Koniec eldorado w Chełmie. Nowej ekipie "wyświetla się na czerwono"

Miasto Chełm pozwie Ministerstwo Kultury, jeżeli nie będzie zmiany stanowiska w sprawie budowy Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej -zapowiada w rozmowie z Wirtualną Polską prezydent Jakub Banaszek. Samorządowiec był pupilem poprzedniego rządu. A teraz? - Prezydent Chełma "wyświetla się na czerwono", jako inna opcja polityczna - utyskuje na swoją pozycję.

10 października 2023 r. Tuż przed wyborami minister Piotr Gliński i prezydent Chełma Jakub Banaszej podpisali list intencyjny ws. wspólnego prowadzenia Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej
10 października 2023 r. Tuż przed wyborami minister Piotr Gliński i prezydent Chełma Jakub Banaszej podpisali list intencyjny ws. wspólnego prowadzenia Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej
Źródło zdjęć: © PAP, UG Chełm
Paweł Buczkowski

30.11.2024 10:25

Kilka dni przed ubiegłorocznymi wyborami, minister kultury Piotr Gliński i prezydent Chełma Jakub Banaszek podpisali list intencyjny ws. wspólnego prowadzenia Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Chełmie. Główny ciężar finansowania inwestycji (to ok. 180 mln zł) miał spoczywać na ministerstwie, dlatego poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba zarzucał, że instytucja ma być "gigantyczną przechowalnią PiS". Szybko, bo już w lutym tego roku, nowe kierownictwo resortu wypowiedziało tę umowę.

Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, sprawa nie jest zakończona - przynajmniej z perspektywy samorządu. Miasto Chełm podpisało umowę z kancelarią prawną, która rozpoczęła rozmowy z resortem.

- Założyliśmy, że najpierw doprowadzimy do próby ugodowej. Jeżeli ona zostanie odrzucona do końca grudnia, to w przyszłym roku wystąpimy z oficjalnym pozwem - zapowiada prezydent w rozmowie z WP.

Jego zdaniem, miasto zostało skrzywdzone, a sama umowa została wypowiedziana bezskutecznie. Zaznacza, że budowa nie była projektem wymyślonym tuż przed wyborami, tylko już w 2020 roku.

- To nie jest wina moja czy miasta, że dostaliśmy umowę do podpisania akurat w takim okresie. Nie jestem ministrem, ani urzędnikiem ministerstwa, tylko prezydentem Chełma. Odpowiadam więc za samorząd, który realizuje projekt dla mieszkańców. Nie można oczekiwać od włodarza miasta, że ten nagle powie: "nie, przepraszam, będę podpisywał umowę już z nowym ministrem". Gdybym tak zrobił, to pojawiłby się zarzut, że działam na szkodę miasta - uważa Jakub Banaszek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

33-letni dziś Jakub Banaszek rządzi Chełmem już od sześciu lat. Wielokrotnie wcześniej był wskazywany przez polityków PiS (nie należy do partii, do 2021 roku był w Porozumieniu Jarosława Gowina) jako przykład nadzwyczaj skutecznego samorządowca. Banaszek jest "przy okazji" synem Anny Dąbrowskiej-Banaszek, posłanki PiS. Dowodem na talent prezydenta miały być natomiast liczne inwestycje i inicjatywy ściągane do miasta, oczywiście dzięki przychylności władzy centralnej. Dziś, po wyborach, wiele z tych spraw już jest nieaktualnych.

Jednym z takich projektów była budowa Centrum Digitalizacji Dokumentacji Medycznej. W 2021 roku ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski powołał specjalny zespół do powołania instytucji, która nawet w nazwie miała swoją lokalizację - właśnie w Chełmie.

O to, jak idą prace zapytała we wrześniu matka prezydenta Banaszka, wspominana posłanka PiS Anna Dąbrowska-Banaszek. Z odpowiedzi, którą dostała od Ministerstwa Zdrowia wynika, że prace trwają, ale jest mało prawdopodobne, żeby centrum było w Chełmie.

Prezydent Chełma przyznaje, że w polityce zawsze obowiązywała zasada wspierania przez polityków z regionów. Ale dopiero teraz, po zmianie władzy, zaczęło mu to zjawisko przeszkadzać.

- Tak było, jest i będzie. Jeżeli w Ministerstwie Zdrowia jest analiza, co do budowy Centrum Digitalizacji Dokumentacji Medycznej, to nie zdziwię się, jeżeli ostateczną decyzją będzie jakieś miasto powiązane z jednym czy drugim ministrem. Tamto miasto zyska, Chełm straci. Jednak będzie to zaprzeczenie słów pana premiera, że "nic co zostało dane, nie będzie odebrane" - komentuje Jakub Banaszek.

Chełm musi oddać 300 hektarów

Kolejną kluczową sprawą dla Chełma, jak wskazuje Banaszek, były nowe tereny inwestycyjne pod budowę strefy przemysłowej Euro-Park, które miasto decyzją premiera Mateusza Morawieckiego przejęło od sąsiedniej gminy Chełm - wbrew woli tamtejszego samorządu. Decyzja w tym roku została cofnięta przez nową ekipę i od 1 stycznia 2025 r. miasto te grunty będzie musiało oddać.

Za miedzą się cieszą. - Poprzedni rząd nas nie słuchał, a ten nas wysłuchał - komentuje wójt gminy Chełm Wiesław Kociuba w rozmowie z WP.

- To była decyzja w 90-kilku procentach polityczna, załatwiana na telefon z ówczesnym wiceministrem MSWiA Pawłem Szefernakerem. To on pilnował tych spraw i jego nastawienie było od początku kierowane przez prezydenta Banaszka. Tak to się odbywało - mówi wójt Kociuba.
Na czerwono tereny odebrane przez miasto gminie Chełm, które 1 stycznia do niej wrócą
Na czerwono tereny odebrane przez miasto gminie Chełm, które 1 stycznia do niej wrócą© Gmina Chełm

Jeden z lubelskich polityków obecnego obozu rządzącego potwierdza słowa wójta, że za poprzedniej władzy było kilka samorządów, które załatwiały pieniądze "na telefon".

- Ci prezydenci PiS-u dzwonili do jakiegoś ministerstwa i mówili, że potrzebują na to i na to. To się skończyło - kwituje parlamentarzysta.

Po wyborach zeszli z placu budowy

Jak na dłoni, problem Chełma po zmianie władzy widać też w samym centrum miasta. We wrześniu ub. r. politycy PiS podpisywali się pod aktem erekcyjnym pod budowę biurowca i nowego dworca autobusowego w centrum miasta. Projekt Fabryka Chełm miał być zrealizowany we współpracy samorządu z Agencją Rozwoju Przemysłu. Ale rozpoczęte prace niedługo po wyborach przystopowały. Jakub Banaszek mówi, że projekt "jest w dziwnym miejscu".

- Dostaliśmy informację, że brakuje środków na skończenie tej inwestycji. Zadeklarowaliśmy jako miasto, że możemy te środki zabezpieczyć. To spotkało się z pozytywnym odbiorem, ale do dzisiaj nie ma żadnej ostatecznej decyzji. Wysłaliśmy zapytania w tej sprawie i ministerstwo odpowiedziało, że trwają w tej chwili analizy - uważa Banaszek i dodaje, że miasto zadeklarowało 22 mln zł. A decyzji wciąż nie ma. - I to wszystko stoi - dodaje.

W kwietniu ub. roku prezydent Banaszek ogłaszał również powstanie w mieście filii Centralnego Ośrodka Informatyki. Na konferencji prasowej towarzyszył mu ówczesny minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, który trzy lata wcześniej, po odejściu z Ministerstwa Zdrowia znalazł posadę u Banaszka jako wiceprezydent. Inwestycja w COI też już jest nieaktualna.

"Minister Cyfryzacji nie planuje utworzenia filii Centralnego Ośrodka Informatyki (COI) w Chełmie. Pomiędzy COI a Miastem Chełm nigdy nie zostało zawarte żadne porozumienie" - pozbawił złudzeń we wrześniu tego roku wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski w odpowiedzi na interpelację.

Wspieranie dużych, czy powrót do normalności?

- Miasto Chełm otrzymywało bardzo dużo wsparcia i pomocy w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest żadną tajemnicą to, że miałem i mam bardzo dobre relacje ze środowiskiem Zjednoczonej Prawicy -przyznaje Jakub Banaszek.

- Oczywiście jest faktem, że tych środków było bardzo dużo, ale wynikało to ze składania wniosków wszędzie tam, gdzie to było możliwe - przekonuje i zarzeka się Banaszek. Czy dzisiaj za wszystkim stoi polityka? Jakub Banaszek przekonuje, że tak tego nie odbiera.

- Choć nie ukrywajmy, że ta polityka względem miasta jest inna, bo prezydent Chełma "wyświetla się na czerwono", jako inna opcja polityczna - uważa prezydent.

Jego zdaniem, rząd jednak przede wszystkim "nie czuje, że potrzeba jest warunków do inwestowania właśnie w takich miastach, jak Chełm, przy ścianie wschodniej".

- Nowy rząd przyjął inny model zarządzania państwem, gdzie znowu wracamy do sytuacji, w której te większe ośrodki będą premiowane. Nie jestem przeciwko większym ośrodkom, one są naturalnymi liderami, których trzeba wspierać. Jeżeli jednak będziemy zapominać o tych małych, średnich miastach, to w perspektywie lat one będą bardzo dużym obciążeniem dla państwa - przekonuje Jakub Banaszek.

Ale poseł Krzysztof Grabczuk z KO (prezydent Chełma w latach 2002-2006) przekonuje, że obecnie sytuacja wraca do normalności, jeśli chodzi o podział funduszy.

- Rząd PiS mało robił dla Polski Wschodniej, natomiast dużo mówił. To nie kto inny, tylko rząd PiS-u ograbił samorządy z różnego rodzaju dotacji. Jeszcze w tym roku do każdego samorządu trafią miliony złotych w gotówce. Teraz sytuacja wróciła do normy, czyli wszyscy mają takie same szanse, jeśli chodzi o pozyskiwanie funduszy - przekonuje Grabczuk.

"Optymistyczne" spotkanie z ministrami

Kilka dni po rozmowie z WP prezydent Chełma przekazał informację, że już po niej odbyło się spotkanie w Ministerstwie Finansów z udziałem kilku ministrów obecnego rządu oraz prezydentów miast subregionalnych.

Prezydent podkreśla, że w kontekście poprzednich wypowiedzi o wizji rządu w zakresie zarządzania państwem, jego doświadczenia się nie zmieniają, aczkolwiek spotkanie z przedstawicielami rządu było "optymistyczne".

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (120)