Koniec konfliktu Cejrowskiego i władz Gdańska. "Najpierw miasto pokazało mięśnie, teraz łaskawość"
Początek sprawy miał miejsce w ubiegły czwartek. Wojciech Cejrowski zameldował się na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Od 14 lat miał swoje stoisko przed budynkiem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajowego. Zamieszanie zaczęło się, gdy podróżnik zmienił lokalizację. Mimo, że miał zgodę proboszcza, to został usunięty przez 6 osób, bo nie miał odpowiedniego pozwolenia i nie uiścił opłaty.
Teraz Cejrowski informuje, że udało mu się dojść do porozumienia z włodarzami Gdańska. "W zeszłym tygodniu miasto pokazało mięśnie, a teraz łaskawość. Dostałem wreszcie normalnie zezwolenie, wystawione na moje nazwisko, zapłaciłem i mamy z głowy" - napisał na Facebooku. Jak przyznał cała historia spowodowała reklamę jego przedsięwzięcia.
"Cieszę się, że przełamaliśmy barierę oporu i za rok może już nikt mi nie odmówi miejsca tłumacząc, że moja osoba nie pasuje do wizerunku Jarmarku. Jestem szczęśliwy, że znów się udało" - podsumował podróżnik. Podziękował również proboszczowi i odniósł się do złośliwości. "Potraktowano mnie urzędowo, zastosowano stawki normalne. Nie próbowałem się wymigiwać od opłaty" - zakończył.
Zobacz także: Reporter WP w pociągu na Pol’and’Rock. „Koncerty to dodatek”
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl