Konrad Szymański: złe postrzeganie Polski w Brukseli to skutek lobbingu dwóch sektorów - handlu i bankowości
Pamiętajmy, że Bruksela jest światową stolicą lobbingu. Biorąc pod uwagę, że mamy jednolitą większość parlamentarną i prezydent jest jej przychylny - jest oczywiste, że różne sektory gospodarki mogą się obawiać o swoje interesy. Przede wszystkim handel i bankowość - mówił w #dziejesienazywo wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański. Jego zdaniem nie można wykluczyć, że za nieprzychylnym postrzeganiem zmian w Polsce przez Brukselę może stać lobbingowe oddziaływania przedstawicieli tych sektorów.
Szymański uważa, że oba sektory [handel i bankowość] już w trakcie kampanii wyborczej wiedziały, czym się może skończyć zwycięstwo PiS. - Byłbym absolutnie zdziwiony, gdyby bezczynnie czekały, kiedy zostaną przyjęte rozwiązania, które w istotny sposób uszczuplą ich dochody - stwierdził. Dodał, że za tezą o lobbingu przemawia też fakt, że zarówno sektor bankowy, jak i handlowy są mocno nasączone kapitałem zagranicznym.
Podkreślił, że nie chciałby kierować zarzutów pod adresem niemieckich przedsiębiorstw. - Nie chciałbym, żeby ta debata zsuwała się wyłącznie w obszar relacji polsko-niemieckich, bo one są bardzo skomplikowane. Niemcy są naszym sąsiadem, więc mają specjalną wrażliwość, jeśli chodzi o obserwowanie zmian w Polsce - zaznaczył.
Dodał, że do tej pory Polska była krajem "bezwarunkowo przyjaznym, który rozumiał w zasadzie wszystkie niemieckie racje, które toczyły się w sporach w UE". - Tu się wiele fundamentalnie nie zmieni, bo Niemcy mają w wielu sporach racje i są czynnikiem stabilizującym UE. Ale są sprawy, co do których różnimy się wyraźnie - tłumaczył.
Jego zdaniem "ponadprzeciętne poddenerwowanie", które było widać wśród niektórych niemieckich polityków, było związane ze "stereotypami, które panują na temat PiS", a także pewnym "poczuciem protekcjonalizmu wobec Europy Środkowej".