Koronawirus w Polsce. Ograniczenia mają chronić pasażerów. “To oderwane od rzeczywistości”
Premier zapowiada, a samorządy mają przestrzegać. Co najwyżej połowa miejsc siedzących może być zajęta w autobusach i tramwajach. Tylko jak to egzekwować? To pytanie zadają sobie teraz samorządy. - Mieliśmy trzy godziny, żeby dostosować się do wytycznych. Sytuacja jest niebywale trudna - słyszymy w stołecznym ratuszu.
26.03.2020 | aktual.: 26.03.2020 13:39
Warszawa ma problem z metrem. Jak w mierzącym ponad 100 metrów składzie, który prowadzi jeden maszynista, kontrolować liczbę pasażerów? Kolejna kwestia to starsze, dwuwagonowe tramwaje. Tam motorniczy nie widzi, ile osób jest w drugim wagonie.
Po Szczecinie jeżdżą wszystkie autobusy i tramwaje, jakie miasto posiada. Kielce wprowadziły podwójne kursy. Gdynia i Starachowice poradziły sobie na swój sposób. Co drugie miejsce ma przyklejoną kartkę, która ostrzega, żeby na tym krzesełku nie siadać.
Jednak mniejsze miasta mają problem z tym, żeby zapewnić dodatkowe kursy, bo autobusów brakuje. Inna sprawa, że pustki w autobusach, to tłumy na przystankach. A samorządy miały parę godzin, żeby nowe przepisy zacząć egzekwować.
Koronawirus? "Przepisy oderwane od rzeczywistości"
Po Gdańsku jeżdżą nowoczesne tramwaje, które na co dzień mogą przewieźć 180 pasażerów, jednak w homologacji miejsc siedzących mają tylko 28. To oznacza, że teraz może nimi jeździć 14 pasażerów.
- Nowe przepisy są oderwane od rzeczywistości - mówi Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska. - Zostaliśmy postawieni w kłopotliwej sytuacji. Rząd od nas czegoś wymaga, słyszeliśmy szefa policji, który groził mandatami kierowcom.
Co robią władze Gdańska? Informują pasażerów na ulotkach, ile osób może wejść do konkretnego pojazdu. Apelują o ostrożność, zachowanie odstępów. Osoby nadzorujące ruch pracują na głównych przystankach, obserwują sytuację.
- Nie ma tutaj dobrych rozwiązań - rozkłada ręce Stenzel. - Jednym z pomysłów było wpuszczanie ludzi tylko przednimi drzwiami. Ale co z wózkami? I rowerami? Wtedy trzeba otworzyć środkowe drzwi. Ale kto ma przy nich stanąć, żeby pilnować, ile osób wejdzie?
Czytaj też: Jak Chińczycy przepraszają świat za koronawirusa. Do Polski też przyleci samolot z pomocą
Podczas konferencji w MSWiA Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk powiedział, że policjanci będą sprawdzać, czy nowe przepisy są przestrzegane. Podkreślił, że do tej kwestii funkcjonariusze podejdą stanowczo. Działania wobec kierowców, których autobusy będą przepełnione, mają być restrykcyjne.
Warszawa wysyła pytania do rządu
Żeby sprostać wymaganiom, Warszawa wprowadziła elastyczne rozkłady jazdy. Gdy jest potrzeba, na daną linię wyjeżdżają kolejne autobusy albo tramwaje. Poza tym rozpoczęła kampanię informacyjną. Pojawiły się plakaty z apelem, żeby przestrzegać odstępów i co drugie miejsce zostawić wolne.
- Samorządy miały trzy godziny na to, żeby dostosować się do wytycznych, które zakłada rozporządzenie - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka warszawskiego ratusza. - Sytuacja jest niebywale trudna.
Na węzłach przesiadkowych obserwatorzy kontrolują, czy pojazdy transportu publicznego są przepełnione. Dotychczas nie było od nich sygnałów alarmowych. Ale Gałecka zapowiada, że władze Warszawy wyślą do rządu pytania, na które nie znają odpowiedzi.
- Zadajemy wiele pytań. Na przykład o to, kto miałby kontrolować liczbę pasażerów - mówi Gałecka. - To nie możliwe, żeby robił to kierowca albo motorniczy. Mamy dwuwagonowe tramwaje. Jak motorniczy ma sprawdzać, ile osób jest w drugim wagonie? - pyta.
Poza tym władze stolicy chcą zadać pytanie o metro. - Skład wagonów to 130 metrów, otwarta przestrzeń. Jak zabezpieczyć pasażerów? I dostosować metro do tego rozporządzenia? - zastanawia się Gałecka.
Koronawirus w Polsce. Rząd wprowadził nowe ograniczenia
We wtorek premier zapowiedział wdrożenie kolejnych ograniczeń. Z domu możemy wyjść tylko po to, aby załatwić niezbędne sprawy. Zakazane zostały wszystkie zgromadzenia powyżej dwóch osób, ograniczenia objęły również transport publiczny.
Autobusy i tramwaje wciąż będą kursować, ale ograniczono liczbę osób, które będą mogły znajdować się jednocześnie w środku pojazdu. Zajęta będzie mogła być tylko połowa miejsc siedzących. Tak, aby pomiędzy pasażerami zachować niezbędny odstęp.
- Prośba do włodarzy miast, aby zorganizować tak transport publiczny, aby tylko co drugie miejsce było zajęte. Im dalej będziemy od siebie, tym będziemy bezpieczniejsi - zaapelował minister zdrowia.
Wszystkie dotychczas obowiązujące ograniczenia zostały utrzymane w mocy. Zamknięte pozostają więc galerie handlowe, kina, puby i restauracje, które zamówienia będą realizować tylko na wynos. Na granicach wciąż obowiązują kontrole, odwołane są loty i imprezy masowe. Powracające z zagranicy osoby będą poddawane kwarantannie.