Komorowski: zwykłe komisje sejmowe mogą przeprowadzić śledztwo ws. CBA i śmierci Blidy
Jeśli nie będzie komisji śledczej ds. akcji
CBA czy śmierci Barbary Blidy, można przeprowadzić "rodzaj
śledztwa" w zwykłych komisjach sprawiedliwości czy spraw
wewnętrznych - powiedział wicemarszałek Sejmu Bronisław
Komorowski (PO). Ocenił jednak, że to mniej skuteczna metoda.
29.08.2007 | aktual.: 29.08.2007 10:30
Społeczeństwo chciałoby wiedzieć, kto kłamie: czy premier Kaczyński, czy Andrzej Lepper. Czy Zbigniew Ziobro, czy Janusz Kaczmarek - mówił Komorowski w radiowej "Trójce". Powtórzył to potem w TVN24.
W "Trójce" Komorowski podkreślił, że komisja śledcza jest lepszym narzędziem do badania tych spraw niż zwykłe komisje sejmowe (opozycja niedawno odwołała Marka Kuchcińskiego z PiS z funkcji przewodniczącego komisji administracji i spraw wewnętrznych, a w komisji sprawiedliwości przewodniczącym jest od początku poseł PO Cezary Grabarczyk - PAP). W TVN24 Komorowski do listy komisji dodał jeszcze komisję odpowiedzialności konstytucyjnej, gdzie szefem jest Michał Stuligrosz (PO).
Na uwagę, że według środowej prasy to szef LPR Roman Giertych okazał się ostatnio sejmowym liderem opozycji, Komorowski przypomniał w TVN24, że to PO pierwsza postawiła w parlamencie wniosek o skrócenie kadencji, wniosła o wotum nieufności dla wszystkich członków rządu Jarosława Kaczyńskiego.
To PO jest czynnikiem rozstrzygającym w parlamencie, gdy chodzi o sprawy opozycyjne - ocenił. Podkreślił też, że PiS powinno się liczyć ze "wszystkimi wariantami" ze strony opozycji, jeśli w głosowaniu przepadnie wniosek o przedterminowe wybory.
Według Komorowskiego, w odczytanych we wtorek w Sejmie fragmentach stenogramów posiedzeń sejmowej komisji ds. służb specjalnych z udziałem Kaczmarka, były przede wszystkim informacje "o skali i motywacji" zakładania podsłuchów - także politykom koalicji rządzącej. Marszałek Ludwik Dorn nie odczytywał jednak nazwisk podsłuchiwanych, mówiąc o nich "NN". Komorowski powiedział jednak, że z kontekstu można było domyśleć się, o kogo chodzi.
Polityk PO dużą wagę przywiązuje do wtorkowych słów b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który odnosząc się do sprawy podsłuchów uznał, że żyjemy w "państwie orwellowskim" z książki "Rok 1984". To wstrząsające, że tak czołowy polityk PiS odczytuje realia polityczne - ocenił Komorowski.
W TVN24 Komorowski dodał, że Marcinkiewicz po raz pierwszy mówił o sprawie podsłuchów w styczniu w wywiadzie dla "Życia Warszawy". To ten sam moment, gdy podsłuchy miano zakładać m.in. Andrzejowi Lepperowi - zauważył Komorowski, który dodał, że dziwiłby się, gdyby Marcinkiewicz - po swych słowach o "państwie orwellowskim" - chciał zostać w kręgu PiS.
Pytany, czy zatem PO zaoferuje byłemu premierowi miejsce na swoich listach wyborczych, odparł, że jego partia jest na to otwarta - gdyby Marcinkiewicz "szukał jakiejś swojej drogi do polityki". Ja bym się z nim chętnie zaprzyjaźnił politycznie - dodał Komorowski.
Jego zdaniem, mechanizm zakładania podsłuchów mógł czasem przybierać legalne formy, np. w sytuacji gdy - jak mówił - syn polityka ukradł książkę z księgarni, a podsłuch zakładano ojcu, do którego potem dzwonił jego kolega, też polityk - i wówczas podsłuch zakładano także jemu.