Konstanty Miodowicz: hucpa Nałęcza i Cimoszewicza
Pan Nałęcz szydząc z rocznicy Sierpnia i nawiązując do 21 postulatów zadał mi 21 pytań. Jedno pytanie - to zresztą najbardziej chamskie i bulwersujące jest pytaniem nienumerowanym i dotyczy mojego uczestnictwa w rzekomej inwigilacji NSZZ Solidarność. Trzeba powiedzieć, że stawianie takiego zarzutu mnie, człowiekowi pozycji demokratycznej, człowiekowi wykarmionemu ideami Sierpnia roku 80 przez ostatniego sekretarza organizacji uczelnianych PZPR jest szyderstwem historycznym, ale też działaniem, które tolerowane być nie może. Odzwierciedla tylko hucpę, którą uprawia pan Nałęcz w porozumieniu ze swoim przełożonym - powiedział Konstanty Miodowicz w "Salonie politycznym Trójki".
29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 17:47
Jolanta Pieńkowska: Ale to może błędem było wezwanie Jaruckiej przed komisję. Skoro nie można zweryfikować tego czy mówi prawdę...
Konstanty Miodowicz: Gdybyśmy nie wezwali jej przed komisję popełnilibyśmy kardynalny błąd. Jarucka posiadała źródłowe bezpośrednie informacje dotyczące spraw analizowanych przez komisję. Przed tą komisją stawały bardzo różne osoby - od pana prokuratora Czyżewskiego, bardzo kontrowersyjnego świadka - po pana Jana Bobka. Na litość boską - świadek to nie osoba, która jest doprowadzana przed komisję z zakonu klarysek.
Jolanta Pieńkowska: A nie ma pan takiego poczucia, że wracając do tego przedstawienia - pułkownik, były szef kontrwywiadu dał się nabrać.
Konstanty Miodowicz: To bardzo płytkie zarzuty stawiane mi przez rzecznika prasowego pana Włodzimierza Cimoszewicza - bezpośrednio zainteresowanego w lansowaniu wersji swojego pryncypała.
Jolanta Pieńkowska: Nie, Tomasz Nałęcz poszedł dalej, bo mówił, że pan nie ma elementarnych kwalifikacji do sprawowania funkcji, które pan sprawował - to są słowa Tomasza Nałęcza.
Konstanty Miodowicz: Inaczej to oceniali ci, którzy wówczas obserwowali moje działania, gdy one realizowały się w praktyce i gdy rzeczywiście kierowałem określonym pionem administracji państwowej. Kontrwywiadem. Postawmy kropkę nad "i". Natomiast pani stawia mnie obecnie w trudnej sytuacji. Ja pana Nałęcza uważam za kompletnie nieodpowiedzialnego człowieka. Za żałosne nieporozumienie. Za biedaczynę zaplątanego w wydarzenia i sprawy, o których nie ma bladego pojęcia. Za koniunkturalistę i osobę, którą możnaby długo charakteryzować niepochlebnymi dlań epitetami. Nie chcę tego już robić.
Jolanta Pieńkowska: A wytoczy pan proces Nałęczowi za to co powiedział o panu?
Konstanty Miodowicz: Wydarzenia, które obecnie rozgrywają się na scenie politycznej nie mogą odbywać się w rytm mojego dialogu z panem Nałęczem. Zawiadomiłem o popełnieniu przestępstwa przez pana Nałęcza prokuraturę okręgową w Kielcach (bądź z okręgu 33, a więc z województwa świętokrzyskiego, bo sprawuję obowiązki poselskie uzyskawszy tam mój poselski mandat). Zawiadomię również sąd.
Jolanta Pieńkowska: O popełnieniu jakiego przestępstwa?
Konstanty Miodowicz: O przestępstwie, które popełnił pan Nałęcz. Odbędzie się to bądź w formule postępowania 48 godzinnego wyborczego bądź przez sformułowanie prywatnego aktu oskarżenia. Chodzi o naruszenie moich dóbr osobistych i sformułowanie wobec mnie oszczerczych i nieprawdziwych pomówień, które wpływają na mój odbiór społeczny i zaufanie do mojej osoby, niezbęden do wykonywania obowiązków przypisanych mandatowi poselskiemu.
Jolanta Pieńkowska: Tomasz Nałęcz zadał panu publicznie 20 pytań dotyczących sprawy Anny Jaruckiej...
Konstanty Miodowicz: To nieprawda, pan Nałęcz szydząc z rocznicy sierpnia i nawiązując do 21 postulatów zadał mi 21 pytań. Jedno pytanie - to zresztą najbardziej chamskie i bulwersujące jest pytaniem nienumerowanym i dotyczy mojego uczestnictwa w rzekomej inwigilacji NSZZ Solidarność. Trzeba powiedzieć, że stawianie takiego zarzutu mnie, człowiekowi pozycji demokratycznej, człowiekowi wykarmionemu ideami sierpnia roku 80 przez ostatniego sekretarza organizacji uczelnianych PZPR jest szyderstwem historycznym, ale też działaniem, które tolerowane być nie może. Odzwierciedla tylko hucpę, którą uprawia pan Nałęcz w porozumieniu ze swoim przełożonym.
Przeczytaj cały wywiad