Koniec śledztwa ws. zastrzelenia motocyklisty przez policjanta
Policjant, który w lipcu ubiegłego roku śmiertelnie postrzelił motocyklistę na blokadzie w Chodlu (Lubelskie) postępował prawidłowo, miał prawo strzelać i nie przekroczył swoich uprawnień - uznała Prokuratura Okręgowa w Lublinie i umorzyła śledztwo w tej sprawie.
24.07.2007 | aktual.: 24.07.2007 16:12
Policjant miał faktyczne podstawy, aby sądzić, że motocyklista, który nie zatrzymał się na blokadzie, to poszukiwany sprawca napadu. Użył broni zgodnie z przepisami - powiedział zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Lublinie Marek Woźniak.
W lipcu 2006 r. policja ustawiła blokady na drogach, aby zatrzymać sprawców napadu na hurtownię wędlin w Kraśniku, którzy grożąc użyciem broni palnej, zmusili kasjerkę do wydania 15 tys. zł i uciekli na motocyklu.
Na jednej z blokad, w Chodlu, jadący motocyklem 21-letni Marcin K. nie zatrzymał się na wezwanie policjantów i ominął blokadę. Policjanci ruszyli za nim w pościg radiowozem. Motocyklista zawrócił w kierunku blokady, przy której został jeden policjant. Ten dawał mu znak do zatrzymania, ale motocyklista nie zatrzymał się. 21-latek omal go nie potrącił.
Policjant oddał 10 strzałów z broni maszynowej. Jedna z dwóch kul, które trafiły w Marcina K., spowodowała śmiertelne obrażenia.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie przesłuchała w tej sprawie kilkudziesięciu świadków i powołała się na kilka opinii biegłych. Policjant oddał strzały ostrzegawcze. Biegli orzekli też, że strzelał w dół, starał się uczynić jak najmniejszą krzywdę motocykliście - dodał Woźniak.
Po akcji wyjaśniło się, że Marcin K. nie miał związku z napadem w Kraśniku. Nie posiadał uprawnień do kierowania motocyklem, miał natomiast prawo jazdy kategorii B.
Wkrótce potem policja zatrzymała dwóch sprawców napadu na hurtownię w Kraśniku.