Koronawirus w Polsce. Nowy Sącz. Pracownicy sanepidu przeciążeni. GIS: najprościej jest powiedzieć "przepraszam"
Pracownicy stacji sanitarno-epidemicznej w Nowym Sączu są przeciążeni. Miasto znajduje się w "czerwonej strefie", a średnio jedna na 300 osób w regionie jest zakażona koronawirusem. - Od marca pracuję siedem dni w tygodniu - mówi jedna z pracownic sanepidu. Sprawę skomentował szef GIS Jarosław Pinkas.
O ogromnym nakładzie pracy w nowosądeckiej stacji sanitarno-epidemicznej poinformowali reporterzy TVN24 w programie "Czarno na białym". Według ustaleń dziennikarzy, w znajdującym się w "czerwonej strefie" mieście, z koronawirusem walczą łącznie 54 osoby. Z kolei na COVID-19 w Nowym Sączu i całym powiecie choruje średnio jedna na 300 osób.
Starostwo powiatowe w Nowym Sączu poinformowało 1 września, że na kwarantannie w rejonie przebywa obecnie 4575 osób. Oznacza to, że jeden pracownik sanepidu nadzoruje około 85 osób. Inspektorzy twierdzą, że odbierają dziennie ok. 500 telefonów.
- To jest tragedia. Wie pan, ile ja tu czasu spędzam? A mąż jest ciężko chory i w łóżku leży - mówi jedna z osób oczekujących w poczekalni stacji.
Zobacz także: Białoruś. Katarzyna Lubnauer ostro o Andrzeju Dudzie. "W trakcie protestów jeździł na skuterze wodnym"
Koronawirus w Polsce. Pracownicy sanepidu w Nowym Sączu przeciążeni
Irytacji nie kryją także pracownicy nowosądeckiej stacji. - U nas emocji jest tak dużo, że czasami one nas przerastają. Człowiek chciałby pomóc, ale nie jest w stanie pomóc. Od marca pracuję siedem dni w tygodniu, 30, 31 dni w miesiącu, 24 godziny na dobę - mówi zatrudniona w sanepidzie Beata Wójciak.
- I chociaż wszystkim się wydaje, że jestem bardzo zimna, przestaje mi już tych sił brakować. Cierpi na tym moja rodzina - podkreśla pracownica stacji w Nowym Sączu.
Pracownicy twierdzą też, że wiele osób myśli, iż do ich zadań należy "leczenie ludzi". - Wszystkim wydaje się, że jak ludzie są pozamykani w domach, to wszystko spoczywa na barkach inspekcji sanitarnej. A tak nie jest. Nie jesteśmy lekarzami i nie leczymy ludzi. Nie mamy takich uprawnień - dodaje Wójciak w rozmowie z TVN24.
Dodatkowo, sanepid w Nowym Sączy zmaga się z gigantycznym obłożeniem jeśli chodzi o ilość dokumentów. W stacji jest około 2800 teczek. Opracowano nawet specjalny system informatyczny, który pomaga pracownikom znaleźć pokój z dokumentami dotyczącymi konkretnej sprawy.
O komentarz do sprawy zapytano szefa GIS Jarosława Pinkasa. - Najprościej jest powiedzieć: "przepraszam". Inspekcja będzie zmieniana, musi się zmienić. Tak mała liczba osób naprawdę nie jest w stanie bez systemu informatycznego działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale praca inspekcji będzie łatwiejsza, to się zmieni. Dostaliśmy 60 mln zł na zakup sprzętu dla oddziałów sanepidu - przekonywał główny inspektor sanitarny.
Źródło: TVN24