Koronawirus. "Jarmark" na Placu Zamkowym. Południowcy cierpią, stolica bawi się w najlepsze
Obostrzenia obostrzeniami, Polacy zawsze znają sposób, by obejść każdy zakaz. Tym razem padło na Plac Zamkowy w Warszawie, który w czasie długiego weekendu był zapełniony po brzegi. Czemu restrykcje nie obowiązują wszystkich po równo?
27.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 00:41
Obostrzenia mające zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa od początku budziły wiele kontrowersji, stawiając na przeciw siebie zwolenników rozwiązań surowych, z tymi którzy opowiadają się za "miękkim lockdownem". Na samym końcu w grę wchodzi jednak czynnik ludzki.
Narodowa kwarantanna za pasem, a Polacy chętniej niż wcześniej korzystają z uroków zimowej aury. Na krążących po internecie zdjęciach widać nieprzebrane tłumy "szturmujące" Plac Zamkowy w Warszawie i okolice. Niestrudzone świątecznym wypoczynkiem rodziny spędzają wieczory przy cieszących się dużym zainteresowaniem instalacjach świetlnych i punktach gastronomicznych wydających jedzenie na wynos.
Cepelia przeszła z gór do stolicy - rządzą "serki z gór" i zakręcone frytki - komentują ironicznie obrazki ze stolicy internauci. Sytuacja w praktyce nie napawa jednak optymizmem.
Stoki i narodowa kwarantanna
Przypomnijmy, że od 28 grudnia wejdzie w życie zapowiadane przez rząd rozporządzenie wprowadzające szereg obostrzeń, które obowiązywać będą do 17 stycznia. Wśród nowych restrykcji znalazło się również zamknięcie stoków narciarskich.
Na jeden dzień przed wejściem w życie zakazu w Bałtowie pod Ostrowcem Świętokrzyskim pojawiły się tłumy wielbicieli sportów zimowych, chcących skorzystać z ostatniej w tym roku szansy na szusowanie. Na zdjęciach nadesłanych na dziejesie.wp.pl widać długie kolejki ustawiające się do punktów usługowych i wyciągów.