Kontrolerzy ze Smoleńska składają sprzeczne zeznania
Niejasności wokół katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem mnożą się w zastraszającym tempie. Jak się dowiedzieliśmy, dwaj rosyjscy kontrolerzy, którzy sprowadzali samolot na ziemię, składają sprzeczne zeznania na temat komend wydawanych pilotom. Który z nich kłamie? A przede wszystkim - dlaczego?!
09.07.2010 | aktual.: 09.07.2010 11:17
Z dokumentów, do których dotarł "Fakt", jasno wynika, że Rosjanie mataczą - obaj przyznają się do wydania komendy, która w stenogramach z rozmów między wieżą a polskimi pilotami, pada tylko jeden raz i którą mógł wydać tylko główny kontroler. - Coś jest na rzeczy. Zeznania są sprzeczne, więc prawda jest zamazana - potwierdza poseł Jerzy Polaczek (49 l.) z sejmowej podkomisji lotnictwa zajmującej się wyjaśnieniem przyczyn tragicznego lotu polskiego Tu-154.
Kontroler Paweł Pliusnin i jego pomocnik Wiktor Ryżenko zostali przesłuchani przez rosyjskich prokuratorów w pierwszych dniach po katastrofie tupolewa w smoleńskim lesie. Przesłuchiwany jako pierwszy pomocnik Ryżenko zeznał, że to właśnie on wydał polecenie "Horyzont 101", by samolot, który obniżył się za bardzo, nie leciał już niżej. Później przed rosyjskimi śledczymi stanął główny kontroler Paweł Pliusnin. I również on zeznał, że wydawał tę samą komendę.
Zgodnie z przepisami tylko główny kontroler ma prawo wydać takie polecenie ("Horyzont" oznacza wyrównanie lotu). Poza tym w stenogramach przekazanych nam przez Rosjan to polecenie pada tylko raz, dokładnie o godz. 8.40.52,4 - jest więc wypowiadane przez jedną osobę.
Pełnomocnik rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Zdaniem mecenasa Rafała Rogalskiego zeznania rosyjskich kontrolerów mogą też podważyć prawdziwość przekazanego Polsce przez Rosjan stenogramu zapisu nagrań z czarnych skrzynek. - Powstaje wątpliwość co do wiarygodności spisanej treści - twierdzi w rozmowie z "Faktem" mec. Rogalski. - W przekazanych Polsce stenogramach w wielu kluczowych momentach są luki - przypomina.
W dalszym ciągu pozostaje też niewyjaśniona kwestia obecności trzeciej osoby spoza załogi w wieży w Smoleńsku. Podczas podchodzenia do lądowania prezydenckiego tupolewa obecny był jeszcze jeden tajemniczy człowiek o nazwisku Krasnokuckij, który do tej pory nie został przez rosyjską prokuraturę przesłuchany.
- Aby dojść w tej kwestii prawdy, musimy mieć wszystkie, pełne nagrania rozmów kontroli lotów nie tylko z prezydenckim tupolewem, nie tylko z JAK-iem, któremu udało się wcześniej w Smoleńsku wylądować, ale również z rosyjskim Iłem, który ostatecznie odleciał na inne lotnisko – mówi poseł Polaczek. – Inaczej trudno będzie dojść prawdy.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Palikot: Smoleńsk to katonarodowe oszustwo