Konrad Szymański: premier Beata Szydło pokazała, że z Polską nie da się grać siłowo
W poniedziałek rano wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański powiedział, że premier Beata Szydło w Brukseli walczyła o status Polski. - Pokazała, że w kwestii zasad nie da się z Polską grać siłowo. W kwestii zasad nie będzie możliwości wywierania presji - mówił.
W "Porannej Rozmowie RMF" zaznaczył, że ma nadzieję, że przedstawiciele krajów Unii Europejskiej przemyślą to, co wydarzyło się w czwartek, a więc reelekcję Donalda Tuska na przewodniczącego RE. - Pod wpływem pani premier Beaty Szydło zdecydowali się na to, żeby sformalizować i usztywnić, wyjaśnić reguły powoływania na najwyższe stanowiska unijne – mówił wicepremier spraw zagranicznych.
Powiedział też, że Polska nie będzie bezmyślnie blokowała jakiejkolwiek inicjatywy, tylko po to, żeby komuś zrobić na złość, ale będzie zastanawiać się nad swoim stanowiskiem w każdej sprawie z osobna.
Przyznał również, że po wyborach na przewodniczącego Rady Europejskiej, które wygrał Tusk, mimo sprzeciwu polskiego rządu, „może być trudniej zbudować polską gotowość do kompromisu, ponieważ uderzono w zaufanie”. - Przez ostatnie 15 miesięcy Polska, wbrew temu, co plecie opozycja, zachowywała się z dużą gotowością do kompromisu. Widzę, że to się może zmienić – podkreślił Szymański.
Zaznaczył też, że od Warszawy zależy „każda decyzja, która jest podejmowana w trybie jednomyślnym”. Zapytany o to, czy będziemy jedynym krajem, który będzie ciągle coś wetował, odpowiedział przecząco. - Roztropność rządu pani premier, MSZ polega na tym, by do takich sytuacji nie doprowadzić. Chcielibyśmy, żeby nasi partnerzy zastanowili się nad doświadczeniem czwartku w sposób poważny. (…) Czwartek pokazał, że jeszcze się nie zastanowiła (UE), ale będziemy się domagać tego, aby te reguły gry były lepsze - stwierdził wicepremier spraw zagranicznych.
Odniósł się również do deklaracji kandydatki na prezydenta Francji Marine Le Pen, która wyraziła chęć współpracy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim przy demontowaniu struktur europejskich. - Obserwując to, co Marine Le Pen mówi na temat Unii Europejskiej, wspólnego rynku, polityki wobec Rosji, bardzo wątpię, żeby można było znaleźć szeroką paletę spraw wspólnych, więc dziękuję za te słowa, natomiast mam świadomość tego, że nie jest to aż takie proste, ponieważ nasza polityka wobec Europy nie opiera się na problemie incydentalnym, pobocznym problemie Trybunału – ocenił Szymański. - Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie ma problemu z członkostwem Polski w Unii Europejskiej, natomiast chcemy, żeby to członkostwo było lepsze – dodał.
Skomentował również obecną sytuację w Holandii. Przypomnijmy, że tamtejsze władze nie dopuściły do wyborczego wiecu na rzecz tureckiego prezydenta w Rotterdamie. - W momencie, kiedy powoływane są partie etniczne czy tez religijne w samym sercu liberalnej Holandii – jak sama siebie nazywa – to Holendrzy mają podwyższony poziom niepokoju w tej sprawie – mówił Szymański.
Co to oznacza dla Polski? - Powinniśmy się martwić, bo to jest nasza wspólna Europa – powiedział polski wiceminister spraw zagranicznych. - Chcielibyśmy przy okazji zwrócić uwagę, że rutynowe, liberalno-demokratyczne rozwiązania nie działają w sytuacjach kryzysowych – dodał.
Odniósł się również do informacji, że minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski chce jego odwołania. - Czytam o tym w gazetach, natomiast nie widziałem śladu tego wniosku w żadnym zakątku ani MSZ, ani kancelarii premiera - powiedział. Stwierdził jednocześnie, że jest „absolutnie przekonany” o poparciu Waszczykowskiego.
Powiedział też, że od czwartku sposób sprawowania urzędu przewodniczącego RE już nigdy nie będzie taki sam. Dlaczego? - Jestem przekonany, że Donald Tusk będzie uważniej ważył słowa w sprawach wewnętrznych, że reguły wyboru na najwyższe stanowiska unijne staną się bardziej transparentne, zostaną sformalizowane – podkreślił Szymański.