"Kondycja polskich mediów jest kiepska"
Zdaniem Krystyny Mokrosińskiej, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, kondycja polskich mediów jest dziś "kiepska". Została zniszczona zasada nauczania zawodu. To nie jest tak, że można przyjść z ulicy i być dziennikarzem telewizyjnym - uważa gość "Salonu Politycznego Trójki".
21.04.2008 | aktual.: 21.04.2008 13:14
Michał Karnowski: Gościem jest dzisiaj pani Krystyna Mokrosińska, wybrana na trzecią kadencję prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dzień dobry, witam.
Krystyna Mokrosińska: Dzień dobry.
Gratuluję. Co ogląda, czego słucha prezes SDP?
- Słowo honoru, że słucham Trójki. Nie dlatego, że tutaj siedzę.
To nie było uzgodnione. I pewnie wszystkiego…
- Co się da. Tak. Ale mogę powiedzieć, że jeśli mnie czasem Trójka znudzi, to przełączam na konkurencję.
A jaka jest generalnie kondycja mediów publicznych Pani zdaniem?
- Kiepska. I to moim zdaniem z kilku powodów. Ja bym oddzieliła radio, bo nie chcę mówić o medium, które tylko słucham. Ja jestem dinozaurem telewizyjnym i uważam, że została zniszczona zasada, która kiedyś tam obowiązywała – zasada nauczania zawodu. To nie jest tak, że można przyjść z ulicy i być dziennikarzem telewizyjnym.
To powinno być ukoronowanie zawodu?
- Nie. Może powiem tak: ja przyszłam po trzech latach asystentury na uniwersytecie i kolejne dwa lata, mimo że już podjęłam studia w szkole filmowej, „przeczołgano” mnie warsztatowo, ale bardzo życzliwie..
Myśli Pani, że dziennikarze w stacjach komercyjnych stażują trzy lata? Chyba nie?
- Myślę, że są tacy zdolni, którzy wejdą szybciej. Część przychodzi z doświadczeniami z mediów publicznych.
Czyli Pani jest, jak rozumiem, zwolennikiem głębokiej reformy mediów publicznych?
- Tak.
W obecnej wersji rządowej?
- A czy Pan wie, jaka jest wersja rządowa? Tego nikt nie wie. To jest ścisła tajemnica i balony próbne. W tej chwili jest tylko nowelizacja.
Jest nowelizacja o tyle ciekawa, że robiona w parlamencie, nie w rządzie, więc posłowie w każdej chwili mogą coś zmienić.
- Nieprawda. Ja jestem ekspertem tej komisji sejmowej i przerażenie moje budził między innymi fakt procedowania. To, co było zapisane, możemy glosować w komisji. Posłowie mogą głosować tylko „za” albo „przeciw” nie ma dyskusji.
Mogą jeszcze na sali sejmowej zgłaszać poprawki.
- Tak. Po czym idzie to do Senatu. Senat robi swoje i nie ma mowy na przykład o wykreśleniu połowy zdania, zmiany. Nie. Jesteśmy „za” albo „przeciw”. To jest jakaś chora struktura.
Nie ma otwarcia na debatę?
- Nie ma. Żadnego.
A co ta ustawa ma zmienić? To jest poważna nowelizacja?
- Uważam, że to, co ona robi to jest coś bardzo powierzchownego. To jest rozdział kompetencji między Krajową Radą a Urzędem Regulacji. W pewnych wypadkach i przy poprawkach, które wprowadzono, to jakoś zaczyna się w tej chwili równoważyć. Budzi moje obawy w tej chwili zmieniona ilość członków Krajowej Rady. Przeżyłam już podobną sprawę w poprzednim parlamencie, kiedy miało być trzech członków wybieranych z rekomendacji stowarzyszeń twórczych.
Nie było takiego wymogu ustawowego.
- Jak to? Wtedy był taki projekt, o którym mówił minister Selin.
Tak. Ja mówię o tym, co uchwalono.
- Kiedy się ukształtowała koalicja, trzeba było dopasować liczbę członków do układu koalicyjnego.
Czyli to jest to samo, co PiS zrobił w 2005 roku?
- Boję się, że to może do tego doprowadzić. Boję się tego. Poważnie. Nie wiem, czy doprowadzi, ale boję się tego. Wprawdzie sposób zgłaszania czyli skrzyżowanie rekomendacji: z jednej strony uczelnie o statusie akademickim, z drugiej – organizacje twórcze i dziennikarskie, one się muszą skrzyżować.
Czyli nie mogą być dwie uczelnie, albo dwa stowarzyszenia?
- Nie. Muszą się skrzyżować. Aczkolwiek zapis jest taki, że można go będzie inaczej interpretować. Z tego, co usłyszałam na komisji, to będzie to krzyżowanie. Chciałabym uzyskać takie potwierdzenie. Czytałam i wgłębiałam się w to i według mnie interpretacja może być różna. Tego się boję.
Zdaniem Pani, zdaniem prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, prezydent powinien podpisać tę ustawę?
- Trudno mi mówić, co bym zrobiła na miejscu prezydenta.
Rekomendacja ze strony Stowarzyszenia, to jest chyba to, czego prezydent może oczekiwać? Ale może do Trybunału Konstytucyjnego?
- Myślę, że to by był dobry ruch. Sprawdzenie, w jakim stopniu to jest niezgodne z Konstytucją. Aczkolwiek słyszałam mnóstwo opinii na komisji i raczej potwierdzały, że jest to zgodne. Być może. Zawsze można coś znaleźć. Co powinien zrobić prezydent? Nie wiem. Dlatego, że w tej chwili odwlekanie i przeciąganie sprawy jest dość niebezpieczne. Dla mnie najbardziej niebezpieczny jest fakt, że wszyscy mówią o tym, że to tylko korekta, natomiast zasadnicza ustawa medialna powstaje. Gdzie powstaje? Prawdopodobnie w Kancelarii Premiera.