PolskaKopacz, Szydło, a może Nowacka? Kobiety idą po władzę

Kopacz, Szydło, a może Nowacka? Kobiety idą po władzę

Najbliższe wybory - mimo że pozostały do nich jeszcze trzy tygodnie - już można uznać za wyjątkowe. Po raz pierwszy w historii naszego kraju największymi partiami w bitwie o parlament dowodzą kobiety. Taka sytuacja sprawia, że Polska jest fenomenem na politycznej mapie Europy. Dlaczego w tych wyborach po władzę idą właśnie kobiety?

Kopacz, Szydło, a może Nowacka? Kobiety idą po władzę
Źródło zdjęć: © PAP
Michał Fabisiak

05.10.2015 | aktual.: 12.10.2015 17:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kobietę na stanowisku szefowej rządu można spotkać w kilku europejskich krajach, m.in. na Łotwie, w Niemczech czy Norwegii. Jednak w każdym z tych państw podczas kampanii wyborczej, za przeciwników z ramienia politycznej konkurencji miały one mężczyzn. Na tym tle Polska prezentuje się wyjątkowo. W naszym kraju do walki o fotel premiera trzy największe siły polityczne wytypowały kobiety. Ewa Kopacz, Beata Szydło i Barbara Nowacka są dziś nie tylko wizytówkami swoich ugrupowań i ich kandydatkami na premiera, ale również symbolami przemian, jakie dokonały się w polskim społeczeństwie.

W pierwszych po II wojnie światowej, całkowicie wolnych wyborach parlamentarnych, które odbyły się w 1991 roku, kobiety stanowiły zaledwie 10 proc. wszystkich posłów i 8 proc. senatorów. Od tej kadencji liczba pań w polskim parlamencie rosła. Rekordowa liczba przedstawicielek płci pięknej zyskała zaufanie Polaków podczas ostatnich wyborów do Sejmu i Senatu, co przełożyło się na 124 mandaty - najwięcej w historii III RP. W pewnym stopniu przyczyniły się do tego nowe przepisy. Od 2011 roku na listach wyborczych, m.in. do parlamentu udział kobiet i mężczyzn nie może stanowić mniej niż 35%. Ustawowe zmiany to nie jedyna przyczyna zwiększenia obecności kobiet w polityce.

- Moda, którą obserwujemy jest związana z przemianami kulturowymi widocznymi nie tylko w świecie polityki. Rynek pracy wymusił zmianę podziału ról społecznych, stąd naturalne tendencje zwiększania liczby kobiet w różnych segmentach życia społecznego - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską dr hab. Rafał Chwedoruk politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że trend ten dotyczy również działalności publicznej. Zdaniem politologa UW obecność kobiet na listach wyborczych partii spowodowana jest również tym, że ugrupowania chcą w ten sposób pozyskać głosy żeńskiego elektoratu. Wspomniane czynniki z pewnością przyczyniły się do wzrostu obecności pań w życiu politycznym, ale czy to im Kopacz, Szydło i Nowacka zawdzięczają to, że toczą w tej kampanii bój o stanowisko dające realną władzę w Polsce?

Nie da się ukryć, że każda ze wspomnianych kobiet, obecność na politycznym szczycie zawdzięcza jakiemuś mężczyźnie. W przypadku Ewy Kopacz jest nim Donald Tusk. Były premier przed przeprowadzką do Brukseli namaścił obecną szefową PO na spadkobierczynie swojego politycznego testamentu. - Tusk musiał mieć polityka rozpoznawalnego, w miarę doświadczonego, a z drugiej strony oddanego sobie. Po odpadnięciu Sławomira Nowaka, do tej roli idealnie pasowała Ewa Kopacz - tłumaczy Chwedoruk. I przypomina, że PO ma najbardziej damski elektora spośród wszystkich partii politycznych, co też mogło mieć wpływ na nominację obecnej premier.

Nie da się ukryć, że o nominacji Beaty Szydło zadecydował Jarosław Kaczyński. - Była ona odpowiedzią na Ewę Kopacz, a z drugiej strony miała za zadanie pokazać łagodną twarz PiS-u i ocieplić wizerunek tej partii - wyjaśnia Chwedoruk. Nominacja dla Szydło była również nagrodą za jej znakomitą pracę w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, która zaowocowała jego wyborczym zwycięstwem.

Mężczyźni stoją również za nominacją Barbary Nowackiej. Tak jak Szydło ociepla wizerunek PiS-u kojarzącego się z Jarosławem Kaczyńskim, tak Nowacka ma zadanie sprawić, aby wyborcy zapomnieli, że za marką Zjednoczonej Lewicy ukrywają się Janusz Palikot i Leszek Miller, którzy mają duży negatywny elektorat. Zdaniem Chwedoruka liderka ZL ma również pomóc koalicji dotrzeć do damskiego elektoratu.

Wystawienie Szydło i Nowackiej jest więc polityczną kalkulacją, która ma za zadanie ocieplić wizerunek danej partii. Czy to oznacza, że wspomniane liderki staną się marionetkami w rękach swoich promotorów? W taki scenariusz nie wierzy Chwedoruk. - Mamy do czynienia z profesjonalnymi partiami politycznymi. Myślę, że wystawienie wspomnianych kandydatek, to głęboko przemyślana koncepcja związana z pozyskiwaniem wyborców - mówi politolog UW.

Rozmówca WP pozytywnie ocenia wzrost obecności kobiet w polskiej polityce. Jego zdaniem zjawisku temu towarzyszą same plusy. - Podejrzewam, że bezpośrednia debata między paniami będzie łagodniejsza, co na pewno bardziej spodoba się wyborcom i może mieć wpływ na lepszą frekwencję - tłumaczy Chwedoruk. Wystawienie kobiet do tak poważnej roli jaką jest funkcja premiera może spowodować, że tematem wiodącym tej kampanii będą zagadnienie dotyczące polityki społecznej, służby zdrowia oraz edukacji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (790)