Koronawirus. Finał absurdalnej sprawy. Bezobjawowa pacjentka oskarżona o zakażanie COVID
Sąd w Toruniu zdecydował o uwolnieniu 38-letniej Karoliny L., która od maja była przetrzymywana w areszcie. Została oskarżona, iż będąc zakażoną SARS-CoV-2 wyszła z domu na zakupy i przyczyniła się do zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób. Prokuratura powoływała się na zagrożenie wieloletnią karą więzienia za szerzenie choroby zakaźnej.
Adwokat Mariusz Lewandowski nie krył radości. - To koniec tej absurdalnej sprawy. Pomogło nagłośnienie przypadku mojej klientki w mediach. Po analizie akt sąd uznał, że umieszczenie pani Karoliny w areszcie nie jest konieczne dla dalszego zabezpieczenia procesu. Nie grozi jej surowa kara - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód wnioskując o utrzymanie aresztu, powoływała się na zagrożenie karą do 8 lat więzienia. Niedawno informowaliśmy, że w dwóch podobnych sprawach sądy orzekły kary jednego roku więzienia w zawieszeniu. Nawet te wyroki budziły wątpliwości prawników i służb sanitarnych co do surowości kary.
Karolina L. jeszcze dziś ma opuścić areszt. Została uznana za wyleczoną z COVID-19 już w tydzień po aresztowaniu. W trakcie 5-miesięcznego pobytu w zakładzie karnym dla kobiet w Grudziądzu popadła w depresję.
Areszt dla zakażonej. Wyszła z domu po leki i jedzenie
Po koniec kwietnia u mieszkanki Torunia dwoma testami potwierdzono zakażenie koronawirusem. Jako pacjentka bezobjawowa miała się poddać izolacji w warunkach domowych. Po kilku dniach dwukrotnie wychodziła na zakupy m.in. do sklepów spożywczych oraz apteki.
- Znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. Jej mąż jest dużo starszy i schorowany, rodzice są z grupy ryzyka COVID-19. Nie miała wokół siebie nikogo, kim mogłaby się wyręczyć w codziennych sprawach - relacjonuje mec. Lewandowski.
Po zatrzymaniu Karoliny L. przez policję prokuratura dopatrzyła się w jej zachowaniu znamion "sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego". 31 osób (klienci i obsługa sklepów) zostało umieszczonych na kwarantannie. Choć żadna z nich nie zachorowała na COVID-19, kobieta trafiła do aresztu. Przyznano jej adwokata z urzędu. Kilka wniosków o uchylenie aresztu zostało odrzuconych.
- Moim zdaniem na wyrost zastosowano tu szczególnie poważną kwalifikację czynu. Nikt nie zachorował, a moja klientka została uznana za zdrową po tygodniu pobytu w areszcie - komentuje mec. Mariusz Lewandowski.
Koronawirus. Prokuratura ostro traktuje krnąbrnych pacjentów
Dodajmy, że przed epidemią z tego samego art. 165 kodeksu karnego skazywano groźniejszych przestępców. Chodziło o handlarzy dopalaczami, fałszerzy leków, sprawców skażenia żywności, a w kilku przypadkach chorych na gruźlicę, którzy odmawiali leczenia.
Jak dotąd media lokalne informowały o kilku przypadkach aresztowania osób łamiących nakaz domowej izolacji lub kwarantanny. Na rozpoznanie czeka sprawa 28-letniego piłkarza z klubu Kmita Zabierzów. Mając świadomość zakażenia, zagrał w meczu piłkarskim. Również został aresztowany.
Wątpliwości co do tak ostrych kar i stosowania aresztu ma coraz więcej prawników. To m.in. mec. Małgorzata Wilk (broniła osób karanych za naruszenia obostrzeń epidemicznych), która uważa, że na początku epidemii surowe kary i aresztowanie miały wywołać efekt prewencyjny.
- Teraz wiemy więcej o skutkach zachorowań na COVID-19 w Polsce. Pojawiły się wątpliwości wokół jakości wskazań testów i samego hasła "pacjent bezobjawowy". Trudno mi zrozumieć, dlaczego takie sprawy są kwalifikowane jako ciężkie przestępstwo. Złamanie zasad izolacji i kwarantanny powinno być traktowane jako wykroczenia - komentowała adwokatka w rozmowie z WP.