PolskaKoniec mitu o "fajnej" Platformie i "straszliwym" PiS

Koniec mitu o "fajnej" Platformie i "straszliwym" PiS

Dramatycznie niskie notowania rządu i… wzrost poparcia dla PO – to wyniki najnowszego sondażu Wirtualnej Polski. Gabinet Donalda Tuska ma już 70% przeciwników – tylu Polaków ocenia jego prace zdecydowanie źle i raczej źle.

Koniec mitu o "fajnej" Platformie i "straszliwym" PiS

Tak niskie oceny – rząd już niemal szura brzuchem po dnie - powinny niepokoić spin doktorów PO, zwłaszcza, że spadek notowań dotyczy też samego premiera. Polacy nie oceniają go jeszcze tak źle, jak rząd, którym kieruje, ale blisko połowa – 48% - ocenia Donalda Tuska negatywnie. Ten spadek notowań to dające o sobie znać od kilku badań zjawisko odwracania się opinii publicznej od rządzących. Jednak paradoksalnie w znacznie mniejszym stopniu dotyczy to – przynajmniej w tym badaniu – Platformy Obywatelskiej, która zanotowała sześcioprocentowy wzrost poparcia w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Dziś na PO chce głosować 43% respondentów, gdy na PiS 19%, czyli o 3 punkty procentowe mniej niż w poprzednim badaniu. Spośród partii najbardziej jednak ucierpiał PSL – dziś według tego sondażu chciałoby na ludowców głosować 2% Polaków, gdy dwa tygodnie temu 7%. Być może na spadek poparcia dla PSL zapracował konflikt wewnątrz rządu, o którym opinia publiczna dowiedzieć się mogła z wywiadu Waldemara Pawlaka dla "Newsweeka",
krytykującego Donalda Tuska i PO.

Wygląda na to, że w przypadku sporów w koalicji respondenci wolą raczej trzymać z PO niż z PSL, a wątpliwości co do sposobu i zakresu prywatyzacji zgłaszane przez lidera ludowców nie spotykają się, przynajmniej na razie, ze zrozumieniem. Natomiast prawie bez zmian są notowania prezydenta. Nadal 61% ocenia go negatywnie, ale 31%, (wzrost o 1%), pozytywnie. Wydaje się, że Lech Kaczyński jakiś czas temu przyjął nową strategię postępowania i dość konsekwentnie ją realizuje, choć efektów sondażowych tego jeszcze nie widać. Jednym z elementów tej strategii, to oswajanie negatywnego elektoratu. Prawdopodobnie Lech Kaczyński nie będzie miał większego problemu z wejściem do drugiej tury wyborów prezydenckich, ale o tym, czy ma szanse je wygrać zdecyduje właśnie to, jak wielki i jak emocjonalnie silny będzie ów elektorat negatywny.

Lech Kaczyński, jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, zetrze się w drugiej turze z Donaldem Tuskiem, który może mieć znacznie słabsze poparcie po okresie rządzenia (jak może być ono niskie pokazują obecne notowania rządu). W tej sytuacji właśnie wybór negatywny – głosowanie przeciw komuś, a nie na kogoś - może zdecydować o wynikach wyborów prezydenckich. Dlatego tak ważne są dla Lecha Kaczyńskiego takie spotkania jak te z twórcami apelującymi o weto ustawy medialnej, czy z przedstawicielkami Kongresu Kobiet w sprawie parytetów. Pokazują one, że Lech Kaczyński może w pewnym kwestiach znajdować wspólny język z tą częścią sceny politycznej i elit, z którą, jak wynikałoby z przekazu medialnego, w ogóle to nie jest możliwe.

Innym elementem tej strategii, było mianowanie na szefa kancelarii prezydenta Władysława Stasiaka, cenionego, sympatycznego i dobrze wypadającego w mediach polityka, którego doprawdy nie da się przedstawić jako zacietrzewionego i agresywnego „pisowca”. Oderwanie się od fałszywej, dorobionej przez przeciwników politycznych i sprzyjającym im mediom „gęby” jest bowiem jednym z najważniejszych zadań obozu prezydenckiego przed wyborami. Tym, którzy wątpią w to, że niektóre media zupełnie inaczej traktują w tych samych sprawach prezydenta i lubianych przez siebie polityków PO polecam stronę HGW-watch.pl. Przypomina ona jak kwestię monitoringu mediów przez prezydent Warszawy i prezydenta Polski przedstawiały te same tytuły. Było to oczywiście – w przypadku Hanny Gronkiewicz –Waltz - dowodem profesjonalizmu w budowaniu wizerunku, a w przypadku Lecha Kaczyńskiego jest po prostu „śledzeniem mediów”.

Mimo tych manipulacji, wydaje się – i mam świadomość, że jest to opinia w polskiej publicystyce niemal zupełnie teraz odosobniona – że Lech Kaczyński ma szanse na zwycięstwo lub co najmniej poważne zagrożenie Donaldowi Tuskowi w wyborach prezydenckich. Coraz większa grupa wyborców dostrzega bowiem (i to widać także w sondażu WP w ciągu kilku ostatnich miesięcy), że czarny, jednorodny obraz prezydenta nie jest prawdziwy, a zabiegi by ten wizerunek utrzymać (m.in. Stefana Niesiołowskiego i Janusza Palikota)
są coraz bardziej sztuczne i męczące. Jeżeli prezydent nie da się wciągnąć w jakieś kolejne głośne spory i awantury i zwyczajnie nie da się prowokować, będzie to tym bardziej widoczne. Wydaje się też, że jesteśmy świadkami początku dekonstrukcji dwóch mitów – jednego o profesjonalnej, fachowej i fajnej PO (ten mit ulega coraz głębszej korozji im dłużej rządzi Platforma), i drugiego o straszliwym PiS i braciach Kaczyńskich. Niedawno prokuratura umorzyła kolejne śledztwo, które miało zdemaskować "zbrodnie”
PiS, tym razem dotyczące sprawy nielegalnych podsłuchów. Okazało się, że nie ma żadnych dowodów, ani wystarczających przesłanek by twierdzić, że one istniały. Podobnie jak to, także dotąd każde z oskarżeń wobec rządów PiS-u okazywało się dęte. Nie jest więc wykluczone, że do przynajmniej części opinii publicznej może dotrzeć sygnał, że od kilku lat uczestniczymy w spektaklu opartym na zupełnie fałszywych przesłankach. Jednak co wyniknie z upadku obu mitów – o fajnej PO i straszliwym PiS – trudno na razie przesądzić. Jak dotąd sondaże nie pokazują, że to poparcie, które ubywa PO, automatycznie wzmacnia PiS. Być może jednak, przy umiejętnej strategii obozu prezydenckiego, zjawisko to może zacząć pracować dla Lecha Kaczyńskiego.

Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski

sondaż wpplatformapartie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)