ŚwiatKoran też pali się w 451 stopniach Fahrenheita

Koran też pali się w 451 stopniach Fahrenheita

Koran, mimo że według muzułmanów jest kopią cudownego Koranu w niebie, pali się jak inne książki w temperaturze 451 stopni Farenheita. Palenie go jednak nie jest, jak w znanym filmie "Farenheit 451", przejawem cenzury zdelegalizowanej księgi i dyskryminacji. To wyraz protestu. Ale czasami jest też tak, że wystarczy pomówienie, plotka, by doszło do tragedii - pisze dla Wirtualnej Polski Jan Wójcik, szef portalu euroislam.pl.

Koran też pali się w 451 stopniach Fahrenheita
Źródło zdjęć: © AFP | Shah Marai

30.03.2015 | aktual.: 31.03.2015 12:20

Polecamy również: Dlaczego islam potrzebuje reformacji

Tak było z młodą Afganką Farhondą, której plotka przypisała zniszczenie Koranu przy jednym z centralnych meczetów w Kabulu. Tłum pobił ją na śmierć, podpalił ciało i szczątki wrzucił do rzeki. Rodzina zapewniała, że Farhonda była chora psychicznie, ale to prawdopodobnie kłamstwo, które miało ochronić rodzinę przed linczem. Przywódcy religijni i władze uzasadniały początkowo morderstwo tą właśnie próbą spalenia Koranu, ale śledczy nie znaleźli dowodów na bluźnierstwo. A gdyby znaleźli?

Dlaczego muzułmanie, a przynajmniej ich część, reagują w tak gwałtowny sposób? Pytanie warto postawić, bynajmniej nie, by usprawiedliwiać zbrodnie w imię ochrony religii, ale spróbować poznać motywacje.

Słowo Allaha

Koran, według wierzeń muzułmanów, w odróżnieniu od Biblii i wielu innych religijnych ksiąg, nie jest spisanym słowem proroków, pisanym pod natchnieniem, opisem historii. To Słowo Allaha, które, według większości, współistnieje z nim wiecznie. Choć mutazylici, odłam muzułmańskich racjonalistów (VIII-IX wiek) twierdzili, że Koran został stworzony przez Boga. Bagatelna różnica, spór niewarty funta kłaków? Zwolennikom współwiecznego Koranu zarzucano przypisywanie Bogu towarzyszy, a to już politeizm. Zwolennikom objawionego Koranu zarzucano negowanie jego boskiego charakteru i próby zmieniania słowa Boga przez interpretacje. Z tego powodu, dla niektórych warto było przelać krew... Zwłaszcza krew heretyków.

Mutazylitów już nie ma i ten spór religijny wygasł, ale pozostał spór o szacunek. Dzisiaj cały świat muzułmański stoi pod obstrzałem zachodniej satyry: karykatury Mahometa w Danii, "Charlie Hebdo" we Francji, "Szatańskie wersety" w Wielkiej Brytanii. Na tym nie poprzestajemy, bo każda agresywna reakcja ze strony muzułmanów na krytykę, tworzy zastępy kolejnych, którzy chcą udowodnić, że nie poddadzą się cenzurze religijnej, nie ulegną prawom o bluźnierstwie, nie skryją się za poprawnością polityczną.

Tak myślał amerykański pastor Terry Jones, który w końcu Koran osądził i publicznie spalił. W proteście przeciwko jego treściom i dyskryminacji kobiet działaczka Femenu z nagim biustem i napisem "Fuck Koran" także spaliła go na wideo. Mieszkańcy Zachodu są przyzwyczajeni do takich obrazoburczych działań, ale świat islamu reagował gwałtownie i ginęli ludzie. To może rodzić wątpliwości, czy warto prowokować, jeżeli skutkiem prowokacji jest ludzka śmierć. Z drugiej strony, czy obrażając uczucia religijne, artysta bądź działacz jest odpowiedzialny za gwałtowność reakcji? Jak twierdził przy aferze z karykaturami Mahometa profesor filozofii Jacek Hołówka "decyzja o obrażeniu się należy do obrażonego", więc nie jesteśmy w stanie odpowiadać za skutki konkretnych działań.

Weźmy sprawę spalonych Koranów w bazie Bagram w 2012 roku. Nie było to celowe prowokowanie, a niedopatrzenie, by dokładniej i w większej tajemnicy usunąć książki. Niestety znaleziono niedopalone fragmenty i w zamieszkach, które wybuchły z tego powodu, zginęło 30 osób, w tym czterech Amerykanów. Z drugiej strony niemieccy salafici zadeklarowali, że chcą by Koran trafił do każdego niemieckiego domu. Przecież wiadomo, że z częścią tych ksiąg "obdarowani" obejdą się bez szacunku.

Ta sama sprawa dla jednych jest sprawą o szacunek i tolerancję dla religii, dla drugich jest to kwestia wolności wypowiedzi. Bardziej nie można było tego zobaczyć niż w trakcie prac i dyskusji, jakie przetoczyły się przez ONZ w związku ze zgłoszoną przez państwa skupione w Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC) rezolucji, która nakazywałaby wprowadzenie praw kryminalizujących bluźnierstwo. Tym prawom przeciwstawiały się państwa zachodnie i organizacje praw człowieka twierdząc, że zostaną wykorzystane do prześladowania mniejszości religijnych, bo przecież podważenie boskości Koranu czy brak wiary w proroka Mahometa, tak może zostać odczytany. W efekcie zostało po staremu, to znaczy zmieniono zapis na ochronę wolności religijnej i tolerancji. Przy czym Zachód odbiera to jako wolność światopoglądu i głoszenia tez sprzecznych z dominującą religią, a państwa OIC wolność religii od bycia obrażaną i dyskryminowaną.

Strach przed gniewem

Reakcje oburzonych muzułmanów jednak działają silniej niż rezolucje ONZ. Znani prześmiewcy i krytycy religii świadomie nie biorą islamu na swój celownik. Wprost oświadczają, że nie chcą ryzykować życiem swoim i innych. Kontrowersyjna niemiecka grupa "Fuck for Forest", która potrafi w proteście przeciwko religii urządzić pornograficzne sceny w norweskim kościele, nie powtórzy tego w meczecie. Gdy Monthy Python zapowiadał powrót na scenę w ubiegłym roku, członek grupy Michael Pallin też mówił, że islam nie będzie w obszarze jej zainteresowań, choć wszyscy dobrze pamiętają jej antyreligijne produkcje jak "Żywot Briana" czy "Sens Życia". Nawet w Polsce Jerzy Urban w jednym z udzielonych wywiadów przyznał się do tchórzostwa i tygodnik "Nie" nie będzie szydził z islamu.

To jednak satyrycy, a co z reformatorami. W jednej z dyskusji na temat islamu, w TVP Kultura, mieszkający w Egipcie Polak muzułmanin Piotr Ibrahim Kalwas mówi, że możliwe iż z Koranu należałoby usunąć kilka kartek. Czy on powinien także obawiać się gniewu islamskiej ulicy?

Chociaż palenie Koranu przypomina wizualnie palenie książek w "Farenheit 451" to jednak nie jest on palony z powodu cenzury. Jest wręcz odwrotnie, siły cenzurujące wolność intelektualną, wolność krytyki czy wolność wypowiedzi stoją po drugiej stronie.

Jan Wójcik, euroislam.pl

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (149)