Kontrowersyjne głosowanie w PE i spór o polskie lasy. "To manipulacja PiS"
Nie ma możliwości, by unijni urzędnicy "przejęli polskie lasy" - tłumaczą rozmówcy, którzy śledzą dyskusję wokół głosowania na jednej z kluczowych komisji w Parlamencie Europejskim. Jak mówi Wirtualnej Polsce ekspert ds. prawa europejskiego prof. Artur Nowak-Far, twierdzenia polityków obozu władzy w tej sprawie są "jawną dezinformacją". Mimo to przedstawiciele rządzącej koalicji alarmują, że "próba przejęcia kontroli nad polskimi lasami to kolejny krok do federalizacji Unii Europejskiej". Co na to europosłowie polskiej opozycji? - PiS robi histerię wyłącznie dla politycznych zysków - uważa jeden z nich.
26.01.2023 | aktual.: 26.01.2023 18:02
"Zbliża się kolejny zamach na polskie lasy!"; "Polskimi lasami będą zarządzać unijni biurokraci!"; "Unia Europejska chce pozbawić nas kontroli nad 1/3 obszaru Polski! Nigdy się na to nie zgodzimy!" - te i inne podobne wpisy polityków obozu władzy zalały media społecznościowe. Przodowali w tym głównie europosłowie partii rządzącej oraz politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
Głos zabrała nawet minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, która wyraziła "stanowczy sprzeciw wobec propozycji Parlamentu Europejskiego, który chce przenieść leśnictwo do kompetencji dzielonych pomiędzy UE a Państwa Członkowskie". - Polskie lasy to wyłączna kompetencja Warszawy. Nie pozwolimy na zmianę traktatów w tym zakresie - alarmowała szefowa resortu klimatu.
Zobacz także
Politycy koalicji rządzącej przekonują, że Unia Europejska zamierza pozbawić państwa członkowskie prawa do decydowania o funkcjonowaniu lasów. Wszystko przez - jak informują - planowaną zmianę traktatów, które przeniosą leśnictwo z kompetencji krajowych do wspólnych UE. - To jest konsekwentne działanie, które ogranicza suwerenność krajów członkowskich. To jest konsekwencja tego, co zostało ogłoszone po konferencji o przyszłości Europy, że jest to proces, który już idzie i już trwa, i będzie prowadził do federalizacji Unii Europejskiej - mówi europoseł PiS i była szefowa MEN Anna Zalewska.
Burza w sieci została wywołana przez PiS i Solidarną Polskę po tym, jak Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego wydała pozytywną opinię o zmianie traktatów, które przeniosą leśnictwo z kompetencji krajowych do wspólnych UE.
Za przyjęciem propozycji głosowało w sumie 54 europosłów. Wśród nich znaleźli się Bartosz Arłukowicz i Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej, a także Adam Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Rządzący w Polsce po tym głosowaniu podnieśli larum: oto UE zamierza przejąć polskie lasy.
Rozmówcy Wirtualnej Polski - jeden z europosłów opozycji oraz ekspert ds. prawa unijnego - przekonują, że to nieprawdziwe twierdzenia.
Ekspert: jawna dezinformacja
Nasi rozmówcy podkreślają, że opinia Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności nie jest wiążąca. - Sama opinia ma znikome znaczenie - twierdzą zorientowani w sytuacji rozmówcy z Brukseli. Przypominają też, że na zmiany traktatów muszą zgodzić się rządy wszystkich państw członkowskich, co automatycznie czyni twierdzenia polityków PiS i Solidarnej Polski czysto teoretycznymi.
- Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego jedynie opiniowała możliwość potencjalnych zmian traktatów w nieokreślonej przyszłości. Robią to wszystkie inne komisje w PE. Komisja wyraziła jedynie opinie, że UE powinna objąć szczególną ochroną lasy i tereny przyrodnicze w całej Europie. Kropka! A pisowcy robią z tego jakiś absurd. Wiemy jednak, dlaczego to robią. Bo lasy w Polsce są w rękach Ziobry i jego ludzi. Stąd ich histeria i wariactwo - mówi Wirtualnej Polsce jeden z czołowych europosłów opozycji.
W rozmowie z WP pod kątem eksperckim tłumaczy to prof. Artur Nowak-Far, specjalista od prawa europejskiego. - W Unii Europejskiej przeniesienie kompetencji z kompetencji dzielonych pomiędzy UE a jej państwa członkowskie do kompetencji wyłącznych, przypisanych jedynie Unii, nie oznacza, że urzędnicy unijni będą samowolnie zarządzać jakimś obszarem. Oznacza to natomiast, że dana sfera - w tym przypadku bioróżnorodność leśna - wchodzi w zakres wspólnego decydowania przez wszystkich ministrów właściwych dla tej sprawy. To dzieje się w ramach Rady Unii Europejskiej. Owa Rada to organ decydujący, złożony przez przedstawicieli wszystkich państw UE i to w randze ministrów - mówi prof. Nowak-Far.
Jak tłumaczy rozmówca WP, "objęcie jakiegoś obszaru kompetencjami wyłącznymi powoduje, że ministrowie - niezależnie jeden od drugiego - nie mogą niczego decydować". - Muszą zatem decydować razem. Żeby objąć jakąś kwestię kompetencjami wyłącznymi UE, a zatem wspomnianym wspólnym decydowaniem przez wszystkich ministrów z państw członkowskich - musi zaistnieć poważny interes, albo wielu, jeżeli nie wszystkich, państw członkowskich lub samej UE traktowanej jako platforma współpracy tych państw i wspierania ich interesów w skali międzynarodowej. W przypadku gospodarki leśnej interes taki istnieje, choć jest bardzo złożony - wskazuje prof. Artur Nowak-Far.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert wyjaśnia w rozmowie z WP, że "duża część państw członkowskich UE chce po pierwsze, zwiększyć ochronę środowiska naturalnego poprzez wspólne uzgodnienie zasad racjonalnej gospodarki leśnej, a po drugie, poprzez to, chce przygotować grunt do tego, by Unia Europejska miała dobry mandat negocjacyjny w zakresie konwencji międzynarodowych, które dotyczą gospodarki leśnej".
- To jest wspólny interes wszystkich państw UE - uzyskać przewagę negocjacyjną w rozmowach międzynarodowych z państwami innych kontynentów - bo w grę wchodzą negocjacje dotyczące ochrony lasów równikowych, które są "płucami świata" - mówi prof. Nowak-Far. - W interesie UE jest pokazanie państwom, które takie lasy posiadają, że Unia sama ma kwestię racjonalnego zarządzania lasami uporządkowaną, że nie prowadzi się w jej państwach członkowskich gospodarki rabunkowej. Jest to ważne, bo nawet w stosunku do Polski tego rodzaju zarzuty są kierowane - przyznaje ekspert.
Jak przekonuje nasz rozmówca, "jawną dezinformacją jest mówienie, że w tej sprawie autonomicznie będą decydować ‘jacyś urzędnicy’ unijni". - Tak, jak by nie decydowali o tym ministrowie państw członkowskich. To jest jednak manipulacja, głoszenie nieprawdy - podkreśla prof. Nowak-Far.
Polityczne lasy
Sam rzecznik rządu Piotr Mueller przyznał w czwartek 26 stycznia, że "nie ma możliwości rozszerzania kompetencji unijnych nawet o skrawek dodatkowych rzeczy związanych z lasami". Twierdzenia niektórych europosłów PiS i polityków Solidarnej Polski są dziś zatem bezprzedmiotowe. Przypomnijmy raz jeszcze: aby zmiany w traktatach unijnych doszły do skutku, muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie.
Według europosłów opozycji PiS doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Próbują wykorzystać tę sprawę do swojej narracji o "federalizacji" UE. To oczywista bzdura i zagrywka na potrzeby kampanii - przekonuje jeden z polityków.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że z obrony zagrożonych rzekomo lasów PiS swój oręż polityczny robiło jeszcze za czasów rządów PO-PSL. Partia Jarosława Kaczyńskiego w kampanii przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w 2015 roku przestrzegała przed "planami Platformy", która rzekomo chciała przeprowadzić "prywatyzację Polskich lasów" - czyli de facto ich wyprzedaż. Politycy PO wielokrotnie przekonywali, że nigdy nie mieli takich planów.
Faktem jest natomiast, że wiele stanowisk w Lasach Państwowych zostało przejętych przez ludzi związanych z koalicją rządzącą. Media i politycy opozycji od lat informują o tym, jak wielkie wpływy w Lasach Państwowych zbudowała przede wszystkim Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski