Koronawirus. Polacy byli w Chinach i Hongkongu. Nikt ich nie kontrolował, gdy wrócili

Sylwia i Łukasz wracali w sobotę z Hongkongu. Widzieli tam, że niemal wszyscy mają maseczki, a klienci w restauracjach sami dezynfekują sztućce. Jednak gdy przylecieli do Monachium, nikt nie sprawdził im temperatury ciała, którą podwyższa koronawirus. - Rozeszliśmy się, jak gdyby nigdy nic - alarmują.

Koronawirus. Polacy byli w Chinach i Hongkongu. Nikt ich nie kontrolował, gdy wrócili
Źródło zdjęć: © zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
Piotr Barejka

03.02.2020 | aktual.: 03.02.2020 12:34

Jedną z pierwszych rzeczy, jaką Polacy dostrzegli na lotnisku w Hongkongu, była tablica informacyjna, a na niej odwołane loty. - Pasażerowie, obsługa, pracownicy sklepów i lokali nosili maseczki, choć nigdzie nie było oficjalnego komunikatu, że jest to konieczne - relacjonują Polacy.

Zauważyli też, że na terminalu zamontowano dystrybutory z płynem dezynfekującym. - Podróżni często z nich korzystali - mówią Polacy. Później jednak zaskoczył ich moment, gdy wsiadali na pokład samolotu. Nikt nie sprawdził wtedy temperatury ich ciała. Jeszcze bardziej zdziwieni byli w Monachium, bo tam również nie przeszli takiej kontroli.

- Pasażerowie jak gdyby nigdy nic rozeszli się w swoje strony - opowiadają.

Barierki trzymają przez chusteczki

W samym Hongkongu nie wiedzieli paniki, ale ostrożność. - Hongkongczycy podchodzą do koronawirusa odpowiedzialnie - opowiadają. Widzieli, że niemal wszyscy przechodnie mieli na sobie maseczki ochronne. I choć komunikaty zachęcają do noszenia ich w komunikacji miejskiej, to ludzie nosili je również na ulicach, w parkach, restauracjach i centrach handlowych.

Poza tym na stacjach metra, w kawiarniach, miejscach publicznych wystawione są dystrybutory z płynem antybakteryjnym. Zaś w windach, muzeach i w pobliżu atrakcji turystycznych wiszą komunikaty, które informują, z jaką częstotliwością dane miejsce jest dezynfekowane.

Obraz
© zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

- Mimo to, ludzie trzymają się barierek przez chusteczki higieniczne lub używają jednorazowych rękawiczek - opowiadają Polacy. - W restauracjach zaobserwowaliśmy, jak ludzie wycierają sztućce płynami dezynfekującymi.

Same płyny dezynfekujące opisują jako swoisty gadżet. Wiele osób trzyma je w kolorowych pojemniczkach, które przypinają do plecaków i torebek. - Nie jest łatwo dostać maseczki higieniczne - opowiadają dalej. - Pytaliśmy w sklepach, kioskach i drogeriach, ale nigdzie nie ma. Dostaliśmy tylko w aptece.

Poza tym ceny maseczek znacznie wzrosły w ostatnich dniach. Sylwia i Łukasz za dwie sztuki zapłacili 76 dolarów hongkońskich, czyli około 38 złotych. Ale widzieli i takie, które kosztowały po 50 dolarów za jedną sztukę.

Obraz
© zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Kilka dni wcześniej było inaczej

Kilka dni wcześniej wyjechali na jeden dzień z z Hongkongu do Macao. Podczas wjazdu do Hongkongu przeszli drobiazgową kontrolę. - Każdemu podróżnemu sprawnie mierzono temperaturę, która jest najłatwiej wykrywalnym objawem choroby - mówią Polacy.

Pytano ich o kontakty z mieszkańcami prowincji Hubei oraz odwiedzane miasta w Chinach, a podczas podróży promem rozdano deklarację, w wpisywali, jakie kraje odwiedzili w ostatnich czternastu dniach - Ale z tego co widzieliśmy, nie wszyscy przeszli tę weryfikację - zaznaczają.

Obraz
© zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Na pokładzie samolotu do Monachium załoga nosiła maseczki ochronne. Sylwia i Łukasz dostrzegli jednak, że nie są one takie same, lecz każda osoba miała inną. - To pozwala sądzić, że zaopatrzyli się w nie na własną rękę - uważają. Poza tym nie wszyscy pasażerowie mieli maseczki - Były osoby, który miał kaszel i maseczek nie używały. Obsługa nie zwróciła im uwagi - relacjonują.

Ich zdaniem, w takiej sytuacji, maseczki powinno się rozdać wszystkim pasażerom. - Zaskakujący i niepokojący jest dla nas fakt, że nikt nie sprawdził naszego stanu zdrowia podczas podróży z Chin do Europy - mówią dalej.

Bo gdy przylecieli do Monachium, nikt już ich nie pytał ani o odwiedzone miasta w Chinach, ani o stan zdrowia. Mimo że pasażerami byli w większości Azjaci. Zauważyli też, że na lotnisku nadal lądują samoloty linii Air China. Widzieli, jak lądował rejs z Pekinu.

- Najprawdopodobniej jego uczestnicy przeszli taką samą kontrolę bezpieczeństwa jak my, czyli żadną - podsumowują.

Obraz
© zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)