PolskaKonfrontacja Mariusza Łapińskiego i innych świadków ws. LFO

Konfrontacja Mariusza Łapińskiego i innych świadków ws. LFO

Prokuratura przeprowadziła
konfrontację b. ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego z innymi
świadkami w śledztwie dotyczącym nieukończonej budowy Laboratorium
Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu. Byli to: Marek Siwiec -
europoseł SLD, a wcześniej szef prezydenckiego Biura
Bezpieczeństwa Narodowego, Marek Wagner - były szef kancelarii
premiera Leszka Millera, i Zbigniew Siemiątkowski - były szef
Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa.

20.07.2006 | aktual.: 20.07.2006 15:49

Zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu, Janusz Wiśniewski, powiedział, że konfrontacja "częściowo usunęła rozbieżności, jakie pojawiły się w zeznaniach tych świadków". Nie chciał jednak podać szczegółów konfrontacji, zasłaniając się dobrem sprawy. Wiadomo tylko, że zostaną wezwani kolejni świadkowie, m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Prokurator podkreślił jednocześnie, że konieczna jest szczegółowa analiza wyników konfrontacji, po której zapadną decyzje odnośnie kolejnych czynności w śledztwie. Powiedział, że wyniki konfrontacji "będą miały z pewnością istotny wpływ na ocenę materiału dowodowego".

Jest to druga już w tym tygodniu konfrontacja Łapińskiego z innymi świadkami w sprawie. We wtorek spotkał się on z b. szefem gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - Markiem Ungierem, z byłym dyrektorem gabinetu politycznego - Waldemarem Deszczyńskim, i byłym wiceministrem zdrowia, byłym szefem Narodowego Funduszu Zdrowia - Aleksandrem Naumanem. Jednak wtorkowa konfrontacja nie usunęła wszystkich wątpliwości i rozbieżności w zeznaniach świadków.

Konfrontacje dotyczyły głównie wątku kilku spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom. O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 roku właśnie Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach tych mieli uczestniczyć m.in. Marek Ungier, Marek Wagner i Zbigniew Siemiątkowski. Przez chwilę w spotkaniu miał także uczestniczyć prezydent. Tymczasem Ungier, Wagner, Siwiec i Siemiątkowski, przesłuchiwani wiosną 2005 roku, zaprzeczali, by były takie naciski, o których mówił Łapiński. W śledztwie dotyczącym LFO głównym podejrzanym jest Zygmunt N., przebywający obecnie w Wielkiej Brytanii. Prokuratura chce postawić mu zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jednak N. nie stawiał się na wezwania
prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. W styczniu ub. roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - europejski nakaz aresztowania Zygmunta N. Brytyjski sąd już kilkakrotnie zbierał się w tej sprawie, jednak dotychczas nie zapadła decyzja o wydaniu stronie polskiej podejrzanego.

Podejrzanym w sprawie LFO jest także Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy w przywłaszczeniu mienia spółki LFO głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N., na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu spółki i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.

W sprawie LFO oskarżony jest już Wiesław Kaczmarek. 2 października przed warszawskim sądem ma się rozpocząć jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju ub. roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Kaczmarek nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO), która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60% udzielił ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)