Koniec ery Gucwińskiego
Od stycznia wrocławskie zoo będzie miało nowego dyrektora.
Antoni Gucwiński, który stał się jednym z symboli Wrocławia, traci stanowisko. Otrzymał wypowiedzenie.
Nic nie trwa wiecznie. Antoni Gucwiński cieszy się szacunkiem, jest znany nie tylko we Wrocławiu. Ogród zoologiczny wiele mu zawdzięcza, ale musi odejść– tłumaczy Rafał Guzowski, dyrektor departamentu infrastruktury i gospodarki w magistracie. 74-letni Gucwiński powinien wyprowadzić się ze swojego gabinetu do końca roku. Zupełnie inaczej zwalnia się osobę młodą, a zupełnie inaczej taką, która wiek emerytalny przekroczyła o 10 lat– mówi Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta. To on wręczył wczoraj dyrektorowi wypowiedzenie. Przychodzi taki moment, w którym trzeba w końcu zrezygnować z pracy– dodaje. Choć urzędnicy tego nie potwierdzają, nieoficjalnie wiadomo, że ten moment przyspieszyły informacje o nieprawidłowościach w ogrodzie. Kilkanaście dni temu napisaliśmy o zarzutach prywatnych hodowców. Twierdzą, że część zwierząt żyje tam w skandalicznych warunkach. Chodzi zwłaszcza o egzotyczne okazy z terrarium. Wrocławianie alarmowali też o niedźwiedziu brunatnym, który od lat nie korzystał z wybiegu.
Po tych sygnałach kontrolę w zoo rozpoczęli: prokuratura, inspekcja weterynaryjna i urząd wojewódzki. Ich pierwsze ustalenia mają być znane jeszcze w tym tygodniu. Nie są to pierwsze kontrole. Już dwa lata temu urząd wojewódzki stwierdził, że kilkanaście gatunków hodowanych w zoo ma zbyt małe klatki. Chodzi m.in. o niedźwiedzia, lwa, hipopotama, wydrę, jaguara i pumę. W 2001 roku urząd miejski ukarał Gucwińskiego naganą. To za to, że w swojej prywatnej posiadłości w Bukowicach pod Wrocławiem trzymał zwierzęta należące do ogrodu zoologicznego. Pilnowali ich pracownicy zoo. Trzy lata później napisaliśmy, że w ogrodzie bez wiedzy i zgody powiatowego lekarza weterynarii zakopywane są martwe zwierzęta. Przy Olszewskiego nie było nawet pomieszczenia do przechowywania zwłok. Zoo nie miało też podpisanej umowy z firmą utylizacyjną.
Sam nie chciał odejść
Magistrat od dawna zapowiadał, że Antoni Gucwiński w przyszłym roku pożegna się z pracą. Sam dyrektor zaproponował, że odejdzie na emeryturę 1 marca z okazji pięćdziesięciolecia pracy w ogrodzie. Ale gdy urzędnicy poprosili, by obietnicę tę złożył na piśmie, odmówił. Wczoraj znów chcieli podpisać porozumienie w tej sprawie. Ale i tym razem Gucwiński odrzucił propozycję. – Dlatego to my rozwiązaliśmy z nim umowę – mówi Patalas. Dyrektor nie znalazł wczoraj czasu na rozmowę z nami, choć długo czekaliśmy przed jego gabinetem. Jego telefon komórkowy odbierała żona Hanna. – Władza od dawna się na nas mści – mówiła tylko. Nie chciała powiedzieć, za co. – Więcej komentarzy nie będzie – ucinała.
Będzie mniej zwierząt
Konkurs na nowego dyrektora magistrat ogłosi za kilkanaście dni. Będzie to konkurs międzynarodowy. Z różnych krajów pochodzić będą nie tylko kandydaci, ale i eksperci, którzy wybierać będą następcę Antoniego Gucwińskiego– zapowiada Guzowski. Wygra osoba, która m.in. zaproponuje najciekawszy sposób zagospodarowania ogrodu. Jeśli nowego szefa placówki nie uda się wybrać do końca roku, 1 stycznia obowiązki Gucwińskiego przejmie na jakiś czas jeden z obecnych pracowników zoo. Miasto w swoich planach przewidziało przeznaczenie 25 milionów złotych na inwestycje. Chce się też starać o pieniądze unijne. Takie dofinansowanie udało się już zdobyć ogrodowi z Poznania. Liczymy też, że w remoncie budynków pomoże nam Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przecież nasze zoo to zabytek– mówi Guzowski. Koncepcja zmian znana będzie w przyszłym roku. Pierwsze prace ruszą za dwa lata. Prezydent Rafał Dutkiewicz chce, by w przyszłości we wrocławskim ogrodzie było mniej zwierząt. Mają być jednak lepiej
wyeksponowane. Nie wiadomo, jakie decyzje zapadną wobec Hanny Gucwińskiej. Jej ewentualne zwolnienie z pracy należy do dyrektora zoo. Magistrat już rok temu przypominał, że zatrudnianie rodziny w należącej do miasta instytucji jest sprzeczne z prawem. Nie jest też pewne, czy urzędnicy od razu zabiorą Gucwińskim klucze do mieszkania na terenie zoo. Jest służbowe, więc pewnie będą musieli je opuścić. Ale naciskać nie będziemy – mówi Guzowski.
Za pierwszym razem się nie udało
Urzędnicy już raz próbowali odwołać Gucwińskiego. – Potrzebna jest nowa koncepcja ogrodu – mówił dwa lata temu prezydent Rafał Dutkiewicz. Dyrektor miał odejść na emeryturę do końca 2004 roku. Ale o takich planach Gucwiński nie chciał nawet słyszeć. Jego żona przekonywała, że to polityczna nagonka. Oboje od lat wiązani byli z lewicą.
Michał Gigołła, Przemysław Ziółek