Koniec akcji ratunkowej na gruzach kamienicy w Poznaniu. Wybuch miał ukryć podwójne zabójstwo?
Ratownicy zakończyli przeszukiwanie gruzowiska po wybuchu kamienicy w Poznaniu. Tymczasem pojawiają się nowe doniesienia. Przyczyną eksplozji mogły być materiały wybuchowe. Odpalić je miał mężczyzna, którego podejrzewa się o podwójne zabójstwo.
06.03.2018 | aktual.: 06.03.2018 09:06
Ratownicy od niedzielnego poranka cegła po cegle przeszukiwali gruzy kamienicy na poznańskim Dębcu. Bilans tragedii to pięć ofiar śmiertelnych i ponad 20 rannych. Teraz na miejsce katastrofy może wjechać ciężki sprzęt, służący do rozbiórki.
Już wczoraj media, powołując się na źródła zbliżone do śledztwa, informowały, że pod gruzami znaleziono ciało kobiety z odciętą głową. - Mamy prawie stuprocentową pewność, że doszło do zabójstwa kobiety, a sprawca próbował zatrzeć ślady i spowodował wybuch. Nadal zbierane są dowody - powiedziało źródło PAP. Agencja podała, że wersję o zabójstwie i zacieraniu śladów przez sprawcę lub sprawców potwierdziła w trzech niezależnych źródłach.
- Trwają sekcje zwłok i nie możemy wykluczyć żadnej hipotezy - powiedział "Super Expressowi" rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Podwójne morderstwo i zacieranie śladów?
Z nagrań monitoringu wynika, że do eksplozji doszło w mieszkaniu na pierwszym pietrze. Jak ustalił "SE" mieszkała tam kobieta z kilkunastoletnim synem. Na parterze prowadziła salon kosmetyczny.
Mąż kobiety pracował za granicą. Z nieoficjalnych informacji wynika, że para była w trakcie rozwodu. Kobieta chciała wyjechać za granicę, ułożyć sobie życie z nowym partnerem. Mąż nie chciał do tego dopuścić. Rzucił się na kobietę z nożem. Zamordował ją, odciął jej głowę a potem, by zatrzeć ślady zabójstwa doprowadził do wybuchu gazu.
W nocy pojawiła się nowa nieoficjalna informacja. O kolejnej zamordowanej przez mężczyznę kobiecie. Z ustaleń rmf24.pl wynika, że była ona znajomą pary.
Materiały wybuchowe przyczyną eksplozji?
Z pierwszych ustaleń wynika, że przyczyną wybuchu było rozszczelnienie instalacji gazowej. Jednak - jak wynika z nieoficjalnych informacji reporterów rmf24.pl - eksplodować mogły również materiały wybuchowe.
Mężczyzna, który mógł doprowadzić do wybuchu, w ciężkim stanie trafił do szpitala. Pilnują go tam policjanci.
W szpitalu, jak informuje "SE", jest także ranny syn pary.
Źródło: "Super Express", rmf24.pl