PolskaKontrola NFZ po dziennikarskiej prowokacji

Kontrola NFZ po dziennikarskiej prowokacji

Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział kontrolę w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu w związku z prowokacją dziennikarzy portalu internetowego. Dziennikarz podszywając się pod pracownika biura poselskiego znacząco przyspieszył termin zabiegów rehabilitacyjnych.
Incydent skrytykował Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego, który odpowiada za służbę zdrowia. - Może być mi tylko wstyd, że taka sytuacja miała miejsce - powiedział.

Kontrola NFZ po dziennikarskiej prowokacji
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

19.08.2013 | aktual.: 19.08.2013 18:35

Dziennikarz portalu 24opole.pl, podszywając się pod asystenta jednego z opolskich posłów, zadzwonił do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. W rejestracji poinformowano go, że zabieg "pole magnetyczne" (stosuje się w rehabilitacji osób po urazach, w leczeniu bólu i innych chorób) jest realizowany na bieżąco, natomiast na "interdyn" (prądy interferencyjne stosowane w zabiegach leczniczych i rehabilitacyjnych) miejsc w tym roku już nie ma; można co najwyżej skorzystać od 16 grudnia br., ale to będzie tylko osiem zabiegów. Gdy dziennikarz powiedział, że dzwoni z biura poselskiego, okazało się, że wizyta jest możliwa już za pięć dni. Na zabieg prądu interferencyjnego pacjenci w województwie opolskim muszą średnio czekać po kilka miesięcy.

- Opolski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia zwróci się do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, w celu podjęcia ewentualnych działań - zapowiedziała zastępca dyrektora opolskiego oddziału NFZ Grażyna Kowcun.

Dyrektor WCM w Opolu Marek Piskozub na razie nie chce się odnosić do tej sytuacji, ponieważ dopiero wrócił z urlopu.

Świadczenia powinny być udzielane według kolejności zgłoszeń. Jeśli nie mogą być wykonywane nie bieżąco, to dana jednostka ma obowiązek wskazać pacjentowi termin wykonania i wpisać go na listę oczekujących - co jest ustawowym obowiązkiem świadczeniodawców. Mówi o tym ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Incydent skrytykował również Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego, który odpowiada za służbę zdrowia. - Może być mi tylko wstyd, że taka sytuacja miała miejsce. O kolejności pomocy medycznej powinny decydować względy medyczne, a nie siła nazwiska czy funkcja. Jako społeczeństwo wiemy, że parlamentarzyści mają swoje przywileje, jeśli chodzi o opiekę zdrowotną w Warszawie, i takie sytuacje tutaj, lokalnie nie powinny mieć miejsca. Kolejka obowiązuje wszystkich - powiedział Roman Kolek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (238)