Konstanty Miodowicz: działania pana Giertycha plasują się na pograniczu prowokacji
Muszę powiedzieć, że działania pana Romana Giertycha wkomponowują w działania komisji śledczej bardzo wiele zamieszania, czegoś, co plasuje się na pograniczu prowokacji. Co tydzień jesteśmy bulwersowani jakimiś ekscesami, bardzo często zakotwiczonymi w horrendalnym kłamstwie, przez wspomnianego członka komisji - powiedział Konstanty Miodowicz w "Salonie Politycznym Trójki".
Jolanta Pieńkowska: Liga Polskich Rodzin chce by odszedł pan z komisji, bo jako szef kontrwywiadu UOP miał pan zabronić sprawdzenia szefów J&S.
Konstanty Miodowicz: Liga Polskich Rodzin być może prezentuje takie stanowisko, ale tak naprawdę....
Jolanta Pieńkowska: Powołując się na tygodnik Wprost.
Konstanty Miodowicz: ...wyrażają je tylko niektóre osoby reprezentujące Ligę. Konkretnie pan Wrzodak i pan Giertych. Zastanawiam się, na ile jest to reprezentatywne dla partii. No ale...
Jolanta Pieńkowska: To liderzy, panie pośle.
Konstanty Miodowicz: Załóżmy, że są to stanowiska reprezentatywne. W odpowiedzi mogę powiedzieć jedno. Ich podstawą jest horrendalne kłamstwo. Jest rzeczą niewłaściwą powoływać się na urojenia i plotki. Nie weryfikować faktów. Nigdy nie zabraniałem sprawdzać kogokolwiek w procesie opiniowania osób do przyznania obywatelstwa polskiego lub karty stałego pobytu w naszym kraju. Zwłaszcza nie mogło to dotyczyć procedur realizowanych w 1991 roku, kiedy każda z osób wywodzących się z przestrzeni ówczesnego Związku Radzieckiego - mówimy o 1991 roku - była w nowopowstałym Urzędzie Ochrony Państwa sprawdzana w sposób poszerzony, niezwykle staranny i wnikliwy przed zaopiniowaniem jej. Obok opinii formułowanych przez inne instytucje.
Jolanta Pieńkowska: Ale to nie są plotki i urojenia posłów LIgi Polskich Rodzin, tylko to jest artykuł we Wproście, gdzie jest powołanie się na byłego oficera UOP, który twierdzi, że pan zabronił sprawdzenia szefów J&S.
Konstanty Miodowicz: Mogę powtórzyć tylko to, co przed chwilą. Paskudne kłamstwo.
Jolanta Pieńkowska: Poda pan Wprost do sądu?
Konstanty Miodowicz: W tymże samym artykule odpowiadam, że było inaczej. To jest nieprawda. Odpowiadam pod własnym nazwiskiem.
Jolanta Pieńkowska: I mówi pan, że wystawił pozytywna opinię?
Konstanty Miodowicz: Jest anonimem. Nigdy nie wystawiano wtedy opinii, które nazwać można pozytywnymi.
Jolanta Pieńkowska: No to ja zacytuję:"...UOP musiał wystawić opinię tylko w wypadku jednego z tych dwóch panów. I była ona pozytywna - dodaje Miodowicz...". Rozumiem, że to o pana chodzi?
Konstanty Miodowicz: Nie dodałem tego, co odnajdujemy w artykule. Nie wyraziłem sie w ten sposób. Jest to wypowiedź nieautoryzowana. Wówczas UOP informował tylko, a w ramach Urzędu Ochrony Państwa kontrwywiad, wywiad, Biuro Archiwum i Ewidencji, informował swoich przełożonych, iż nie dysponujemy faktami, które mogłyby być przeszkodą w wydaniu karty stałego pobytu lub przyznania obywatelstwa. Ale dodajmy jeszcze jedno. Te same zarzuty - odnajdujemy tutaj w artykule powołanie się na jakieś anonimowe źródło - chciałbym, żeby ten ów oficer się ujawnił i złożył stosowne wyjaśnienia przed naszą komisją lub jeszcze lepiej w prokuraturze. Ale te same zarzuty przed powołaniem do życia komisji postawił na forum sejmu jeden z posłów SLD, pan poseł Zbrzyzny. I odpowiedziałem na to pozwem sądowym. Ta sprawa zatem będzie przedmiotem rozprawy sądowej.
Jolanta Pieńkowska: To znaczy podaje pan Wprost do sądu?
Konstanty Miodowicz: Nie. Podałem pana Zbrzyznego do sądu za rozprzestrzenianie informacji dokładnie tej samej treści.
Jolanta Pieńkowska: I chce pan powiedzieć, że pan poseł Zbrzyzny stoi za tym artykułem?
Konstanty Miodowicz: Za tym artykułem stoją być może te same środowiska, które stymulowały również pana posła Zbrzyznego.
Jolanta Pieńkowska: A jakie to są środowiska?
Konstanty Miodowicz: Są to ci, którzy, jak sądzę, chcą by komisja orlenowska została pozbawiona osób, które rzeczywiście, z determinacją i w sposób kompetentny zamierzają wyjaśnić sprawy powierzone tej komisji przez sejm.
Jolanta Pieńkowska: Ja rozumiem, że to nie jest środowisko Ligi Polskich Rodzin?
Konstanty Miodowicz: A czemu nie? Muszę powiedzieć, że działania pana Romana Giertycha wkomponowują w działania komisji śledczej bardzo wiele zamieszania, czegoś, co plasuje się na pograniczu prowokacji. Co tydzień jesteśmy bulwersowani jakimiś ekscesami, bardzo często zakotwiczonymi w horrendalnym kłamstwie, przez wspomnianego członka komisji. I wtedy zaczynamy się zastanawiać, o co tu chodzi. Jeżeli nie wiemy o co chodzi, to przychodzi nam - jak wielu rozważającym tego rodzaju kwestie - coś bardzo wymiernego. Coś, co może nabierać szczególnego znaczenia na przedpolu zbliżających się wyborów. Jednym słowem, być może, że nie do końca własnym głosem pan Roman Giertych mówi to, co mówi w komisji.
Jolanta Pieńkowska: Rozumiem, że Wprostu do sądu pan nie poda?
Konstanty Miodowicz: Zaraz, zaraz. Żebyśmy tutaj nie zbałamucili trochę naszych słuchaczy. Ta sama sprawa jest już przedmiotem wyjaśnienia, będzie przedmiotem wyjaśnienia...
Jolanta Pieńkowska: Jeśli sąd przyzna panu rację, to co?
Konstanty Miodowicz: Jeżeli przyzna rację, w co zupełnie nie wątpię, wtedy będziemy mieli do czynienia z wyjaśnieniem prawdy, materialnym. Natomiast w przypadku Wprostu - to przepraszam - o co tutaj mieś pretensję? Dziennikarz cytuje źródło swojej informacji. Natomiast zwraca się do mnie, w tymże samym artykule, o opinię na temat wypowiedzi źródła. Ja stwierdzam, że to jest nieprawda i w tym Wproście można to również wyczytać. Słowa przeciwko słowom. To trzeba wyjaśnić w trochę innym trybie. Otóż nie mam pretensji do Wprost. Natomiast pretensje do tych, którzy manipulują tymi tekstami. Wyjmując jedne fakty, a zapominając o innych. To jest skandal. To jest poziom polityki śmietnikowej w naszym kraju.
Przeczytaj cały wywiad