Kontrowersje wokół wezwania i bezpieczeństwa Kulczyka
Sprawa przesłuchania Jana Kulczyka i jego bezpieczeństwa wzbudziła kontrowersje wśród polityków. To efekt apelu szef klubu Platformy Obywatelskiej Jana Rokity do rządu o doprowadzenie do przesłuchania Kulczyka i informacji b. szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego o przydzielonej mu ochronie.
05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 15:47
Rokita uważa, że w celu przesłuchania Kulczyka przez prokuratora albo komisję śledczą ds. PKN Orlen minister sprawiedliwości powinien porozumieć się z amerykańskim Federalnym Biurem Śledczym. Przestrzega, że "dmuchając na zimne", ze względu na "pouczające przykłady" w przeszłości, należy zapewnić Kulczykowi pełne bezpieczeństwo.
Siemiątkowski poinformował dziennikarzy, że na jego wniosek minister spraw wewnętrznych i administracji zdecydował o przyznaniu mu ochrony BOR. Jak powiedział, będąc szefem AW miał dostęp do "naprawdę ekskluzywnej wiedzy", więc wielu ludzi nie może być szczęśliwych z tego, co ja mówię zeznając przed komisją ds. PKN Orlen.
Według szefa SLD Krzysztofa Janika, trzeba spokojnie czekać na zeznania Jana Kulczyka. Kulczyk jest wezwany na 9 listopada. Proszę mnie zapytać dziewiątego, jak on się nie zgłosi, co ja o tym sądzę. Powiem, że obowiązkiem świadków jest zgłaszać się na przesłuchanie. Natomiast cała reszta to są spekulacje - powiedział Janik dziennikarzom.
Pytany o apel Rokity o zapewnienie Kulczykowi bezpieczeństwa we współpracy z FBI, Janik ironizował, że on na miejscu lidera PO "równolegle wystąpiłby też do KGB". Nigdy bowiem nie wiadomo, kto może chcieć zabić Kulczyka.
Szef SLD nie widzi natomiast nic złego w tym, że o ochronę BOR wystąpił Siemiątkowski. Ja też kiedyś miałem ochronę BOR, bo był moment kiedy rzeczywiście czułem się zagrożony. To nie jest nic nadzwyczajnego - zaznaczył.
Były minister skarbu Wiesław Kaczmarek, jeden z głównych świadków w sprawie PKN Orlen, apel Rokity nazwał histerią, a wniosek Siemiątkowskiego o ochronę nadużyciem.
Jeżeli rzekomo byłem osobą, która była kluczowa dla wielu spraw, a mało tego, osobą, która pobrała na zasadzie tych haniebnych pomówień jakąś łapówkę, to też pewnie należałaby mi się ochrona. Nigdy jednak o tym nie myślałem i uważam, że nie ma powodu, żeby robić z tego spektakl. To jest raczej na siłę robienie z siebie publicznej ofiary, niż rzeczywiste zagrożenie - ocenił.
Pytany, czy Kulczyk może czuć się zagrożony, Kaczmarek odparł: Kulczyk może się bać jednej rzeczy - prawdy o tym co zrobił i jak to później publicznie przedstawił. Jeżeliby się prawdy nie bał, to 9 listopada by złożył zeznania i mam nadzieję, że je złoży.
Zdaniem szefa komisji śledczej Józefa Gruszki (PSL), o ewentualnej pomocy rządu będzie można mówić, jeśli Kulczyk nie stawi się na przesłuchanie. Jestem jednak przekonany, że jeśli mamy potwierdzenie przyjęcia zawiadomienia, pan Kulczyk zjawi się we wtorek i komisja odbędzie przesłuchanie.
Również wiceprzewodniczący komisji Zbigniew Wassermann (PiS) wierzy, iż Jan Kulczyk stawi się 9 listopada na przesłuchanie. Reprezentuję instytucję poważną, państwową. Ta instytucja wysłała sygnał do obywatela polskiego, który podlega polskiemu prawu, a obywatel powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji niepodporządkowania się obowiązkowi stawiennictwa przed komisją - powiedział dziennikarzom Wassermann.
Jego zdaniem, możliwe jest, że Kulczyk uznał, że sytuacja jest dla niego niebezpieczna, "bo pękły mury, które go chroniły". Możliwe, że pomyślał, że lepiej poczekać i zobaczyć, jak się sytuacja będzie rozwijała - powiedział wiceszef komisji.