"Kompletnie nie pamięta". Komentarze po wpisie Morawieckiego o wypadku
31-latek za spowodowanie tragicznego wypadku z kierownicą autobusu został skazany na siedem lat więzienia, ale z powodu apelacji nie trafił za kratki. Według informacji PAP, w środę rano potrącił na przejściu w Warszawie mężczyznę. "To absurd i hańba dla polskiego systemu sprawiedliwości" - napisał na portalu X Mateusz Morawiecki. Komentatorzy szybko wytknęli mu, że proces kierowcy toczył się za jego rządów.
10.10.2024 | aktual.: 10.10.2024 07:47
Zatrzymany 31-letni kierowca, który w środę rano przy rondzie Tybetu, na przejściu dla pieszych potrącił mężczyznę, to kierowca autobusu, który 25 czerwca 2020 roku spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Zatrzymany to Tomasz U. - kierowca, o którym już dawniej było głośno. Kierowany przez niego w 2020 r. warszawski autobus przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. W wypadku zginęła jedna pasażerka, ranne zostały 22 osoby, z czego trzy były w stanie ciężkim.
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że oskarżony nieumyślnie spowodował katastrofę w ruchu lądowym oraz umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i skazał go na 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ale z powodu złożonych apelacji, kierowca nie trafił do więzienia.
W środę rano kierowany przez mężczyznę samochód miał potrącić 48-latka przechodzącego przez przejście w Warszawie. Kierujący suvem uciekł z miejsca zdarzenia, został zatrzymany przez policję po południu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki apeluje do rządu
Do sprawy wypadku odniósł się były premier Mateusz Morawiecki, który przy tej okazji zwrócił się z apelem do obecnego rządu.
"W 2020 roku kierowca autobusu w Warszawie spowodował tragiczny wypadek, zjeżdżając z mostu Grota-Roweckiego. Pamiętają Państwo? Został skazany na 7 lat więzienia, ale… trwała apelacja" - skomentował poseł PiS.
"Dzisiaj dokładnie ten sam człowiek wjechał w pieszego na pasach w Warszawie. To absurd i hańba dla polskiego systemu sprawiedliwości. Czy mamy zamiar pozwalać, by drogowi mordercy chodzili… jeździli bezkarnie po ulicach?" - zarzucił były premier rządu PiS.
"Pora, aby rząd poważnie zajął się kwestią piratów drogowych. Muszą być pociągani do odpowiedzialności, jak wszyscy mordercy. W klarownym i jednoznacznym trybie. Apeluję po raz kolejny do władz! Czas na konkretne działania, dość miałkiego gadania!" - dodał Morawiecki.
Ale komentatorzy szybko wytknęli politykowi PiS, że proces kierowcy autobusu toczył się w trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ich zdaniem jeśli były premier chce kogoś obarczać odpowiedzialnością za nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości, to powinien to być minister w jego rządzie, czyli Zbigniew Ziobro.
"Panie Mateuszu, kto był wtedy prokuratorem generalnym i od 5 lat odpowiadał za reformę wymiaru sprawiedliwości?" - czytamy w jednym z komentarzy.
"Bardzo się martwię o Mateusza Morawieckiego. On kompletnie nie pamięta, kto między 2020 a 23 i w czyim rządzie ministrem byl Zbigniew Ziobro (najdłużej sprawujący w Polsce funkcje min. sprawiedliwosci) i że sam byl w tym rządzie premierem" - napisał Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo.
"Jak się szastało kasą z Funduszu Sprawiedliwości i kupowało Pegasusy, to nic dziwnego, że problem długotrwałości postępowań; do 12 grudnia 2023 r., nie był priorytetem" - skomentował Jakub Paduch, radny PO z Ostrowa Wielkopolskiego.
Czytaj także: