Kongres ujawnił SMS-y wysyłane do Trumpa w trakcie szturmu na Kapitol. "To wszystko poszło za daleko"
Z upublicznionych przez komisję śledczą Kongresu SMS-ów wynika, że publicyści telewizji Fox News, a także syn Donalda Trumpa, prosili byłego prezydenta, by uspokoił tłum, który 6 stycznia w jego imieniu zaatakował Kapitol.
Trwa śledztwo w sprawie ataku na amerykański Kapitol 6 stycznia br. W poniedziałek 13 grudnia komisja zagłosowała za zwróceniem się do prokuratury o postawienie zarzutów za odmowę złożenia zeznań byłemu szefowi personelu Białego Domu Markowi Meadowsowi.
Ostatecznie Meadows odmówił współpracy, ale zanim podjął tę decyzję, przekazał komisji tysiące swoich SMS-ów i e-maili z tamtego dnia. Część z nich odczytano podczas poniedziałkowego posiedzenia i jasno pokazują one prawdziwe intencje byłego prezydenta.
Czytaj także: Donald Trump a Polska. Tak zapamiętamy jego prezydenturę
Szturm na Kapitol 6 stycznia. "To wszystko poszło za daleko"
"On (prezydent Trump - red.) musi jak najszybciej potępić to g... Potrzebujemy przemówienia z Gabinetu Owalnego. On musi teraz przewodzić. To wszystko poszło za daleko i wymknęło się spod kontroli" - pisał do Meadowsa tuż po rozpoczęciu oblężenia Kapitolu syn prezydenta Trumpa, Donald jr.
Komisja opublikowała również zanonimizowane SMS-y od czołowych publicystów konserwatywnej telewizji Fox News, m.in.. Seana Hannity, Laury Ingraham i Briana Kilmeade.
Zobacz też: "Szturm na Kapitol to echo niedawnego szturmu na Bundestag". Komentarze z Niemiec
"Mark, prezydent musi powiedzieć ludziom w Kapitolu, żeby poszli do domu. To krzywdzi nas wszystkich. On niszczy swój dorobek" — pisała Ingraham.
"Mark, protestujący dosłownie szturmują Kapitol. Wyłamują okna i drzwi, wbiegają do środka. Czy Trump coś powie?" - pisał jeden z republikańskich kongresmenów przebywających w tym czasie w obleganym Kapitolu.
Donald Trump "zwlekał z działaniem ponad trzy godziny"
Zdaniem republikańskiej kongresmenki Liz Cheney, która jest wiceprzewodniczącą komisji śledczej, Trump zwlekał z działaniem ponad trzy godziny. Mimo wyraźnych próśb ze strony swoich sojuszników ówczesny prezydent w końcu opublikował nagranie na wideo, w którym zaapelował do demonstrantów o rozejście się. Nie zdementował jednak panującej narracji, jakoby wybory zostały mu "ukradzione".
- Godziny mijały bez koniecznych działań prezydenta. Te SMS-y są kolejnym dowodem na najwyższe zaniedbanie obowiązków prezydenta Trumpa przez te 187 minut - oceniła Cheney.
Źródło: Polsat News