Kopacz: chciejstwo ma tu najmniej do powiedzenia
Bycie marszałkiem sejmu to wielki zaszczyt, ale też wielkie wyzwanie - tak Ewa Kopacz odpowiedziała na pytanie, czy objęcie tej funkcji byłoby dla niej awansem. Oceniła też, że jej następca w resorcie zdrowia będzie w dużo bardziej komfortowej sytuacji niż ona cztery lata temu. Kopacz - której kandydaturę na marszałka sejmu zarekomendował premier, szef PO Donald Tusk - pytana przez dziennikarzy, czy chciałaby być marszałkiem, odparła: "Chciejstwo ma tutaj najmniej w tej chwili do powiedzenia".
18.10.2011 | aktual.: 18.10.2011 11:48
Podkreśliła, że decyzja w tej sprawie należy do sejmu. - Jak będę już oficjalnym kandydatem - a wiadomo, że wtedy jest się oficjalnym kandydatem, kiedy jest taki wniosek podpisany przez 15 posłów, kiedy to wpływa do sejmu, a sejm rozstrzyga to w głosowaniu - to wtedy można mówić, czy się jest, czy się nie jest marszałkiem - dodała.
Na pytanie, czy funkcja marszałka sejmu byłaby dla niej awansem, czy może degradacją, Kopacz odparła, że to jest wielki zaszczyt, ale także wielkie wyzwanie i duża odpowiedzialność.
Wcześniej Kopacz, będąc gościem radia TOK FM, pytana o swoje zapowiedzi z przeszłości, że chce być nadal ministrem zdrowia, a wszystko wskazuje na to, że opuści resort, odpowiedziała, że osoba, która obejmie Ministerstwo Zdrowia w tej kadencji "będzie w dużo bardziej komfortowej sytuacji" niż ona, gdy zostawała ministrem. Zaznaczyła, że w trakcie jej czteroletniej kadencji uchwalono dwanaście kluczowych ustaw reformujących kompleksowo system ochrony zdrowia.
Jak podkreśliła, w resorcie czeka też sześć gotowych projektów ustaw już po konsultacjach zewnętrznych. - Więc następca przychodzi i te ustawy wprowadza do sejmu, oczywiście wykorzystując całą ścieżkę legislacyjną. Nie ma jakiegoś braku ciągłości tej pracy. Nie ma też zagrożenia, że cokolwiek złego się wydarzy - stwierdziła Kopacz.
Poinformowała, że wśród tych sześciu projektów ustaw są: projekt o dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeniach, o zdrowiu publicznym, o badaniach klinicznych, o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, a także projekt ustawy o jakości. - To jest gotowe - powiedziała obecna minister zdrowia.
Pytana, czy z punktu widzenia państwa nie byłoby lepiej, żeby to Grzegorz Schetyna nadal był marszałkiem sejmu, a ona nadal nadzorowała prace służby zdrowia, Kopacz odpowiedziała, że "każda nowa władza, to są nowe wyzwania".
- My dzisiaj mówimy o tym, jak bardzo w trudnej sytuacji możemy się znaleźć w otoczeniu europejskim. Dzisiaj już o pięciu krajach, nie tylko o Grecji mówi się, że ma kłopoty finansowe. A więc my musimy prowadzić politykę bardzo odpowiedzialną, niekoniecznie popularną, taką, która będzie się podobać, a więc taką, którą najchętniej opozycja by prowadziła, ale bardzo odpowiedzialną politykę - po to, aby Polacy w Polsce czuli się bezpiecznie pod każdym względem, ale tym ekonomicznym również. (...) To pan premier będzie dobierał sobie ekipę, która będzie na to wyzwanie odpowiadać bardzo merytorycznie i bardzo ciężką pracą - zaznaczyła.
"O tym nie decyduje były minister"
Na pytanie, kto zastąpi ją na stanowisku ministra zdrowia, Kopacz podkreśliła, że "o tym nie decyduje były minister". - Wierzę w to, że pan premier wyznaczy osobę, która będzie w ramach kontynuacji robiła wszystko, aby to, co my zbudowaliśmy jako podstawę i fundamenty - bardzo twarde fundamenty pod tę reformę, która już ruszyła - było kontynuowane - powiedziała.
W rozmowie z dziennikarzami Kopacz dodała, że znając premiera "naprawdę wybierze najlepiej dla polskich pacjentów". Pytana, czy Schetyna jako marszałek sejmu dobrze wypełniał swoje zadania, odparła, że tak.
Zapytana w radiu TOK FM, jak - gdyby została marszałkiem sejmu - należałoby postąpić w podnoszonej przez Ruch Palikota sprawie obecności krzyża w sali sejmowej, Kopacz wyraziła przekonanie, że do sejmu zostali wybrani ludzie odpowiedzialni, którzy "odpowiedzialnie będą układać priorytety".
- Dzisiaj niewątpliwie priorytetem będzie i ustawa budżetowa, i wszystkie ustawy, które zabezpieczą Polaków przed tym, co puka do naszych drzwi, czyli przed kryzysem światowym - podkreśliła.
Na pytanie, czy uważa sprawę krzyża za temat zastępczy i niezbyt ważny w tej chwili, Kopacz podkreśliła, że "każdy temat w sejmie jest tematem bardzo ważnym". Dodała jednak, że jej zdaniem są tematy ważniejsze. - I te tematy ważniejsze, czyli te które dotyczą nas wszystkich, muszą stanowić pierwszeństwo - powiedziała.
Dopytywana, czy oznacza to, że kwestia uchwały dotyczącej krzyża nie znalazłaby się w pierwszej kolejności w porządku obrad odpowiedziała, że o tym będzie niewątpliwie decydować Prezydium sejmu. PiS zapowiedziało złożenie projektu uchwały, której celem miałoby być uniemożliwienie usunięcia krzyża z sali sejmowej.
Z kolei na pytanie, czy sejm zmierzy się z problemem in vitro w tej kadencji, Kopacz powiedziała w TOK FM, że "in vitro pewnie będzie dominować". Jak przypomniała, w minionej kadencji sejmu trwały prace nad trzema projektami ustaw dotyczącymi zapłodnienia in vitro, w tym nad projektem autorstwa posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
- Wierzę w to, że ma (Kidawa-Błońska) wielką moc przekonywania. Jeśli trzeba będzie, na pewno będzie bardzo merytorycznie dyskutować i przekonywać - powiedziała Kopacz. Jak powiedziała, to, czy ustawa będzie uchwalona w tej kadencji, "będzie zależało od sejmu, wtedy kiedy naciśnie odpowiedni zielony przycisk na swojej aparaturze do głosowania". - Wierzę w to, że determinacja pani Małgosi Kidawy-Błońskiej spowoduje, że będziemy na pewno w komisji pracować nad tym projektem - dodała Kopacz.
Minister zaznaczyła również, że jej zdaniem jest bardzo ważne, by wprowadzić wreszcie konwencję bioetyczną. Wtedy - zdaniem Kopacz - mogą być "szerokie reguły, które określają bezpieczeństwo i potrzebę (in vitro), a na końcu finansowanie tej metody zapłodnienia".