, a są i tacy, którzy mają to gdzieś - mówi w rozmowie z WP.
- Ja się boję, naprawdę. Mam małe dziecko i czuję strach - dodaje. Mówi, że wśród jej znajomych są też tacy, którym udziela się nerwowa atmosfera. Ale są i tacy, którzy koronawirusa bagatelizują. - Niektórzy sąsiedzi maseczki zakładają tylko na chwilę, później je ściągają. Chodzą do sklepu po kilka razy dziennie. Naśmiewają się z tego. Mam wrażenie, że do momentu, którym ich to nie dotyczy, to spychają temat koronawirusa na dalszy tor. I dziwią się, że my ostrożnie do tego podchodzimy - opowiada Dominika. I podsumowuje: - To tylko naraża inne osoby.
Koronawirus. Pielęgniarka: nie każdy przestrzega procedur
Pracownica jednego ze szpitali w Rybniku, Beata, mówi WP: - Nawet w szpitalach zdarza się tak, że personel medyczny nie przestrzega dokładnie zaleceń.
- Nie jest do końca tak, jak powinno być. Na moim oddziale wszyscy tego pilnują. Ale słyszałam o takich przypadkach, gdzie personelowi powiedziano, by nie nosił cały czas maseczek, bo pacjenci się boją. Naprawdę. Ja się czuję bezpiecznie, bo mam wszelkie środki ochrony. Ale nie każdy jest w tak dobrej sytuacji - dodaje.
Pytana o mieszkańców i nastroje wśród nich odpowiada: - Na razie wśród mieszkańców nie widzę popłochu i wielkiej paniki przez rosnącą liczbę zakażeń koronawirusem na Śląsku - podsumowuje Beata.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl