Kopacz: dobre samopoczucie ministerstwa jest nam znane od dawna

Dobre samopoczucie ministerstwa jest nam znane od dawna, jak również dobre samopoczucie prezesa NFZ, którego zabrakło przy tych rozmowach. Nie zgadzam się, że to lekarze nie mieli woli doprowadzenia tych rozmów - powiedział poseł Ewa Kopacz, gość Salonu Politycznego Trójki.

05.01.2004 | aktual.: 05.01.2004 12:18

Jolanta Pieńkowska: Pani minister w Sygnałach Dnia, niespełna godzinę temu minister Leszek Sikorski zapowiedział, że jeszcze dziś prawdopodobnie po południu lekarze rodzinni otworzą swoje gabinety. Dlaczego tych rozmów nie można było prowadzić wcześniej, trzeba było czekać do sytuacji, w której pacjenci pukali do zamkniętych drzwi gabinetów?

Ewa Kralkowska: Myślę że to pytanie trzeba by zadać lekarzom rodzinnym. Dlatego, że Porozumienie Zielonogórskie było zapraszane do rozmów od bardzo dawna. Był konkurs ofert, konkurs ofert powtarzany, zaproszenie do negocjacji. Także nie do nas to pytanie, natomiast ja myślę, że bardzo dobrze się stało i należy tutaj docenić to, że pan minister Leszek Sikorski wziął udział we wszystkich rozmowach i wspólne porozumienie, które osiągnął z lekarzami rodzinnymi doprowadza do tego, że pacjenci naprawdę mogą się czuć już bezpiecznie.

Jolanta Pieńkowska: Pani poseł, czy to rzeczywiście jest wina lekarzy?

Ewa Kopacz: Ja się cieszę, że rzeczywiście te rozmowy doszły do skutku. Nie zgadzam się z panią minister, że to lekarze nie mieli woli doprowadzenia tych rozmów. Przypomnę choćby 29 listopada, kiedy w sejmie spotkali się lekarze rodzinni, zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim, spotkali się tylko z przedstawicielami PO, bo na to spotkanie mimo gorącego zaproszenia nie przybył ani minister, ani prezes Panas. Ja mam nadzieję, ze te rozmowy, które zakończyły się, oby zakończyły się na tyle dobrze, że lekarze otworzą swoje gabinety, zakończyły się dopiero dziś w nocy i rodzi się pytane dlaczego tak późno z nimi rozmawiano.

Jolanta Pieńkowska: Ale tak jak słyszeliśmy pani minister powiedziała, że to nie jest wina ani Ministerstwa, ani NFZ, tylko lekarzy, którzy nie chcieli rozmawiać.

Ewa Kopacz: No tak, dobre samopoczucie ministerstwa jest nam znane od dawna, jak również dobre samopoczucie prezesa NFZ, którego zabrakło przy tych rozmowach.

Jolanta Pieńkowska: Właśnie pani minister dlaczego było tak, że rozmowy prowadził minister Sikorski, a nie prezes Panas?

Ewa Kralkowska: Ja myślę, że nie jest dobrze, jeśli rozmawiamy w ogóle w kategorii czy dobrego czyjegoś samopoczucia, czy czyjejś winy, bo tu nie chodzi o to, czyja jest wina, po prostu porządek prawny jest taki, że rozmowy nad kontraktami, rozmowy nad całym procesem odbywają się w NFZ. To, że odbywało się spotkanie w międzyczasie w sejmie PO zaprosiła, bardzo dobrze i chwała PO, ale to nie jest miejsce nad kontraktami, bardzo wyraźnie prawo określa, gdzie jest miejsce nad kontraktami.

Jolanta Pieńkowska: A dlaczego pan minister wziął udział w tych rozmowach? Właściwie pan minister je prowadził.

Ewa Kralkowska: Pan minister je zainicjował, chciałam powiedzieć i wziął w nich udział. A dlaczego, dlatego, że to właśnie na ministrze spoczywa odpowiedzialność konstytucyjna za funkcjonowanie systemu.

Jolanta Pieńkowska: Ale płatnikiem jest NFZ.

Ewa Kralkowska: Tak, a nie minister. Też bardzo dobrze, że pani redaktor podkreśliła i dlatego bezpośrednią stroną w rozmowach jest NFZ. Minister otworzył pole do negocjacji, ja myślę że bardzo skuteczne pole i myślę, że wszyscy musimy być spokojni, wszyscy to znaczy pacjenci.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)