Konstanty Miodowicz: Giertych testuje świadków

Odnoszę wrażenie, iż Roman Giertych prowadzi pewną, obfitującą w eksperymenty śledcze, grę z naszymi świadkami. Testuje ich. Testuje też w ramach dialogu z nimi swoje, czasami, bardzo spektakularne koncepcje - powiedział w Salonie Politycznym Trójki Konstanty Miodowicz,członek sejmowej komisji śledczej do spraw PKN Orlen.

09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 10:30

Jolanta Pieńkowska: Czy pańskim zdaniem, można Janowi Kulczykowi postawić zarzut szpiegostwa, mimo że prokuratur Olejnik mówi, że na razie nie ma takich podstaw?

Konstanty Miodowicz: Wie pani, ja swojego czasu z ogromną uwagą zapoznawałem się z materiałami śledztw prowadzonych w latach 30-tych w Związku Sowieckim. Wiem, że każdy przeciwnik polityczny musiał być unurzany wówczas w zarzut szpiegostwa. Ostatecznie zarówno Jagoda, jak i Nikołaj Jeżow, jak i wreszcie Ławrientij Beria, szefowie tajnych służb Związku Sowieckiego zostali rozstrzelani pod zarzutami szpiegostwa. Sądzę, że z tej lekcji historycznej dla każdego wypływają pewne lekcje. Na dzień dzisiejszy . Pewne przesłania. Otóż uważam, że tak ciężkiej zbrodni nie należy beztrosko, bez dysponowania dowodami imputować. Nawet najbardziej niemiłym nam przeciwnikom politycznym.

Jolanta Pieńkowska: Ale Roman Giertych mówi, że jeśli Jan Kulczyk przekazywał Ałganowowi strategiczne informacje o sektorze paliwowym, to można mówić o takim zarzucie?

Konstanty Miodowicz: Odnoszę wrażenie, iż Roman Giertych prowadzi pewną, obfitującą w eksperymenty śledcze, grę z naszymi świadkami. Testuje ich. Testuje też w ramach dialogu z nimi swoje, czasami, bardzo spektakularne koncepcje. Ale na obecnym etapie rozpoznania spraw odnoszących się do jego działalności doktora Kulczyka, muszę powiedzieć, że byłoby czymś strasznym i śmiesznym by imputować mu zbrodnię szpiegostwa lub pracę na rzecz obcego wywiadu, czy w jego ramach. Nawet prace nieświadome.

Jolanta Pieńkowska: A czy, pańskim zdaniem Jan Kulczyk jadąc do Wiednia wiedział, że spotka się z pułkownikiem Ałganowem, czy nie?

Konstanty Miodowicz: Sądzę, że wiedział. Sądzę, że wiedział, ale traktował go, jako partnera gospodarczego, do zrealizowania prywatnych przedsięwzięć gospodarczych.

Jolanta Pieńkowska: I miał do tego prawo?

Konstanty Miodowicz: I tu wykazał się dużą nieostrożnością. Bo nie z każdym warto robić interesy. Otóż ten kontakt prawdopodobnie będzie go dużo kosztował. Również w sferze działań finansowo - gospodarczych.

Jolanta Pieńkowska: Powiedział pan o tym, że Roman Giertych prowadzi rozmaite gry ze świadkami. Wczoraj w wywiadzie dla Życia powiedział, że za zorganizowaniem zatrzymania Andrzeja Modrzejewskiego stoi Wiesław Kaczmarek. I to Wiesław Kaczmarek powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.

Konstanty Miodowicz: Gdyby nie WIesław Kaczmarek, wtedy nie doszłoby do upublicznienia kulisów wydarzeń sprzed dwóch lat. Wtedy nie powstałaby nasza komisja. Wtedy nie dowiedzielibyśmy się o faktach, które pozwalają nam w nowym świetle oglądać naszą rzeczywistość polityczną. Dla naszej komisji Wiesław Kaczmarek jest niezwykle ważnym świadkiem. Od jego naprowadzeń, od jego wynurzeń bardzo wiele zależało i będzie zależało od naszej pracy. Dlatego też nie chciałbym destabilizować go roztaczając przed nim ponure perspektywy. W całej tej sprawie, tej sprawie, która jest tak bardzo pogmatwana, zawiła, wielowątkowa i składa się na tak zwaną aferę orlenowską, nie pierwsze skrzypce w tej ponurej, przestępczej orkiestrze animatorów patologicznych wydarzeń w sprawie odgrywał pan świadek Kaczmarek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)