Koronawirus w Niemczech. Skandal z maseczkami i jego konsekwencje
Po głośnej sprawie z prowizjami przy zakupie maseczek Nikolas Loebel (CDU) zapowiada odejście z polityki. - Biorę odpowiedzialność za moje działanie - mówi.
Loebel jest już drugim politykiem, który podjął decyzję o zakończeniu swojej politycznej kariery. Zapowiedział, że nie będzie jesienią kandydował w wyborach do Bundestagu i opuści niemiecki parlament pod koniec sierpnia. Natychmiast zrezygnował z członkostwa we frakcji CDU/CSU, "by zapobiec dalszym szkodom w niej i własnej partii oraz nie szkodzić koleżankom i kolegom". 34-letni polityk przeprosił też za swoje zachowanie i oświadczył, że bierze na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje i wyciąga "konieczne polityczne konsekwencje".
Loebel zaznaczył, że bycie posłem Bundestagu i reprezentowanie w nim ojczystego miasta, czyli w jego przypadku Mannheim, jest wielkim zaszczytem i wyjątkowym zobowiązaniem moralnym. - Polityk przyznał, że jego zachowanie było krzywdzące i przeprosił za nie obywateli Niemiec.
Polityk CDU miał zarobić 250 000 euro na pośredniczeniu w zakupie maseczek ochronnych. Już wcześniej przyznał się do błędów i wycofał się z Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu.
Zobacz też: Daniel Obajtek. Kolejna publikacja "Gazety Wyborczej". Włodzimierz Czarzasty komentuje
Drugim politykiem, który miał wzbogacić się na podobnych działaniach jest Georg Nuesslein z CSU, który w piątek (5.3.21) zapowiedział, że również nie będzie kandydował w wyborach do Bundestagu.
Niemcy. Krytyka partyjnych kolegów
Swojego partyjnego kolegę skrytykował w dzienniku "Rheinpfalz" minister zdrowia Niemiec Jens Spahn (CDU). - Pobieranie prowizji, a więc próba zarobienia w trudnej sytuacji pieniędzy poprzez pośredniczenie, nie może mieć miejsca. To niszczy zaufanie do naszej demokracji - skomentował Spahn, który obecnie za swoją strategię walki z pandemią sam znalazł się w ogniu krytyki.
Z kolei wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, Andreas Jung, wezwał swojego partyjnego kolegę, by ten natychmiast złożył poselski mandat, a nie czekał z tym do końca sierpnia. - To nadużycie mandatu posła, by podczas kryzysu i na tym kryzysie zarobić wielką prowizję - powiedział Jung dziennikom "Stuttgarter Zeitung" i "Stuttgarter Nachrichten". Podkreślił, że takie działania nie mogą spotkać się z wyrozumiałością.
Przeczytaj również: Skandal w Bundestagu. Poseł podejrzany o korupcję
Źródło: Deutsche Welle