Kontaktował się ze służbami Rosji. Trump chce mu dać drugą szansę
Donald Trump planuje zatrudnić w swoim sztabie wyborczym Paula Manaforta, jego byłego szefa kampanii, skazanego za ukrywanie dochodów za lobbing na rzecz prorosyjskich ukraińskich polityków - donosi w poniedziałek "Washington Post". Manafort miał też związki z agentem rosyjskiego wywiadu.
Według dziennika, który powołuje się na cztery dobrze poinformowane źródła, Manafort miałby przejąć zadania związane z pozyskiwaniem pieniędzy na kampanię oraz z organizacją konwencji wyborczej Partii Republikańskiej w Milwaukee, która w lipcu formalnie wybierze Trumpa jako kandydata partii w listopadowych wyborach prezydenckich.
Manafort był w kontakcie z rosyjskim agentem
Paul Manafort stał przez kilka miesięcy na czele sztabu wyborczego Trumpa już w 2016 r., zanim został zwolniony za nieujawnienie swojej pracy jako lobbysta prorosyjskich polityków z Ukrainy (wcześniej przez lata doradzał byłemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi).
Republikański działacz został w 2018 r. skazany w ramach śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie związków ludzi Trumpa z Rosjanami. Sąd skazał go za oszustwa podatkowe związane z ukrywaniem dochodów z pracy na rzecz prorosyjskich Ukraińców, jednak Trump w 2020 r. zastosował wobec niego prawo łaski. Jak wykazało śledztwo Muellera, Manafort pracując na rzecz kampanii Trumpa miał kontakty z agentem rosyjskiego wywiadu Konstantinem Kilimnikiem, przesyłając mu m.in. wewnętrzne sondaże.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według "Washington Post" Trump powiedział swoim doradcom, że jest lojalny wobec Manaforta, bo ten pozostał wobec niego lojalny i chwalił go, mimo czasu spędzonego w więzieniu.