Kontrowersyjne zmiany w policji. "Kopał skrępowane osoby, został nagrany, a teraz otrzymuje awanse"
"Kopał uczestników koncertu, teraz będzie głównym specjalistą w policji od imprez masowych" - donosi "Gazeta Wyborcza". Mowa o podinsp. Tomaszu Marszałkowskim, który został zastępcą naczelnika wydziału Sztab Policji w krakowskiej komendzie wojewódzkiej. Tym samym wrócił niechlubny incydent z przeszłości.
Wraca sprawa z 2002 roku. Wtedy przed Klubem'38 w Krakowie trwał punkowy koncert na rzecz WOŚP. Doszło do rozróby, zatrzymano prawie 40 osób. Incydent nagrano, policja nie miała jednak się czym chwalić. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", policjant, który dowodził zabezpieczeniem imprezy, kopał zatrzymanych. Mimo tego niechlubnego wydarzenia, teraz, w grudniu 2019 roku funkcjonariusz awansował.
Tomasz Marszałkowski, bo o nim mowa, został zastępcą szefa wydziału zajmującego się bezpieczeństwem imprez masowych. - To bulwersująca sytuacja. Wysokie stanowisko w kluczowym wydziale komendy wojewódzkiej otrzymuje policjant, który miał problemy z przestrzeganiem prawa - powiedział "GW" doświadczony małopolski policjant. Sam Marszałkowski nie chciał komentować sprawy.
"Wyborcza" przypomina, że kiedy opisała wydarzenia w 2002 roku, Marszałkowski stanął przed sądem. Nie przyznał się do winy, podkreślał, że nie chciał nikogo skrzywdzić. Jak tłumaczył, nie kopał ludzi, ale "popychał nogą, by zmobilizować ich do wstania z ziemi". Sprawa skończyła się na tym, że sąd warunkowo umorzył postępowanie. Uznał, że policjant działał w stresie. W drugiej instancji sąd decyzję podtrzymał. Obyło się bez kary.
Przez kilka lat nie mógł liczyć na awanse, później to się zmieniło.
Zobacz także: Bartłomiej M. zatrzymany przez CBA. Była minister w rządzie PiS: odpowiedzialność Macierewicza
Różnica zdań
- To znakomity sztabowiec, wyróżnia się umiejętnościami organizatorskimi i kierowniczymi. Jest sumiennym oficerem, zdyscyplinowanym i dyspozycyjnym. Posiada bardzo dobre przygotowanie ogólne i zawodowe do realizacji zadań na zajmowanym stanowisku. Ma pozytywną opinię służbową i nie był karany dyscyplinarnie ani karnie - ocenia Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Problem z awansem Marszałkowskiego mają jednak tamtejsi funkcjonariusze. - Normalny policjant wyleciałby ze służby, a on kopał skrępowane osoby, został nagrany, a teraz otrzymuje awanse. Policjanci muszą wykazywać się nieskazitelną opinią. Większość funkcjonariuszy, na których ciążą zarzuty, wylatuje ze służby bez wyroku. W takich sytuacjach komendanci kierują się dobrem służby. Awanse Marszałkowskiego w tym kontekście są niezrozumiałe. Ktoś, kto decyduje o nich, powinien dwa razy się zastanowić, czy w tym wypadku wizerunek policji jednak nie ucierpi - powiedział "GW" jeden z małopolskich policjantów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl