PolskaKomu zależy na opóźnianiu procesu ws. afery FOZZ?

Komu zależy na opóźnianiu procesu ws. afery FOZZ?

Minister sprawiedliwości i Naczelna Rada
Adwokacka (NRA) zostali zaangażowani w wyjaśnianie
kwestii nieobecności na kolejnych rozprawach w procesie Funduszu
Obsługi Zadłużenia Zagranicznego obrońców oskarżonej Janiny Chim.

Komu zależy na opóźnianiu procesu ws. afery FOZZ?
Źródło zdjęć: © PAP

18.02.2005 | aktual.: 18.02.2005 15:27

W piątek mija 12 lat od przekazania sądowi przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie aktu oskarżenia w sprawie FOZZ. Według prawników niektóre zarzuty mogą się przedawnić już latem tego roku. Ta sprawa to największa nierozliczona afera gospodarcza III RP, na której Skarb Państwa miał w latach 1989-1990 stracić 354 mln zł. Proces toczy się, z przerwą, od 1993 r. Nie wiadomo, kiedy się zakończy, w ostatnich dniach prokuratura nie mogła dokończyć swej mowy końcowej, bo na przeszkodzie stają sprawy formalne, jednak na tyle istotne, że merytorycznego procesu nie można kontynuować.

Sąd zawiadamia

Sąd prowadzący proces w sprawie FOZZ postanowił zawiadomić ministra sprawiedliwości o postępowaniu mec. Jacka Brydaka i Marcina Ziębińskiego. Byli oni obrońcami Chim z wyboru, ale oskarżona wypowiedziała im pełnomocnictwo. Sąd doszedł jednak do wniosku, że konflikt między nimi a oskarżoną jest jedynie pozorowany i stanowi dalszą część ich wspólnego działania. Dlatego wyznaczył obu adwokatów jako obrońców z urzędu dla oskarżonej i wezwał ich na rozprawę przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mecenasi nie stawili się w sądzie, nie przesłali też sądowi żadnego swego stanowiska.

W sprawie postępowania obrońców Chim w czwartek wieczorem zabrała głos Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie, wcześniej zawiadomiona przez sąd o tej sytuacji. Powołując się na orzeczenia Sądu Najwyższego z lat 60. rada uznała, że adwokaci Chim nie mogą jej dalej bronić, jak chce tego sąd, bo nie pozwala na to prawo - gdyby podjęli obronę z urzędu mając konflikt interesów z oskarżoną, naraziliby się na odpowiedzialność dyscyplinarną za naruszenie zasad etyki adwokackiej.

Tymczasem w piątek sąd dał ministrowi pod rozwagę wystąpienie do korporacji adwokackiej o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Brydaka i Ziębińskiego, ale za to, że mimo wezwania nie stawili się w sądzie. Sędzia Andrzej Kryże podtrzymał, że ci adwokaci unikając kontaktu, celowo utrudniali zawiadomienie ich o tym, że zostali ustanowieni obrońcami z urzędu oskarżonej Chim i że jest to "nie tylko uchylenie się od obowiązku adwokata, ale i obywatela, a ponadto demonstracja lekceważenia wymiaru sprawiedliwości Państwa Polskiego".

Pisma jeszcze nie ma

Pismo z sądu jeszcze nie dotarło, ale sprawdzimy, czy są przesłanki, by występować o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Na pierwszy rzut oka są, ale zbadamy protokoły rozpraw i jeśli będzie to nosiło cechy naruszenia zasad etyki adwokackiej oraz Kodeksu postępowania karnego, wystąpię z takim wnioskiem - powiedział minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas.

Sąd zaapelował też do ministra i do Naczelnej Rady Adwokackiej o spowodowanie, by adwokaci Brydak i Ziębiński podjęli jednak obronę z urzędu - wówczas mec. Jaworski (trzeci obrońca z urzędu wyznaczony przez sąd, broniący w tym procesie innego oskarżonego) będzie mógł zostać zwolniony z tej obrony.

Minister sprawiedliwości nie ma takich instrumentów, by przymusić adwokata do stawiennictwa na rozprawie, ale osobiście uważam, że adwokat wezwany do sądu ma obowiązek się stawić i wtedy dopiero tłumaczyć, czemu uważa, że nie może pełnić obrony z urzędu. Nieusprawiedliwiona nieobecność jest naruszeniem prawa - powiedział Kalwas.

Kary adekwatne do przewinień

Prezes NRA mec. Stanisław Rymar powiedział jeszcze w czwartek, że nie można mówić o tym, by to adwokaci odpowiadali za możliwość przedawnienia sprawy FOZZ i przeciąganie procesu. Jeżeli jednak organa dyscyplinarne adwokatury po wysłuchaniu obu stron dojdą do przekonania, że tak się dzieje, adwokaci poniosą kary adekwatne do przewinień - zaznaczył.

Niezależnie od tego, sąd nadal szuka wyjścia z tej patowej sytuacji, która wytworzyła się po tym, jak Janina Chim została aresztowana, gdy samowolnie wyszła z sali rozpraw. Podsądny pozbawiony wolności musi mieć obrońcę - tego wymaga procedura karna. W związku z tym sąd wyznaczył Chim trzeciego obrońcę z urzędu - mec. Czesława Jaworskiego, który w procesie FOZZ broni innego oskarżonego - Dariusza Przywieczerskiego. Mec. Jaworski jeszcze w śledztwie był obrońcą Chim, reprezentował ją też - co przypomniał sąd - w procesach cywilnych.

Wyszedł i nie wrócił

W tym momencie mec. Jaworskiego nie było na sali sądu - wyszedł w przerwie i nie wrócił na rozprawę, ponieważ miał inny proces, w którym także występuje. Do chwili nadania tej depeszy PAP nie udało się skontaktować z adwokatem - jego telefon komórkowy był wyłączony. Nieoficjalnie dziennikarz PAP dowiedział się, że Jaworski twierdzi, iż także on może nie podjąć się obrony z urzędu Chim, bo oskarżona już raz go z tej obrony zwolniła.

Następna rozprawa - 23 lutego. Do tego dnia sąd oczekuje odpowiedzi z NRA i od ministra sprawiedliwości.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)