Koronawirus. Europa szykuje się na jesienną falę zakażeń
Koronawirus wciąż jest mocny w Europie. Bruksela chce zapobiec nowemu pandemicznemu chaosowi z granicami w Unii Europejskiej, który może pojawić się na jesieni. - Wzrosty i spadki potrwają do znalezienia szczepionki - alarmują eksperci.
Komisja Europejska zawarła w ubiegłym tygodniu umowę z firmą AstraZeneca na zakup od 300 do 400 milionów przyszłej szczepionki na koronawirusa, co było ostatecznym przejęciem przez Brukselę negocjacji zapoczątkowanych przez "alians szczepionkowy" Niemiec, Francji, Włoch oraz Holandii. Ponadto, Komisja ma już wstępne porozumienia co do zakupu przyszłych szczepionek z firmami Sanofi, Johnson&Johnson, CureVac i Moderną. Podział dawek pomiędzy kraje Unii będzie dokonywany współmiernie do ich ludności.
Koronawirus. Europa walczy z wirusem. Wciąż ważny reżim sanitarny
- Na razie mamy wciąż te same metody, co wiosną. I choć nasze społeczeństwa są sfrustrowane ograniczeniami np. w poruszaniu się, władze muszą cierpliwie tłumaczyć, że po prostu nie mamy innych środków - powiedziała dziś Andrea Ammon, szefowa Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) podczas obrad europarlamentarnej komisji środowiska i zdrowia publicznego.
W Unii od pięciu tygodni znów następuje wzrost zakażeń, ale, jak tłumaczyła Ammon, nie towarzyszy temu wzrost hospitalizacji w proporcji znanej z marca czy kwietnia. ECDC tłumaczy to, oprócz niespójności danych z różnych krajów Unii, znacznie większym udziałem zakażonych ludzi młodych, czyli statystycznie lepiej znoszących chorobę. Ponadto ECDC na razie nie odnotował, by otwieranie szkół w UE z zasady przyczyniało się do znacznego przyspieszenia zakażeń.
- To nie był jednak powrót do szkół w formie sprzed pandemii. Państwa, które najszybciej przywracały nauczanie w klasach, zarazem wprowadzały istotne ograniczenia epidemiczne. To m.in. zachowywanie odległości, dzielenie klas, szybkie wyłapywanie i izolowanie zakażeń z objawami - tłumaczyła Ammon.
Koronawirus. Dyskryminacyjny wyjątek wyszehradzki
Europosłowie drążyli dziś temat harmonizacji danych o zakażeniach, zgonach i testach z różnych krajów UE, ale ECDS obecnie jest skazane na informacje przekazywane przez kraje członkowskie. Jednak próba standaryzacji statystyk jest teraz jednym z punktów w pracach Komisji Europejskiej i niemieckiej prezydencji nad nowym zaleceniem Rady Unii Europejskiej, które miałoby uporządkować ograniczenia na granicach wprowadzane teraz przez poszczególne kraje Unii.
Wprawdzie mało kto w Brukseli spodziewa się nieskoordynowanego oraz niemal pełnego poprzecinania strefy Schengen pozamykanymi granicami na taką skalę, jak stało się w marcu, ale czerwoną lampkę wobec ryzyka nowego chaosu w tych dniach zapaliły Węgry. Bez uprzedzenia instytucji UE zamknęły z początkiem września swe granice dla wszystkich cudzoziemców oprócz mieszkańców Grupy Wyszehradzkiej, choć i ci muszą wylegitymować się testem na brak zakażenia. Ograniczenie się tylko do takiego "wyjątku wyszehradzkiego" nie ma uzasadnienia epidemicznego, co Komisja Europejska już wytknęła w oficjalnym piśmie do rządu Viktora Orbana.
- Decyzje o granicach powinny być niedyskryminacyjne, współmierne do skali zagrożenia i oraz skoordynowane w ramach Unii - podkreśliła w tym tygodniu Bruksela.
Koronawirus. Europa szykuje się na drugą falę zakażeń
Szykowane teraz zalecenia Rady Unii Europejskiej mają dotyczyć wspólnych kryteriów wskazywania najgroźniejszych epidemicznie "stref czerwonych" w Unii oraz, o ile krajom UE uda się dojść do zgody, być może będą też określać wspólne zasady i czas kwarantannowania po przyjazdach z takich stref. Takie zalecenie Rady UE w kwestii granic nie może mieć - wskutek ograniczeń traktowych - mocy prawnie wiążącej, ale byłoby ważnym politycznym zobowiązaniem krajów Unii.
Bruksela wstrzymuje się też z publiczną oceną ograniczania podróży pomiędzy poszczególnymi krajami Unii poprzez zakaz lotów bezpośrednich np. Polska-Hiszpania, jednak Komisja Europejska już od wiosny namawia, by ograniczeniami podróży w strefie Schengen obejmować, jeśli to możliwe, nie od razu całe kraje, lecz regiony z dużymi ogniskami zakażeń.