Kontrowersje wokół decyzji jury wobec Ochmana. Ambasador Ukrainy w Polsce komentuje
Nie milkną echa sobotniego finału konkursu Eurowizji. Polski reprezentant Krystian Ochman zajął w nim 12. miejsce. Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia skrytykował ukraińskie jury Konkursu Piosenki Eurowizji, które nie przyznało mu ani jednego punktu. Nazwał jury "biurokratami", dziękował za to społeczeństwu, które doceniło polskiego artystę. "Prawdziwy wstyd" – tak ocenił decyzję jury ukraiński minister kultury Ołeksandr Tkaczenko.
15.05.2022 23:58
Krystian Ochman, który na Eurowizji zaprezentował utwór "River", nie dostał od ukraińskiego jury ani jednego punktu, za to od ukraińskich telewidzów zdobył maksymalną notę.
Odnosząc się do głosowania widzów, Andrij Deszczycia, ambasador Ukrainy w Polsce, napisał na Twitterze: "Jestem dumny z Ukraińców i Polaków, którzy nawzajem ocenili naszych wykonawców na Eurowizji 2022 najwyższą liczbą, 12 pkt".
"Głos ludzi zawsze będzie ważniejszy niż ocena kilku biurokratów, którzy weszli do ukraińskiego jury Eurowizji" – dodał.
Ukraiński minister kultury: Wstyd
Do decyzji ukraińskiego jury, które nie przyznało reprezentantom Polski ani Litwy, ani jednego punktu, odniósł się również tamtejszy minister kultury Ołeksandr Tkaczenko. Tkaczenko, cytowany przez agencję Ukrinform, oświadczył, że taka ocena "nie odzwierciedla naszej rzeczywistej postawy wobec was, naszych najbliższych przyjaciół w Europie".
Ocenił, że zero punktów dla tych krajów od Ukrainy to "prawdziwy wstyd". "Wasze wsparcie jest nieocenione. Nasza wdzięczność i oddanie dla was są takie same" - zapewnił. "I chociaż konkurs nie jest polityczny, nie chodzi w nim o politykę, to chodzi o przyjaźń, wspólne wartości i ogólne wsparcie na wszystkich polach" - dodał.
Podkreślił, że Ukraina jest "dozgonnie wdzięczna Polakom i Ukraińcom". "Nasze zwycięstwo jest wspólne; zarówno na Eurowizji i po tym, gdy pokonamy wroga" - podkreślił minister kultury.
Jurorka pokazała kartę do głosowania
Iryna Fedyszyn, która zasiadała w jury Ukrainy, opublikowała kartę do głosowania. Pokazała, że sama przyznała Polakowi 10 punktów, a zatem drugie miejsce. Nie kryła oburzenia ostatecznym rezultatem i dodała, że jest dla niej szokujący.
Fedyszyn przyznała, że sytuacja z Polską jest "nieprzyjemna": nie tylko dla Polski, ale i dla niej osobiście. Dodała, że nie wie, dlaczego jury jej kraju nie dało polskiemu wykonawcy ani jednego punktu.
"Choć Eurowizja wciąż jest jak apolityczna rywalizacja, trudno się odwrócić, gdy w twoim kraju jest wojna, a Polska wyciąga do ciebie pomocną dłoń" - oceniła jurorka.
Do kontrowersji odniósł się przewodniczący eurowizyjnego jury w Ukrainie - Wadim Lisica, tłumacząc, że Polska i inne kraje otrzymały tyle punktów, na ile zasłużyły w opinii każdego z sędziów.
Konkurs w Turynie wygrała ukraińska grupa Kalush Orchestra, której jury z Polski przyznało maksymalną liczbę 12 punktów.