Koronawirus w Polsce. Dwoma lotami, pociągiem, pieszo i samochodem. Tak wyglądał powrót Mateusza do ojczyzny

Zwiedzil w sumie trzy lotniska, jechał uberem, pociągiem, szedł pieszo, a później przesiadł się w samochód. Tak wyglądała podróż Mateusza Jagielskiego z Chorwacji do Polski. Chciał wrócić LOT-em do domu, programem rządu i polskich linii lotniczych, ale ten nie realizował rejsów z Chorwacji. - Ten program to pomoc tylko pozorna - mówi Mateusz w rozmowie z WP.

Koronawirus w Polsce. Dwoma lotami, pociągiem, pieszo i samochodem. Tak wyglądał powrót Mateusza do ojczyzny
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

W ramach operacji #LOTdoDomu rząd polski i Polskie Linie Lotnicze LOT organizują specjalne loty czarterowe w różne regiony świata, aby umożliwić powrót do domu rodakom i uprawnionym do tego cudzoziemcom.

Mateusz niestety nie wrócił LOT-em do domu. Choć chciał i próbował. Oto jego historia.

Był w Chorwacji służbowo, na zdjęciach. - Poleciałem, jak jeszcze wszystko funkcjonowało normalnie. Miałem powrót zaplanowany na poniedziałek. Niestety, w piątek wieczorem okazało się, że zamykają granice i odwołują loty, mój również anulowano - wspomina Mateusz. I dodaje, że lata bardzo dużo, bo niemal sto razy rocznie i wie, jak działają procedury przy odwołaniu lotu. - Zawsze linie organizują zastępcze loty od innych linii, w ramach swojego sojuszu, czy inne alternatywne trasy, a tu niestety nagle stało się tak, że LOT anulował wszystko i niestety, ale było zero informacji - mówi Mateusz.

Koronawirus i problem z powrotem do domu

Później wprowadzono #LOTdoDomu. Okazało się jednak, że loty z Chorwacji nie są realizowane. Od tego dnia do poniedziałku Mateusz wykonał setki połączeń. - Nigdzie się nie dodzwoniłem. A próbowałem na infolinię LOT-u, MSZ, nawet do chorwackiej ambasady. Prawie 200 minut w roamingu zużyłem na słuchanie muzyczki w oczekiwaniu na poniesienie słuchawki po drugiej stronie. Pisałem na messengerze - też zero odpowiedzi, zero kontaktu - mówi WP Mateusz.

I dodaje, że kiedy tylko ruszyła strona internetowa programu, za pośrednictwem której można wypełnić formularz i zgłosić zapotrzebowanie na lot z konkretnego kraju, zrobił to. Do dziś nie otrzymał odpowiedzi. W międzyczasie na własną rękę wrócił do domu.

A jak wyglądała ta podróż? - Kupiłem lot z Zagrzebia do Berlina. To jedyny kraj, z którego można się dostać do Polski. Miałem mieć przesiadkę w Stuttgarcie. Na lotnisku okazało się, że lot do Stuttgartu anulowany, więc musiałem lecieć do Kolonii, stamtąd do Berlina. Po wylądowaniu w Berlinie, uberem pojechałem na dworzec kolejowy, tam złapałem pociąg do Frankfurtu nad Odrą. Wysiadka, 30 min pieszo na granicę, którą pokonuje się właśnie pieszo. To wszystko zajęło mi łącznie dziesięć godzin - opowiada Mateusz.

Spytaliśmy biuro prasowe PLL LOT, jak wygląda kwestia powrotu pasażerów do Polski z miejsc takich jak Chorwacja. Czyli takich, z których nie ma na bieżąco lotów, a należy na taki zgłosić zapotrzebowanie.

Otrzymaliśmy następującą odpowiedź: "Dla obywateli RP, którzy ze względu na odległość nie są w stanie przekroczyć granicy Polski transportem kołowym, tworzymy możliwość powrotu do kraju drogą lotniczą. Jest to bardzo złożona operacja. Przygotowanie rejsów na różnych odcinkach, również takich na które do tej pory nie lataliśmy wymaga uzyskania wielu zgód i pozwoleń międzynarodowych, umów z lotniskami, umów z agentami handlingowymi, ustaleń ze strażą graniczną czy instytucjami zdrowia publicznego".

Do momentu publikacji tekstu na stronie programu nie pojawił się żaden lot z Chorwacji do Polski.

Kwarantanna. "Nikt nie sprawdza, czy ją odbywasz"

Mateusz opowiada jeszcze, jak wygląda samo przekraczanie polskiej granicy. Zgodnie z wprowadzonym stanem zagrożenia epidemicznego w kraju, wszyscy wracający z zagranicy mają być poddani czternastodniowej kwarantannie.

Nasz rozmówca mówi: - Na granicy mierzą temperaturę. Później należy wypełnić formularz - imię, nazwisko, pesel, numer telefonu i adres, gdzie będziesz przebywać na kwarantannie. Dajesz im to, dostajesz ulotkę z opisem i zaleceniami na kwarantannie. Nikt nie weryfikuje, czy podałeś dobry numer telefonu. Nic nie mówią Ci o współlokatorach, czy oni też podlegają wówczas kwarantannie? W ulotce jest tylko opis, żeby zachować odległość dwa metry i bezpieczeństwo.

- Po przejściu przez granicę zaczyna się najlepsze. Niby wjechałeś do kraju, zostałeś objęty kwarantanną, ale musisz jakoś wrócić do domu. Jak? Pociągiem, autokarem? Możesz kichać na ludzi, iść na zakupy do biedronki po drodze, mimo że już oficjalnie objęli cię kwarantanną. Nikt tego nie sprawdza, nikogo to nie obchodzi - dodaje.

Mateusz wrócił do domu samochodem podstawionym przez znajomego. Mówi, że do teraz nikt nie sprawdził, czy faktycznie odbywa kwarantannę.

Wirtualna Polska ruszyła z akcją wspierającą medyków. Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (463)