Korepetytorskie żniwa przed egzaminami
Nawet 70 zł może kosztować godzina
korepetycji u historyka czy biologa z tytułem naukowym. Coraz
więcej uczniów decyduje się na tak kosztowne dodatkowe zajęcia -
uważają "Nowości".
Kiedyś korepetycje brali głównie ci, którzy nie radzili sobie z nauką. Dziś jest podobnie. Pojawiła się jednak nowa kategoria uczniów korzystających z korepetycji: to osoby, które chcą dobrze zdać egzaminy, dostać się do najlepszego ogólniaka czy na oblegany kierunek studiów.
W obecnym systemie szkoła nie jest w stanie przygotować ucznia tak, by nie musiał on korzystać z dodatkowych płatnych zajęć - mówi dyrektor II LO w Toruniu Mariusz Jamiński. Teraz jest bardzo duża konkurencja, a uczniowie od najmłodszych lat biorą udział w wyścigu szczurów. Jeśli nie chcą odstawać od innych, to ich rodzice muszą płacić - odkreśla.
Zwykłe korepetycje z matematyki, angielskiego czy fizyki nie są aż tak drogie. Za godzinę lekcyjną w Toruniu zapłacić trzeba 25-35 zł. Lekcji udzielają głównie studenci, którzy chętnie przyjeżdżają do domów swoich uczniów. Zupełnie inne stawki mają doświadczeni nauczyciele oraz naukowcy z wyższych uczelni, którzy także parają się udzielaniem prywatnych lekcji.
Mój syn po maturze będzie zdawał na politologię albo prawo. Od roku płacę za jego prywatne lekcje historii i to nie dlatego, że nie radzi on sobie z tym przedmiotem. To są konsultacje u jednego z pracowników naukowych UMK. Jedna godzina zegarowa kosztuje mnie 70 zł. I wcale nie jestem wyjątkiem. Inni rodzice też płacą jeśli chcą, żeby dziecko miało lepszy start - opowiada matka maturzysty z jednego z toruńskich ogólniaków.
Do sprawy trzeba podchodzić z dużą ostrożnością, żeby wydać pieniądze na coś co rzeczywiście przyniesie efekt - mówi dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Toruniu Jerzy Fedorowicz. Żeby skutecznie uczyć, trzeba nie tylko posiadać wiedzę przedmiotową, ale również wiedzę dydaktyczną. Tę rzadko mają studenci, którzy świetnie znają swoją dziedzinę nauki, ale nie umieją uczyć - podkreśla rozmówca "Nowości". (PAP)