Konwój z pomocą humanitarną ostrzelany w Syrii. Rosja: amerykański dron pojawił się na chwilę przed atakiem. Pentagon zaprzecza
• Dron typu Predator był na miejscu ataku - powiedział gen. Igor Konaszenkow
• Zdaniem rzecznika rosyjskiego MON, wystartował z tureckiej bazy Incirlik
• Pentagon zaprzecz: nie było tam naszego drona
• Stany Zjednoczone twierdzą, że to Rosja ponosi odpowiedzialność za atak
• Konwój został ostrzelany w poniedziałek, zginęło 20 osób
Pentagon zdementował podaną przez rzecznika ministerstwa obrony Rosji gen. Igora Konaszenkowa informację, że amerykański dron typu Predator pojawił się na niebie przed atakiem na konwój z pomocą humanitarną w poniedziałek wieczorem na północy Syrii.
- Możemy potwierdzić, że żadna z naszych maszyn - z pilotem lub bez pilota, amerykańskich albo należących do koalicji - nie znajdowała się w sąsiedztwie Aleppo, kiedy nastąpiło zbombardowanie konwoju humanitarnego - oświadczył rzecznik ministerstwa obrony USA, komandor Jeff Davis.
Stany Zjednoczone twierdzą, że to Rosja ponosi odpowiedzialność za atak.
Rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony gen. Igor Konaszenkow powiedział, że amerykański dron typu Predator pojawił się na niebie kilka minut przed atakiem na konwój z pomocą humanitarną, do jakiego doszło na północy Syrii.
Konaszenkow powiedział, że "aparat latający wleciał w sektor Orum al-Kubra, gdzie znajdowała się kolumna pojazdów, kilka minut zanim stanęła ona w ogniu; opuścił to miejsce 30 minut później". Zdaniem rzecznika, Predator wystartował z tureckiej bazy lotniczej Incirlik. Przypomniał przy tym, że tego rodzaju drony mogą być uzbrojone w pociski powietrze-ziemia.
- Tylko właściciele drona wiedzą, co on tam robił w tym momencie i jakie zadania wykonywał - powiedział Konaszenkow, zaznaczając, że Rosja nie wysnuwa żadnych wniosków z faktu obecność drona nad miejscem ataku.
Generał po raz kolejny odrzucił sugestie, że Rosja ma cokolwiek wspólnego z atakiem na konwój. Stanowczo zaprzeczył, by na miejscu były wówczas rosyjskie samoloty. Jego zdaniem Zachód wysuwa takie zarzuty, by odwrócić uwagę opinii publicznej od przeprowadzonego w sobotę przez koalicję pod wodzą USA nalotu na pozycje syryjskich żołnierzy w pobliżu lotniska w mieście Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii.
ONZ informowała, że ostrzelanych z powietrza zostało 18 ciężarówek jadących w konwoju z pomocą humanitarną ONZ i Syryjskiego Arabskiego Czerwonego Półksiężyca (SARC) dla prowincji Aleppo. ONZ zmieniła potem opis ataku, twierdząc, że nie jest w stanie ustalić, czy rzeczywiście był to nalot. Zginęło ok. 20 osób, a część ładunku została zniszczona.
W następstwie ataku ONZ zawiesiła wszystkie konwoje z pomocą humanitarną dla Syrii, a Czerwony Krzyż - pomoc dla czterech miast do czasu, gdy jego pracownikom zostanie przywrócone bezpieczeństwo.