Konfrontacja Kwaśniewski-Łapiński ws. LFO
W Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu
(Podkarpackie) planowane jest przeprowadzenie konfrontacji
pomiędzy b. prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskiego a b. ministrem
zdrowia Mariuszem Łapińskim w śledztwie dotyczącym sprawy
Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu.
06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 10:02
Taką czynność zaplanowaliśmy na godz. 10. Konfrontacja może potrwać co najmniej godzinę - poinformował zastępca prokuratora okręgowego Janusz Wiśniewski.
Prokuratura w Tarnobrzegu prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego wpływu urzędników państwowych - od byłego prezydenta po ministrów - na sprawę LFO.
W lipcu b. prezydent przesłuchiwany był w charakterze świadka. Po trwającym trzy godziny przesłuchaniu Kwaśniewski powiedział dziennikarzom, że wiedzę o sprawie LFO czerpał w zasadzie z gazet. Przyznał, że jeden z podejrzanych w tej sprawie Włodzimierz W. jest znajomym jego i jego rodziny, ale jako człowiek dorosły działał na własny rachunek. Zdaniem b. prezydenta, zeznania b. ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego nie zasługują na wiarygodność.
Wcześniej tarnobrzeska prokuratura przesłuchiwała m.in. Łapińskiego, b. szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marka Siwca, b. szefa Kancelarii Premiera Marka Wagnera oraz b. szefa Agencji Wywiadu, wcześniej Urzędu Ochrony Państwa, Zbigniewa Siemiątkowskiego.
Lipcowe przesłuchanie Kwaśniewskiego poprzedziły konfrontacje w prokuraturze między Łapińskim a szefem gabinetu Kwaśniewskiego Markiem Ungierem, b. wiceministrem zdrowia, b. szefem Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksandrem Naumanem, b. dyrektorem gabinetu politycznego Waldemarem Deszczyńskim oraz Siwcem. Konfrontacje dotyczyły głównie wątku kilku spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom. O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 roku Łapiński.
Według niego, w spotkaniach tych mieli uczestniczyć m.in. Marek Ungier, Marek Wagner i Zbigniew Siemiątkowski. Przez chwilę w spotkaniu miał także uczestniczyć prezydent. Ungier, Wagner, Siwiec i Siemiątkowski, przesłuchiwani wiosną 2005 roku, zaprzeczali, by były takie naciski, o których mówił Łapiński.
W śledztwie dotyczącym LFO głównym podejrzanym jest Zygmunt N., przebywający obecnie w Wielkiej Brytanii. Prokuratura chce postawić mu zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. W styczniu ub. roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - Europejski Nakaz Aresztowania Zygmunta N. Brytyjski sąd już kilkakrotnie zbierał się w tej sprawie, jednak dotychczas nie zapadła decyzja o wydaniu stronie polskiej podejrzanego.
Podejrzanym w sprawie LFO jest także znajomy b. prezydenta Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy w przywłaszczeniu mienia spółki LFO głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N., na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu spółki i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.
W sprawie LFO oskarżony jest już Wiesław Kaczmarek. 2 października przed warszawskim sądem ma się rozpocząć jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju ub. roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Kaczmarek nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO), która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60% udzielił ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.