Konflikt USA‑Iran. Polak poleciał do Teheranu. Z ust Irańczyków nieustannie słyszy słowo "wojna"
- Nigdy nie myślałem, że odczuję na własnej skórze jak to jest, kiedy mówią, że będzie wojna - mówi nam Paweł Król, który jest teraz w stolicy Iranu, Teheranie. Rozmawiając z Irańczykami czuje u nich lęk i strach przed tym, co może nadejść.
Konflikt na linii USA-Iran eskaluje. Iran wystrzelił w środę pociski w kierunku dwóch amerykańskich baz w Iraku. Jak podały irańskie media, był to odwet za zabicie w zeszłym tygodniu w ataku sił USA wpływowego irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.
W podobnym czasie doszło do katastrofy samolotu w Teheranie. Wkrótce po starcie z lotniska rozbił się Boeing 737 Ukraine International Airlines. Zginęło 176 osób. Przyczyna tej katastrofy nie jest znana - media i eksperci zastanawiali się, czy wydarzenie mogło mieć związek z konfliktem na linii USA-Iran.
W czwartek doszło do kolejnej tragedii. Co najmniej 19 osób zginęło, a 24 zostały ranne w wypadku autokaru, który runął w przepaść w północnym Iranie. Przyczyną wypadku miała być awaria hamulców pojazdu.
Iran. Na ustach mieszkańców słowo "wojna"
Paweł Król jest autorem strony "Dariusz i Szecherezada" poświęconej odkrywaniu Iranu przed Polakami. Ma tam wielu bliskich znajomych. Gdy w Teheranie doszło do zabójstwa Sulejmaniego, udał się na miejsce. Od tego momentu w jego rozmowach z Irańczykami pojawia się słowo "wojna". - Już wtedy czuli, a właściwie byli pewni, że Iran się zemści. Zresztą śmierć Sulejmaniego bardzo zjednoczyła naród. To typowo irańskie, Irańczycy są bardzo emocjonalni. Zdjęcia generała to teraz stały element krajobrazu - mówi nam Paweł.
- Nigdy nie myślałem, że odczuję na własnej skórze jak to jest, kiedy mówią, że będzie wojna. Chodzę ulicami, mijam rozchichotane dziewczyny w pofarbowanych włosach pod chustami, sprzedawców o do cna zdartych głosach powtarzających swoje hasła jak mantry, zabieganych mężczyzn w garniturach z telefonami przy uchu, nobliwe matrony powiewające czadorami - i bardziej czuję, niż wiem, że to wszystko może wkrótce przestać istnieć - opowiada.
Przyznaje jednocześnie, że w miejscach publicznych nie zauważył paniki. - Życie toczy się dalej. Inaczej to wygląda, kiedy rozmawia się z Irańczykami. W tych rozmowach pojawia się stres i lęk. Ludzie, którzy wcześniej nie interesowali się polityką, teraz cały czas o niej rozmawiają. Niektórzy próbują analizować sytuację i przekonują, że wojny nie będzie. Inni obawiają się, że może do niej dojść. I że może wybuchnąć ot tak, przez przypadek, w każdej chwili - dodaje.
Iran. Paweł usłyszał: "Przykro mi, że teraz musisz tu być"
Jego zdaniem najbardziej boją się młodzi. - Mój znajomy skończył biologię i przeraża go myśl o wysłaniu do wojska. To oznacza koniec marzeń o emigracji. A w metrze usłyszałem, jak kobiety mówiły do siebie: "Dlaczego USA tak nas od lat torturują, niech wreszcie zaatakują i z tym skończą". Zaczynają się już pierwsze ruchy na wypadek, gdyby miało się coś stać. Ludzie rezerwują autokary, chcą uciekać do Turcji - wyznaje Paweł.
Polak nie chce jeszcze wracać do kraju. - Pracownik punktu wymiany walut powiedział mi: "cholernie mi przykro, że teraz musisz tu być kolego". Ale jeśli będzie wojna, to ja tu zostanę. Chcę się upewnić, że z moimi bliskimi wszystko będzie w porządku. Nie obawiam się o swoje bezpieczeństwo na miejscu, bo wiem, że Irańczycy to wspaniali ludzie. Obawiam się tylko, co się wydarzy, jeśli Stany Zjednoczone faktycznie rozpoczną naloty - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl