Koronawirus. Bałagan w sanepidzie zmienił statystyki. Ujawniono "zgubione" przypadki
Gdyby nie fakt, że sanepid i Ministerstwo Zdrowia zgubiły w raportach ponad 22 tys. przypadków zakażeń koronawirusem, dane o epidemii wyglądałyby inaczej. Analitycy wyliczyli, ile wyniósł prawdziwy dzienny rekord zakażonych.
24.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:01
- Uwzględniając pominięte w raportach ministerstwa przypadki rekordowa liczba nowo wykrytych zakażeń w Polsce wyniosła 30,4 tys. Było to 7 listopada. W oficjalnych danych Ministerstwo Zdrowia informowało wówczas o 27,8 tysiącach zakażeń - poinformował Michał Rogalski, twórca największej publicznej bazy danych o epidemii koronawirusa w Polsce.
To on zwrócił uwagę na różnicę w liczbie zakażonych osób, którą podawały ostatnio poszczególne powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne, a danymi Ministerstwa Zdrowia. Błąd został potwierdzony.
We wtorek Ministerstwo Zdrowia oficjalnie doliczyło do statystyk zgubione w listopadowych raportach 22 594 przypadki. Tym samym łączna liczba osób zakażonych koronawirusem w Polsce przekroczyła 909 tys.
Koronawirus. Było blisko do lockdownu? Pomogła niewidzialna ręka
Krzysztof Saczka, pełniący obowiązki szefa Głównego Inspektoratu Sanitarnego, stwierdził w poniedziałek, że "zidentyfikowane rozbieżności nie wpływały w istotny sposób na ocenę sytuacji epidemiologicznej". Inaczej patrzą na sprawę niezależni analitycy: Michał Rogalski, Piotr Tarnowski oraz grupa współpracujących z nimi wolontariuszy.
Po uwzględnieniu "zgubionych przypadków" Michał Rogalski wyliczył, że 11 listopada liczba zakażeń w Polsce pierwszy raz przekroczyła próg wprowadzenia narodowej kwarantanny. Przypomnijmy, że wskaźnik ogłoszony przez premiera wynosił 70-75 nowych przypadków zachorowań na 100 tys. mieszkańców. Według wyliczeń Rogalskiego tego dnia wskaźnik wyniósł w rzeczywistości 71,5.
Faktyczny rekord dziennych zakażeń wyniósł 30,4 tys. (padł 7 listopada). Jednak wiadomo, że oficjalne dane były zaniżone przez kilka dni z rzędu. Na przykład 6 listopada zakażeń faktycznie było 29 055 (po uwzględnieniu danych z lokalnych sanepidów), a nie 27 tys. jak wynikało z danych MZ.
Przypomnijmy, że próg narodowej kwarantanny został określony na 27-29 tys. zakażeń. Trzeba dodać, że rząd ogłaszając zasady wprowadzenia tzw. bezpiecznika i narodowej kwarantanny zastrzegał, że odnoszą się one do średniej z siedmiu dni. Na szczęście wartość tej średniej spadła w kolejnych dniach poniżej 70.
Tu pojawia się jednak kolejna wątpliwość. W kluczowych dniach spadek liczby zakażeń był skorelowany z malejącą liczbą wykonywanych testów. Przypomnijmy, że minister zdrowia Adam Niedzielski musiał w rozmowach z dziennikarzami zaprzeczać, że liczba wykonanych testów jest odgórnie regulowana.
Już nikt nie sprawdzi. Tylko MZ będzie publikować dane
Finał całej sprawy zgubienia danych kończy się zaskakującą decyzją. Od 24 listopada narzędzia rejestracji danych epidemiologicznych zostaną ujednolicone - poinformował GIS. Stacje powiatowe sanepidu nie będą już podawać do wiadomości publicznej danych ze swoich regionów. Jedynymi danymi podawanymi oficjalnie będą liczby publikowane przez Ministerstwo Zdrowia. W efekcie wszystko ma się już zgadzać, a raczej nikt nie będzie miał okazji zajrzeć do innych danych niż ministerialne.
Michał Rogalski poinformował o zakończeniu prowadzenia szczegółowej bazy danych opierającej się o dane uzyskane bezpośrednio z sanepidów. Jego arkusz powstawał przez 225 dni polskiej epidemii.
"Teraz już na pewno nikt żadnych nieprawidłowości nie znajdzie, bo wszystkie stacje sanitarne przestały podawać szczegółowe dane powiatowe" - skomentował na Twitterze.
Dodajmy, wśród zagubionych przypadków zakażeń najwięcej było tych z województwa mazowieckiego (14 tys.) oraz śląskiego (4 tys.). GIS tłumaczył to serią ludzkich błędów, opóźnieniami w raportowaniu wyników do Inspekcji Sanitarnej przez laboratoria testujące w kierunku SARS-CoV-2 oraz przerwami w pracy stacji sanitarno-epidemiologicznych, których pracownicy ulegli zakażeniu lub byli na kwarantannie.