Koronawirus w szkołach. Lekcje skrócone do 30 minut? Pedagodzy nie mają dobrych wieści

Koronawirus. Z powodu pandemii minister edukacji dopuszcza możliwość skrócenia lekcji do 30 minut. Eksperci pracujący na co dzień z dziećmi ostrożnie podchodzą do tej propozycji. Obawiają się, że większy ciężar nauki i opieki nad dziećmi zostanie przerzucony na rodziców.

Koronawirus. Obawy nauczycieli ws. skrócenia lekcji
Koronawirus. Obawy nauczycieli ws. skrócenia lekcji
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Magda Mieśnik

Była minister edukacji Anna Zalewska zaproponowała, by w czasie pandemii koronawirusa skrócić lekcje w szkołach do 30 minut. Przychylił się do tego jej następca. Dariusz Piontkowski powiedział, że w uzasadnionych przypadkach to możliwe, a decyzja należy do dyrektora szkoły.

Koronawirus w szkołach. Krócej w młodszych klasach?

Nie ma na razie decyzji o tym, by skrócić lekcje w szkołach w całej Polsce. Ostrożnie do takiego rozwiązania podchodzą eksperci. - W naszym systemie edukacyjnym czas trwania lekcji jest taki sam i dla młodszych dzieci, i dla starszych. Wiemy, że dzieci na różnych poziomach rozwoju mają różne potrzeby. Uważam, że byłoby to fajnym pomysłem, aby czas trwania lekcji np. w klasie I-III mógł być krótszy, ale powinno to wynikać z potrzeb rozwojowych dzieci i ich aktualnych możliwości – mówi Justyna Żukowska-Gołębiewska, psycholog i pedagog.

Ma duże wątpliwości co do tego, czy skrócenie lekcji do 30 minut ma na celu zadbanie o faktyczne potrzeby dzieci. - Weźmy na przykład takich ósmoklasistów, którzy przygotowują się do egzaminów. Ich rozwój psychofizyczny daje większe gwarancje rozumienia procedur bezpieczeństwa w przypadku COVID-19. W takiej sytuacji nie widzę uzasadnienia dla tego pomysłu – mówi Justyna Żukowska-Gołębiewska. I podkreśla, że skrócenie lekcji o kilkanaście minut nie ograniczy ryzyka zakażenia koronawirusem.

Krótsze lekcje mogą oznaczać nie tylko więcej prac domowych, ale także konieczność zapewnienia dodatkowej opieki nad dziećmi, które będą mniej czasu spędzały w szkole. - Boję się, że zostanie wprowadzony system, który sprawi, że na rodziców zostanie przerzucona nie tylko konieczność nadrabiania materiału, którego nauczyciele nie zdążą przerobić w szkole, ale także będą oni musieli zapewnić opiekę dzieciom, które nagle będą sporo krócej w szkole. Wielu osobom będzie ciężko pogodzić to z pracą zawodową – mówi Justyna Żukowska-Gołębiewska.

Koronawirus w szkołach. "Daleko nam do normalności"

Pomysł skrócenia lekcji do 30 minut popiera Nauczyciel Roku 2018 Przemysław Staroń. Jednak z zastrzeżeniami. - Rok szkolny rozpoczął się w totalnym chaosie i to się tylko pogłębia. Nagle słyszymy o pomyśle skrócenia lekcji, bez żadnego przygotowania. Mam radę, by rządzący przestali korzystać z przeglądarki Internet Explorer i zaczęli kontaktować się z rzeczywistością, bo decydują o losach nie tylko pięciu milionów uczniów i nauczycieli, ale także kolejnych milionach ich bliskich – mówi nam Przemysław Staroń.

Nauczyciel i ekspert w Ruchu Polska2050 ds. edukacji podkreśla, że mimo powrotu dzieci do szkół daleko nam do normalności. - Uczniowie żyją w napięciu i strachu. W tym kontekście skrócenie lekcji jest rzeczą fundamentalną, także z powodów biologicznych - krótsza jest potencjalna transmisja wirusa, a ponadto wtedy jesteśmy mniej wyczerpani psychofizycznie, a co za tym idzie - mniej narażony jest nasz system immunologiczny – ocenia Przemysław Staroń.

Zaraz jednak dodaje: - Jednak to wcale nie jest takie różowe, jak mogłoby się wydawać. Skrócenie lekcji powinno być bowiem połączone z komunikatem o odchudzeniu podstawy programowej, przynajmniej na czas pandemii. Boję się, że to, czego uczniowie nie przerobią w czasie krótszych zajęć, będą musieli nadrabiać po godzinach w domu.

Koronawirus w szkołach. "Ryzyko nie spadnie"

Wirusolog nie ma dobrych wieści dla ministra edukacji. Nie ma żadnych badań, które uzasadniałyby skrócenie lekcji. - Jeśli uczniowie i nauczyciele kiszą się w jednym pomieszczeniu przez osiem godzin, to ryzyko zakażenia nie spadnie, jeśli będą w tym pomieszczeniu godzinę krócej - mówi dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.

Jak poinformował minister edukacji, na razie elastyczny będzie czas lekcji prowadzonych zdalnie. Jedna lekcja będzie mogła trwać od 30 do 60 minut. Podstawowym wymiarem czasu trwania zajęć edukacyjnych pozostaje cały czas 45 minut.

Nauka zdalna zamiast w szkole? Zainwestuj w komputer, kamerkę, drukarkę itp. Okazji na sprzęty szukaj na stronie avans kod rabatowy.

Treści redakcyjne są całkowicie niezależne. Rozwój serwisu zależy od naszych czytelników. Wspierasz nas kupując produkty naszych partnerów po kliknięciu w linki zamieszczone w tekście.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (641)